– czyli piechotą z lądu na wyspę.
O Morzu Wattowym i o wędrówkach po jego dnie w czasie odpływu wspominałam już kilka razy. W czasie odpływu można wchodzić daleko w głąb czeluści morskich i podziwiać piękno natury morskiej.
Morze Wattowe
Tak się jakoś utarło u nas, że jesienią koniecznie musimy chociaż na weekend zawitać nad Morze Północe. Tak też było i w tym roku, z tą różnicą, że wybraliśmy inne miejsce niż zwykle, gdyż w planach mieliśmy pieszą wędrówkę z lądu na jedną z wysp niemieckich. W pewną październikową sobotę wyruszliśmy więc przed wschodem słońca ze Stellplatzu w Cuxhaven, aby o 9.15 dotrzeć do punktu, skąd wyrusza się w głąb morza. Szliśmy brzegiem morza ok. 5 kilometrów. Punktualnie o 9.15 opuściliśmy plażę i wkroczyliśmy, po przepuszczeniu dorożek, na dno morskie ;) Przed nami w oddali majaczyła wyspa niemiecka Neuwerk. Tak więc brodząc w błocie, nie do końca suchą nogą, zaczęliśmy wędrować raźnym krokiem. Czas był ważny, gdyż przed godziną 12.00 musieliśmy już dojść na wyspę, aby nie zaskoczył nas przypływ. Szliśmy więc w samotności, trzymając się drogi oznaczonej wystającymi z dna morskiego „miotłami” – przynajmniej takie wrażenie robiło to naturalne (zresztą co roku odnawiane) oznakowanie trasy. Po dwóch kilometrach natrafiliśmy na jak najbardziej zwykły drogowskaz ;), który w jedną stronę wskazywał drogę do wyspy Neuwerk, a w inną do wieżyczki ratunkowej. Szliśmy więc dalej, a po drodze mijały nas bryczki z gośćmi i jeźdźcy na koniach. Wokół nas był tylko bezkresny szary horyzont….Od czasu do czasu napotykaliśmy dość głębokie bruzdy pełne wody, które albo obchodziliśmy, albo przeprawialiśmy się przez nie, brodząc zanurzeni po uda. Pogoda była znośna, humory nam dopisywały, tylko ja miałam problem ze światłem i jestem niezadowolona ze zdjęć, ale nic to.
Wyspa Neuwerk
Po pokonaniu 11,5 km dotarliśmy na malutką, ale bardzo malowniczą wyspę Neuwerk, na której mieszka ok. 40 osób. Wyspa ta należy administracyjnie do Hamburga i takiż szyld znajduje się na wyspie (na marginesie: miasto Hamburg jest oddalone ok. 100 kilometrów od wyspy ;)). Pierwsze krok skierowaliśmy do centrum informacyjnego Parku Narodowego Morze Wattowe, a po drodze skorzystaliśmy z umywalni nóg, coby błota nie poroznosić po całej wysepce. W centrum informacyjnym otrzymaliśmy formularze do prowadzenia notatek przy obserwacji ptaków – Neuwerk jest jedną z wysp niemieckich, której ptactwo jest bardzo zróżnicowane – i wyposażeni w lornetkę oraz leksykon ptaków wyruszyliśmy na podbój zielonej wyspy. Obserwowaliśmy nie tylko ptaki (udało mi się zrobić zdjęcia mysikrólikowi zwyczajnemu, co mnie cieszy, bo jego jeszcze nie miałam w zbiorach fotograficznych), ale i spokojne życie mieszkańców oraz przypływ, w czasie którego woda gwałtownie się podniosła. Po drodze, którą doszliśmy na wyspę, nie zostało ani śladu, wszystko przykryła głęboka na kilka metrów wodna słona warstwa… Nic dziwnego, że ciągle ostrzega się, aby zanim przyjdzie przypływ, znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Woda odchodzi powoli, ale przychodzi bardzo szybko i biada temu, kto nie zdążył (dobrze, że są te wieżyczki, na które w razie wypadku można się wdrapać, ale sama tego jednak przeżyć bym nie chciała). Eksploracja wyspy zajęła nam kilka godzin.Trasa, którą pokonaliśmy, czyli droga z Cuxhaven na wyspę i runda po wyspie, wyniosła 23 km. Wieczorem zaś wsiedliśmy na statek, który po 1,5 godzinie dowiózł nas do portu w Cuxhaven.
Dość jednak gadania, pora na zdjęcia. Zapraszam :)
no, a ja siedze i glowkuje gdzieby tu pojechac na grudniowy urlop :)
Artdeco, a gdzie ten urlop? W Europie?
