Wróciłam. Moja trwająca 2,5 miesiąca podróż dobiegła końca.
Czas minął mi niesamowicie szybko. A powroty po takiej długiej nieobecności są trudne, zwłaszcza wtedy, kiedy od razu rzucasz się w wir obowiązków. To rozdarcie między trybem podróżniczym a trybem codzienności musiałam szybko przezwyciężyć.
Podróż
Ale z powrotem do podróży: Było pięknie, ciekawie i wcale mi się nie chciało wracać. Wszystkie plany zrealizowałam. Do Nowego Jorku dopłynęłam, tak jak i poprzednim razem, jedynym już dzisiaj regularnie kursującym między Europą i Ameryką liniowcem transatlantyckim – Queen Mary 2. I ponownie było cudownie. Zanim jednak wsiadłam na statek w Southampton w UK, musiałam dojechać koleją z Kolonii do Londynu i tu już na wstępie czekały mnie spóźnienia, awarie i odwołania pociągów (ale o tym może kiedyś ;)). Podróż zaczęła się więc wielką kolejową przygodą :)
W drodze
Po dopłynięciu do Nowego Jorku ruszyliśmy samochodem w zachodnio-północnym kierunku. Drogą lądową przez Stany i Kanadę dotarliśmy do pięknego Yukonu, nad legendarną rzekę Klondike do słynnego miasteczka poszukiwaczy złota Dawson City, stamtąd wyruszyliśmy, też drogą lądową, na Alaskę. A jak tam było pięknie! Jesień tam jest niesamowita, a natura zapiera dech.
Kolejne nasze przystanki to troszkę Kanady i Stany aż po Arizonę, Utah, Nowy Meksyk. Planując tę podróż, tak jak i poprzednią, mieliśmy na uwadze przede wszystkim naturę, bo ta jest tam niesamowita. Tym razem udało nam się odwiedzić wiele nowych parków narodowych, a także ponownie dotrzeć do tych miejsc, które nam się ostatnim razem bardzo spodobały jak np. parki narodowe Yellowstone, Arches, Bryce Canyon czy moje ulubione miejsce – White Sands National Monument.
Pogodowo-przygodowo
Tym razem mieliśmy przygody z pogodą, ale przeżyć wielką burzę i do tego flash flood na pustyni nie zdarza mi się codziennie ;) Taki więc jestem bogatsza o takie nowe doświadczenia pogodowe (stracha miałam). A tak to w Colorado, w Górach Skalistych (Rocky Mountains), trafiliśmy na zamknięte drogi, piękną zimę, zamiecie i śnieg po kolana, co mi się bardzo podobało, zwłaszcza, że to była moja pierwsza zima w USA. A poza tym uszłam cało z nocnego spotkania oko w oko z kojotami, napotkane na drodze czarne niedźwiedzie nie chciały zawierać ze mną bliższej znajomości, za co im jestem bardzo wdzięczna, a pięknosusły (golden-mantled ground squirrel) i pręgowce (chipmunks) pięknie pozowały do zdjęć, czasami oblegając nasze plecaki ;)
I hiked the Grand Canyon!
Ale jednym z najważniejszych punktów tej podróży była wędrówka przez Wielki Kanion (Grand Canyon). Udało nam się przejść Wielki Kanion z północy na południe w jeden dzień (50 km, całościowe przewyższenie ponad 3000 m, 6 litrów wypitej wody na osobę). I bardzo jestem z tego dumna, i właściwie ciągle jeszcze nie wierzę, że tego dokonałam. Na pewno opiszę szlak, wędrówkę i przygotowania do niej, bo całe to przedsięwzięcie planowaliśmy z dużym wyprzedzeniem ze względów organizacyjnych. Pięknie było, ale dało mi popalić.
Powrót
Do Europy wracaliśmy ponownie transatlantykiem Queen Mary 2, tym razem statek płynął bezpośrednio z Nowego Jorku przez Southampton do Hamburga, więc przygody kolejowe odpadły.
Właściwie to były trzy podróże w jednej: pierwsza przeprawa statkiem przez Atlantyk, roadtrip po Kanadzie i Stanach, i podróż powrotna liniowcem. Każda z nich była fantastyczna.
Ale teraz jestem już z powrotem. Dzień dobry!
WOW ! Wspaniala podroz, piekne fotki – z niecierpliwoscia czekam(y) na wiecej :)
Obroni, dziękuję :) Tak, podróż była fantastyczna. W głowie mam już tyle notek na bloga, tylko mi czasu trzeba ;)
Pozdrawiam!
O.
pozyczylam wlasnie ksiazke 50 States, bo chyba nigdy nie wybiore sie na taka podroz wzdluz Stanow, zazdroszcze. Slubny od lat planuje wyprawe do Europy Queen Mary, ale z realizacji nici. Czekam na dokladne opisy, szybkiej aklymatyzacji zycze :)
Artdeco, może jednak kiedyś się wybierzesz. Przyszłość to niespodzianka :) My nie latamy w ogóle, więc dla nas QM2 jest najlepszym środkiem transportu przez ocean. A poza tym to jest crossing, a nie cruise… Było pięknie.
Uściski,
O.
Piękne te pięknosusły :) Zdjęcia jak zwykle mnie zachwyciły, szczególnie te z jeziorem. Tyyyle czasu w podróży – to się nazywa ciekawe życie. Ja w tym czasie siedziałam na dooopce w domu ;D
Pozdrawiam z zasmogowanego Krakowa :)
Ken.G, pięknosusły to pięknosusły ;) Nic dodać, nic ująć ;)
Macham do Krakowa!
O.
Podróż marzeń Usa, Kanada….Czekam na więcej zdjęć bo coś mało ;)
Globtroterek.com, tak to była bardzo piękna podróż :) Kolejna porcja zdjęć czeka w nowym wpisie o Dolinie Ognia :) Zapraszam.
O.
Ech! Wzdech! No bo co można powiedzieć na takie piękno!
Zawiszczam tych cudów, widoków, przygód! Ale w dobrym tego słowa znaczeniu of course! :-))))
Już się nie mogę doczekać następnej fotorelacji ! :-))))f
Fusillko, oczywiście rozumiem :)
Właśnie opublikowałam kolejną notkę :)
Serdecznie pozdrawiam,
O.
To jest tak piekne, że az trudno uwierzyć:) cieszy, że jesteś:)
Ikroopko, dziękuję :)
Serdecznie pozdrawiam,
O.