czyli kolorowe wydmy w Utah!
Dwa razy zamierzałam tam pojechać. Tak sobie marzyłam, że wybiorę się tam wieczorem, pod koniec dnia i będę podziwiać mocno pomarańczowe wydmy w blasku zachodzącego słońca…. No i nadszedł ten dzień. Piękny i bezchmurny. I kiedy dzień chylił się ku wieczorowi, zrobiło się szaro i buro, i zaczęło nawet padać… Z moich planów nic nie wyszło. Byłam niepocieszona. Zważywszy, że przeciętna liczba dni deszczowych we wrześniu to 4, to faktycznie byłam szczęściarą ;). A tak na marginesie, to z tą pogodą miałam troszkę pecha – na przykład w Nowym Meksyku na pustyni trafiłam na takie ulewy, że pokój hotelowy nam zalewało i co chwilę dostawaliśmy alerty Flash Flood. Bardzo ciekawe doświadczenie.
Ale wracając do moich kolorowych i koralowych wydm. Tak więc byłam *trochę/bardzo (niepotrzebne skreślić ;)) zawiedzona.
Przełożyliśmy więc wizytę tam na przedpołudnie dnia następnego. Nie za bardzo mi się to podobało, bo przypuszczałam, że światło przed południem nie będzie takie, jakie sobie wymarzyłam. Ale to było jedyne rozwiązanie. Bardzo chciałam tam pojechać.
Następnego dnia pogoda była taka, do jakiej jestem w Utah przyzwyczajona.
Słońce i piękne, bardzo niebieskie niebo. Zatem nic nie stało na przeszkodzie, aby powędrować po przepięknych pomarańczowych wydmach…
Coral Pink Sand Dunes State Park
Coral Pink Sand Dunes State Park, czyli Park Stanowy Koralowych Wydm, został utworzony w 1963 r. Znajduje się w południowo-zachodniej części stanu Utah na wysokości ponad 1800 m n.p.m. Jest mały, ale za to wyjątkowy. Opłata wstępu wynosi 10 dolarów. Na parkingu są specjalne koperty, które się wypełnia, i po włożeniu pieniędzy wrzuca się do specjalnej skrzynki.
Te piękne wydmy powstały wskutek erozji piaskowców Navajo – tutejszych gór. I stąd ich kolor. Po piaskach można wędrować, i nawet jeździć samochodami terenowymi, czego ja osobiście nie pochwalam. Ale tam jest tak pięknie. Tak pusto. Tak kolorowo. Wiatr, pomarańczowy piasek, bosko niebieskie niebo… Zobaczcie sami.
Wydmy
A jeśli o wydmach mowa, to pamiętacie mój wpis o Śpiewajacych Wydmach w Nevadzie: Śpiewające wydmy – Sand Mountain?
Wydmy znajdzie też na wyspie Texel i we wpisie I survived Highway 50!
No i oczywiście, nie można zapomnieć o pięknej gipsowej pustyni, czyli White Sands National Park w Nowym Meksyku (to pierwsza notka o tym wspaniałym miejscu, ale odwiedziłam je po raz drugi w 2019, więc będzie jeszcze jeden wpis ;)
Mówiłam już, że uwielbiam Utah?! Wiem, że się powtarzam, ale nic poradzić na to nie mogę. Utah i już :)
Jak dobrze, że pokazujesz te cuda świata! Ja na pewno się już tam nie wybiorę , z powodów zdrowotnych of course! Ale jedną wydmę w życiu zaliczyłam! W Łebie! To pewnie „pestka”, ale dla mnie sukces!
Pozdrawiam serdecznie!
Fuscilo, wydmy każdego rodzaju są piękne! Lubię wszystkie :)
Pozdrawiam!
O.
Myślę, że nie trzeba być bystrzakiem żeby wiedzieć, że pierwszego dnia byłaś bardzo zawiedziona. Chyba każdy by był. Jestem natomiast przekonana, że kolejnego dnia nadrobiłaś sobie wszystko z nawiązką.
Na widok tych ciężkich do ogarnięcia wzrokiem połaci różowo-pomarańczowego piasku mam ochotę rzucić wszystko i ruszyć w świat, na przekór temu czego nam nie wolno… Twoje zdjęcia pobudzają wyobraźnię. Doceniam również fakt jak bardzo się dopasowałaś kolorystycznie ubiorem :).
Mo., wiesz, jak ja bym ruszyła w drogę… Mam fernweh :)
A co do kolorów, to są właśnie moje ulubione :) Poza tym ta koszula towarzyszy mi w każdej większej podróży. Była i w Ameryce Południowej, w Chinach, w Stanach i Kanadzie. Zabieram ją ze sobą, bo się nie mnie i dobrze się nosi.
Pozdrawiam!
O.