O.
nie, za zimno jak dla mnie; myslimy o wybrzezu Meksyku, ale jak jest bilet na statek to w tym czasie nie ma samolotu, wiec na razie wszystko na etapie przeszukiwania internetu :)
To trzymam kciuki :)
O.
Mojemu Mikołajowi bardzo by się podobał taki spacer, tylko on 23 km raczej by nie pokonał… trzeba poczekać, aż trochę podrośnie. W jedną stronę może dałby radę :)
Ganiu, sama trasa z lądu na wyspę to 11,5. Myśmy dużo po wyspie chodzili, ale wcale tak być nie musi. No to czekamy, aż Mikołaj podrośnie :)
O.
Fantastyczne!! Morze Wattowe muszę kiedyś zobaczyć!
Umywalnia nóg! Dobre :)))
Domi, ja je lubię.
No tak, buty i nogi obmyć trzeba, więc umywalnia jest ;)
O.
Urocza ta wyprawa, umiliła mi dzisiejszy wieczór. Pierwszy od wyrzucenia TV, której i tak nie oglądałam, ale dzienniki mój facet oglądał we wszystkich możliwych językach! Jaka wolność i to Morze! Jest super :-)
Almetyno, miło mi bardzo :)
I czym zaspokojony będzie niedosyt informacji Twojego partnera?
O.
a mnie po przeczytaniu notki nieco zmroziło :) pewnie co chwilę zerkałabym na zegarek i rozglądała się z przestrachem czy już się topię czy jeszcze nie :)
A te wieżyczki to tak blisko miotłowej trasy? A stabilne są? A co potem z tymi ludźmi? Jakaś łódź ich zabiera?
A takiego polowania zazdroszczę :)
Pestko, ja z początku poganiałam Pana W., żeby nabrać tempa. Też się oglądałam wokoło ;), ale tak sobie myślałam, że jakby nie byli pewni przypływu, to by wejście w morze było wzbronione. Ufałam w to, że się te wszystkie obliczenia nie mylą.
Z tymi wieżyczkami to jest tak, dwie czy trzy na pewno były zaraz przy miotłach, ale inne (tak jak np. ta na drogowskazie) nie były w zasięgu wzroku. Ale są i ratuję w razie czego. Stabilne, metalowe, to taka klatka bardziej niż wieżyczka umieszczona na słupie. W razie przypływu tam trzeba czekać na pomoc, aż straż przybrzeżna dotrze łodzią.
O.
świetna opowieść! zarówno obrazkowo jak i słowna (fajne zewnętrzne schodki do grubaśnej wieży).
ech, napatrzyłem się na te przy- i odpływy… Morze Północne… oj, tęskni się ;-)
mógłby być i Bałtyk, choć jest bez pływów.
Er, fajnie, że Ci się spodobała. Jak pisałam, ze zdjęciami miałam problemy, myślałam, że zrobię lepsze. Ale nic to.
To, żeby tęsknota była mniejsza, to może jakieś audio z szumem fal? :)
O.
to byłby, jak się u Was mówi, Ersartz.
bo gdzie zapach, gdzie wiatr, gdzie piasek? :-)
trudno, zostają (choć też bez tego) zdjęcia z cyklu „zgubiony kapeć”.
Er, ok, also Ersatzom mówimy zdecydowanie nie :)
O.
(oczywiście zrobiłem literówkę, ale zaręczam, że to tylko wcisły mi się dwa klawisze naraz przez przypadek ’-)
Nic się nie stało :)
O.
Morze to ja zawsze średnio na jeża, ale takie cuda jak przypływy i odpływy zawsze są fascynujące. Po przeczytaniu tekstu, a przed obejrzeniem zdjęć chciałem zapytać, czy rowerkiem by się tam nie można wybrać. Zwłaszcza, że to rowerowy Heimat. Ale po obejrzeniu zdjęć już wiem, że nie. Rozumiem, że zmotoryzowanych też nie wpuszczają (np. jakieś terenówki czy quady)?
IamI, ja pochodzę z południa Polski, morze nasze pierwszy raz zobaczyłam, jak miałam 14 lat. Tak to się w góry jeździło, bo rzut beretem tylko. Ale jak zobaczyłam, to pokochałam :) I jak mam wybierać, czy morze czy góry to mam dylemat. Wszystko chcę :)
Z tego, co wiem, to żadne zmotoryzowane pojazdy nie mogą się poruszać po Morzu Wattowym, te tereny należą do Parku Narodowego. Ale traktory widziałam. Na wyspie mieszkają rolnicy i jakoś różne rzeczy przewieźć muszą, więc może są wyjątki. Tak jak być może i dla służb ratowniczych.
