Podróż legendarną drogą 66 obfituje w przygody, ciekawe spotkania z przyrodą, ludźmi i historią, w zachwyty nad pięknem natury, ale czasami przyprawia nas też o gęsią skórkę.
Jedną z części Route 66 jest tzw. Oatman Highway w Arizonie, który prowadzi od miasta Kingman w Arizonie do granicy z Kalifornią na rzece Kolorado. I o tym odcinku drogi będzie dzisiejszy wpis.
Po noclegu w Kingman i przygodach z pralnią wyruszyliśmy wcześnie rano w kierunku miasteczka poszukiwaczy złota Oatman, położonego wśród gór, do którego prowadzi tylko jedna droga. Było gorąco. Bardzo gorąco. Słońce grzało niemiłosiernie. Raz po raz zatrzymywaliśmy się na poboczu, aby podziwiać krajobraz albo zapoznać się z historią mijanych przez nas miejsc.
Oatman Highway jest wprawdzie cały wyasfaltowany, ale przejazd nim nie jest możliwy po opadach. Na tym terenie znajduje się wiele parowów (dry wash), które po intensywnych deszczach napełniają się wodą. Powodzie błyskawiczne (flash flood) nie należą tu do rzadkości, więc trzeba uważać. Wzdłuż trasy stoją szyldy, które ostrzegają przed tym niebezpieczeństwem.
Cool Springs
Około 20 mil na południe od Kingman po prawej stronie drogi, tuż przed wjazdem w góry Black Mountains, znajduje się Cool Springs, dawna stacja benzynowa. Wybudowana w 1926 roku pełniła do lat 50. ważną rolę. Można było tutaj nie tylko zatankować, ale i coś przekąsić przed drogą przez przełęcz Sitgreaves Pass. Dziś w budynku, który został pięknie wyrestaurowany, można zrobić małe zakupy i zaopatrzyć się w pamiątki. Poza tym właściciel chętnie opowiada o historii tego miejsca. Tutaj też zaczyna się najbardziej niebezpieczny odcinek trasy ze 191 serpentynami i dzikimi osłami, które upodobały sobie tę okolicę.
Sitgreaves Pass
Po krótkiej przerwie w Cool Springs ruszyliśmy pod górkę. Droga stawała się wąska, zakręty pojawiały się jeden po drugim. Jechaliśmy powoli, trzeba było uważać. Pośpiech nie jest tu wskazany. Zresztą to trasa, którą należy się nacieszyć. I tak w końcu dotarliśmy na przełęcz Sitgreaves Pass na wysokości 1096m (3550 ft). A stamtąd rozciągał się piękny widok na okolicę. Z oddali dochodziło nas ryczenie osiołków, ale żaden z nich się nie pokazał.
Przełęcz z miasteczkiem Oatman dzielą 4 mile. Niedługo potem, mijając po drodze ślady dawnych kopalni złota, zawitaliśmy do celu naszej podróży.
Osiołki
Osiołków w miasteczku wprawdzie nie spotkaliśmy, ale za to w drodze powrotnej zastąpiły nam drogę i zaczęły oblegać nasze auto. Ja miałam otwarte okno od strony pasażera i jak one do nas przybiegły, nie zdążyłam go zamknąć. To wykorzystał jeden z osiołków… Uciekłam w popołochu, aby uniknąć twarzą w twarz z tym ciekawskim zwierzęciem ;)
A osiołki po tym jak zaspokoiły swoją ciekawość, popozowały do zdjęć ucieszonym turystom, udały się w dalszą drogę…
Oatman Highway nie nadaje się do przejazdu ciężarówkami i wielkimi samochodami, np. dużymi kamperami. Również dla początkujących i niepewnych kierowców nie jest to odpowiednia trasa.
A jak wygląda Oatman? O tym opowiem Wam w następnym wpisie: Route 66 – Oatman – w miasteczku poszukiwaczy złota i osiołków.
A jeśli macie ochotę popodróżować ze mną innymi pięknymi i ciekawymi drogami, to zapraszam Was do wcześniejszych wpisów:
No powiem Ci, że bałabym się jak nie wiem co! No, ale Ty przyzwyczajona jesteś, więc nie dziwię się, że przesz do przodu, bo za następnym zakrętem coś się zacznie, czego nie chciałoby się zignorować!
Krajobrazy na Route 66 są wręcz księżycowe! Wcale się nie dziwię, że tym, którzy tam trafią, szczęki przysłowiowo opadają z wrażenia!
A ponieważ Nowy Rok już się zaczął, to życzę Ci pięknych Podróży, jeszcze piękniejszych doznań, i ciekawych reportaży z tych wędrówek po Świecie!
Fuscilko, ta droga coś w sobie ma. Przyciąga podróżnych. Ale trzeba być ostrożnym.
Dziękuję za życzenia! Dla Ciebie też wszystkiego dobrego :)
O.
Pingback: Route 66 – Oatman – w miasteczku poszukiwaczy złota i osiołków - Zapiski Obieżyświatki