…na najsamotniejszej drodze USA: Highway 50 – The Loneliest Road in America, Nevada.
I survived Highway 50 – w tym wpisie opowiedziałam Wam o fantastycznej samotnej drodze w Stanach, która bardzo przypadła mi do gustu. Dzisiaj pokażę Wam jeszcze jedną perełkę, którą spotkałam, podróżując po tej puściutkiej trasie.
Panie i Panowie (tu chrząknęłam lekko, aby podkreślić ważność tego, co nastąpi i zrobiłam znaczącą pauzę ;)), oto Śpiewające Wydmy Nevady, czyli Sand Mountain!
O Śpiewających Wydmach i innych ciekawych miejscach wzdłuż highwayu 50 opowiedział nam miły pracownik informacji turystycznej w miejscowości Fallon, od której oddalone są one o ok. 30 km (przepraszam, ok. 20 mil ;)). Faktycznie, nie da się ich nie zauważyć. Już z daleka na horyzoncie można rozpoznać jasne, odróżniające się od brunatnych gór, wzgórza.
Sand Mountain mają długość 3,5 kilometra, a najwyższy ich punkt wynosi 180 m. U stóp wydm znajduje się kemping i parking. Po wydmach można poruszać się pojazdami zmotoryzowanymi, ale ja jestem przeciwko!
A dlaczego Śpiewające Wydmy? Bo śpiewają… Ziarenka piasku, poruszając się, wydają odgłosy, a jak tych ziarenek jest co niemiara, to i hałas dość znaczny…
Bardzo mi się tu podobało. Mimo, że tych dwoje młodych ludzi na quadach prawie mnie rozjechało…
Po powrocie z wydm ruszyliśmy w dalszą samotną podróż… I nawet tęcza się pokazała :)
A jeśli nie macie dość piasku, to zapraszam na wpis o białych jak śnieg wydmach w Nowym Meksyku: White Sands National Monument.
Pingback: I survived Highway 50 - The Loneliest Road in America | Zapiski Obieżyświatki
Pingback: White Sands National Monument | Zapiski Obieżyświatki
od ostatniej fotki nie moge oderwac oczu :)
Obroni, dziękuję w imieniu natury :) Deszcz w roli głównej, no i światło:)
O.
musze wyciagnac mape i posprawdzac odleglosci, podroz w planie :)
Planując podróż warto zainspirować się właśnie takimi blogami. Super pozdrawiam :)
Dokładnie, też jestem tego zdania :)
Piękne! Nie sądziłam, że w USA jest takie miejsce i wydmy. Ciekawi mnie ten świszczący dźwięk ich „śpiewu”. Klimat przywodzi mi na myśl Namibię. Niesamowite. :)
No proszę, naprawdę niesamowicie zazdroszczę :D
Jest tu co oglądać ;D
Świetna relacja i zdjęcia. :) Z przyjemnością przeczytałam. :)
Fotki wyglądają oszałamiająco :) Bez dwóch zdań :D