Jednym z głównych celów naszej amerykańsko-kanadyjskiej podróży z 2019 roku było dostanie się drogą lądową na Alaskę. To było nasze marzenie.
Udało nam się je zrealizować, a przy tym odwiedzić fantastyczne miejsca na trasie do naszego celu – na przykład Dawson City, Park Narodowy Kluane, Whitehorse, Watson Lake z Sign Post Forest….. Ale już i same drogi, które tam prowadziły jak Alaska-Highway czy Klondike-Highway były wspaniałe. Ten krajobraz, pustka, bezkres, dzika natura – możliwość zobaczenia i doświadczenia tego były niesamowitym przeżyciem.
Po kilku tysiącach przejechanych kilometrów przez Stany i Kanadę w końcu nadszedł ten dzień, w którym przekroczyliśmy strefę czasową i stanęliśmy, w całkowitej mgle, przed tak długo oczekiwanym przez nas szyldem przy wjeździe do stanu Alaska – o bezpośredniej drodze do Skagway, czyli Klondike-Highway możecie poczytać tutaj: Klondike Highway, czyli przez Yukon na Alaskę.
Byliśmy na miejscu. Jeszcze tylko czekała nas kontrola graniczna, bo wjeżdżaliśmy na Alaskę z Kanady. Ale i ta poszła sprawnie. I już nic nie stało na przeszkodzie, abyśmy dotarli do małego portowego miasteczka nad Pacyfikiem, miasteczka, które zawdzięcza swoje istnienie gorączce złota nad rzeką Klondike.
Skagway liczy obecnie około 1000 mieszkańców, ale u swoich początków, kiedy poszukiwacze złota napływali na Alaskę, liczba mieszkańców dochodziła do 10 tysięcy. Tym samym pod koniec XIX w. Skagway był największym miastem Alaski.
Dzisiaj miasteczko to przyciąga przede wszystkim turystów, którzy wycieczkowcami dopływają do portu. Droga lądowa przez Yukon, którą my wybraliśmy, nie jest zbyt popularna, ale za to jaka piękna. Ale jest jeszcze i inna możliwość dotarcia tutaj, a mianowicie koleją – dzięki White Pass and Yukon Railway, która kursuje między Whitehorse (Yukon, Kanada) a Skagway na Alasce.
Nasza wizyta w Skagway stała pod znakiem mgły i deszczu, ale nam to nie przeszkadzało. Miasteczko ma swój urok, a okolica jest przepiękna. My dotarliśmy tutaj jesienią, czyli po sezonie. Było cicho i spokojnie. Chodziliśmy po Skagway historycznymi ścieżkami, zajrzeliśmy do muzeum, pobuszowaliśmy po sklepach z pamiątkami (kto wie, czy jeszcze kiedykolwiek uda mi się dotrzeć na Alaskę), wstąpiliśmy też na pocztę, aby wysłać pocztówki, zrobiliśmy zakupy w lokalnym sklepie…
Murale w Skagway
Pomniki
Historycznie
The AB Hall
Wielki Wóz jako symbol Alaski
Obrazki uliczne
Pamiętacie serial „Przystanek Alaska”? Ja go uwielbiałam. I tak spacerując sobie po Skagway, musiałam o nim myśleć, chociaż wiem, że zdjęcia nie były kręcone na Alasce ;)
A tutaj możecie poczytać wpis i zobaczyć zdjęcia Cmentarza Poszukiwaczy Złota na Alasce w Skagway. Zapraszam :)
A że dziś Wigilia, więc życzę Wam wszystkim dużo dobrego, zdrowia i pogody ducha! Spokojnych Świąt! O.
Urocze miejsce .
Trafilas moze na slady dzialalnosci Jeffersona „Soapy” Smitha ?
Na przelomie XIX i XX wieku stworzyl mieszkancom Skagway 'mozliwosc’ kontaktowania sie z bliskimi pozostawionymi gdzie daleko – postawil w miasteczku kilka slupow z drutami i za jedyne 5 bucks mozna bylo wyslac np. swiateczny telegram ( fakt, ze druty nie byly do niczego podlaczone, slupow bylo tylko kilka i bliscy nigdy nie odpisywali zdawal sie nikomu nie przeszkadzac ;)
Mam nadzieje, ze mialas mile swieta :)
Obroni, tak, on to legenda w tym mieście. Widziałam m.in. reprodukcje starych gazet, w których szeroko komentowano strzelaninę, w której zginął.
A na Święta nie było serniczka ;) Nie dostałam sera w polskim sklepie, więc zrobiłam tylko makowca, ciasto z migdałami i andruta. Ale może to i lepiej, bo i tak czuję te ciasta ;)
A u Ciebie? Wszystko tak, jak miało być?
O.
sernik, makowiec, ciasto z migdzlami, andrut, swietne zdjecia i interesujace komentarze – posiadasz sporo talentow :)
a u mnie cicho i spokojnie :)
Obroni, pozwolisz, że powtórzę za poetą ;):
„Zdolna jestem niesłychanie,
Najpiękniejsze mam ubranie,
Moja buzia tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie,
W szkole mam najlepsze stopnie….(…)”
Końcówkę wierszyka wszyscy znamy ;) Dobrego nowego roku!!!
O.
od pewnego czasu podejrzewalem, ze jestes bardzo bliska perfekcji :)
Wszystkiego dobrego !
Obroni, :) :) :) No to sobie porozmawialiśmy ;)
Pozdrawiam!
O.
Fantastyczny reportaż z wyprawy na Alaskę. Piękne zdjęcia. Z niecierpliwością będę czekał na kolejną relację z następnej podróży. Nowy czytelnik Pani błoga. :-)
Cieszę się bardzo i serdecznie dziękuję za miłe słowa! Zapraszam na kolejne relacje i na te wcześniejsze :)
I spokojnie proszę mówić do mnie na ty :)
Dobrej niedzieli!
O.
Wesołego po Świętach.
Ciężko mi sobie wyobrazić Skagway zatłoczone i pełne żądnych bogactwa poszukiwaczy złota. Nie jestem fanką wielkich metropolii i chyba zdecydowanie bardziej lubię Skagway z Twoich zdjęć, spokojne, wyludnione, otulone mgłą, sprawiające wrażenie uśpionego. Fajnie, że w mieście można znaleźć dużo detali dotyczących miasta z czasów gorączki złota, co zapewne ma duży wpływ na atmosferę i wrażenia.
„Przystanek Alaska” uwielbiałam i pamiętam doskonale, że marzyłam o życiu życiem bohaterów tego serialu.
Mo., mam nadzieję, że miałaś dobre święta!
Skagway żyje przeszłością, bo to jest to, co może zaoferować turystom. Nie wiem, jak się w sezonie. Ale ten czas jesienny był spokojny, tyle że pogoda taka sobie. Ale bardzo się cieszę, że udało mi się tam dotrzeć.
Dobrego roku!
O.
Pingback: Pewnego razu w Dawson City... - Zapiski Obieżyświatki