Dawno nie było tu żadnego mostu. Ostatni, który Wam pokazywałam, to przepiękny Chain of Rocks Bridge nad Missisipi. Dzisiaj więc nadrabiam i zabieram Was na granicę między stanem Oregon i Washington na zachodnim wybrzeżu USA, na most Astoria-Megler, który chciałam sobie wprawdzie tylko obejrzeć z brzegu rzeki Kolumbii, ale się tak złożyło, że jechałam nim dwa razy…
Most jest wielki i robi wrażenie, więc doznanie wizualne spokojnie by mi wystarczyło… Ale jak się pomyli wjazdy i skręci o jeden wjazd za wcześnie, to zamiast na parking, skąd można podziwiać tę piękną konstrukcję, wjeżdża się na bardzo wysoki i długaśny most, którego niekoniecznie chciało się w ten sposób doświadczyć…. No i trzeba jechać do końca. I jeszcze wrócić ;-) Tam i z powrotem. Z duszą na ramieniu. Ale co się go naoglądałam, to moje ;)
Most Astoria-Megler
Nazwa mostu Astoria-Megler pochodzi od nazw dwóch miejscowości, które łączy. Astoria znajduje się stanie Oregon, zaś Megler to miejscowość po drugiej stronie rzeki Kolumbii, w stanie Washington. Budowlę oddano do użytku w 1966 r. Jest ostatnim mostem nad rzeką Kolumbią (o pięknej Kolumbii pisałam już tutaj), zanim ta wpłynie do Pacyfiku. Jego długość to 6545 metrów. W najwyższym miejscu osiąga 60 metrów, aby statki mogły pod nim swobodnie przepływać.
Kilka impresji:
I jak się Wam podoba?
A tu inne piękności: Chain fo Rocks Bridge, Brooklyn Bridge, Manhattan Bridge, Golden Gate Bridge 1, Golden Gate Bridge 2, Glen Canyon Dam Bridge.
Pierwsze i ostatnie zdjęcie przypominają mi trochę most na Wiśle w Grudziądzu. A konkretnie skrajne przęsła. Przynajmniej raz w roku nim przejeżdżam, i jakoś mi się tak skojarzyło!
Oczywiście, nie ma co porównywać, zwłaszcza wielkością i długością!
Fuscilko, ja tego mostu nie znam :) Ale na pewno jest ciekawy :)
Pozdrawiam!
O.