Roweru jednak bym nie polecała ;)
O.
Wyobrażam sobie, że to musi być niesamowite uczucie przespacerować się po dnie morza :-) Piękne zdjęcia :-)
Dag, dziękuję :)
O tak, ja lubię spacerować po Morzu Wattowym, ale taką przechadzkę z lądu na wyspę, to dopiero pierwszy raz odbyłam. Bardzo ciekawe doświadczenie.
O.
Zabrałaś nas na fantastyczną wycieczkę :)
Ten ptak z rolką papieru toaletowego mnie rozbroił! :) A na dnie morza, to, co widać, to jakieś glistki, robaczki czy małe roślinki? Kurczę, tak sobie myślę, że chyba bym się bała, choć jednocześnie chciałabym przejść po dnie. A jak bardzo szybko jest to szybko, o którym piszesz? Bo oczyma wyobraźni zobaczyłam prawie sceny z „2012” :)
Pozdrawiam!
Ken, ten ptak to ostrygojad. Nad Morzem Północnym jest ich dużo :)
To, co widać na dnie, to pozostałości po piaskówce – pierścienicy, która żyje w Morzu Północnym.
Ja okropnie popędzałam Pana W. , żeby szybciej szedł ;)
A nie, tak szybko to nie, pływy odbywają się w rytmie sześciogodzinnym, z tym, że są na dnie bardzo głębokie bruzdy, w których woda już jest wysoka nawet przy odpływie. Przy przypływie nie od razu woda sięga kilku metrów, ale i widać, że nadchodzi. Dzięki tym wieżyczkom udaje się uratować turystów, którzy wychodzą zbyt późno na morze.
O.
i tak o suchym pysku po tych osuchach ;)? jak się doszukałam, to morze niezbyt głębokie 1-3m w razie draki można trochę postać we wodzie do szyi ;D fajne przeżycie, na miarę Starego Testamentu :))) pozdrawiam :)
Gwiezda, no, o suchym ;) 1 metr to przy brzegu, a i tak nie jestem pewna, bo to zwykle różnica między poziomami wody (niskiej i głębokiej) mierzonej nie od dna, tylko od tafli do tafli. Ale to tak mi tylko coś świta, ja się nie za bardzo na tym znam. Stać w wodzie do szyi nie polecam, zwłaszcza, że dno nie jest równe, więc o nieszczęście nie trudno. Czas jest ważny. Przy wejsciu w morze są tablice pływów z dokładnymi danymi i najlepiej się ich trzymać.
Fajnie to ujęłaś, prawie jak Morze Czerwone ;)
Dobrego dnia!
O.
O kurczaczki! Tak blisko będę tego miejsca juz niedługo! Bo co to jest 90 km? Może by się udało tez zaliczyć taką niecodzienną wyprawę!
Fusillko, to może będziesz miała okazję się wybrac? Tylko uważaj :)
O.
Też tak chcę. :D Kiedyś…
Akaszo, marzenia są po to, aby je spełniać :)
O.
Dosc dlugo nie moglam sobie wyobrazic uciekajacego morza dopoki sama nie doswiadczylam tego niesamowitego zdarzenia. Nigdy jednak nie widzialam aby mozna az tak daleko wejsc na tereny wczesniej ukryte pod woda. Super!!!!
Ataner, świetnie to wyraziłaś, morze faktycznie ucieka :) Mnie to zjawiski bardzo fascynuje, podziwiam siły natury :)
O.
To musi być niesamowite, taki spacer po dnie morza!
Te bryczki rzeczywiście mają w sobie coś swojskiego ;-)
Pozdrawiam Cię!
Manitou, był niesamowity :) A bryczki, to chyba w każdej scenerii mają w sobie urok.
Dobrego wieczoru! :)
O.
Przeszłam się z Toba, przyznaję, wrażenie nieziemskie, trochę strach…?
:)
Ikroopko, trzeba uważać na godziny odpływu i przypływu, i dobrze oszacować swoje siły. Po grząskim dnie idzie się o wiele wolniej…
O.
Super wycieczka, chcialbym spytac ile czasu szliscie w jedna strone szybkim krokiem?
Planuje niedlugo tez taka wycieczke ale nie wiem jak dlugo sie idzie po takim dnie?
Czy myslisz ze jest to mozliwe przejsc w jedna i druga strone?
Kris, spójrz do tekstu :)
Przy takiej wyprawie trzeba uważać bardzo i przestrzegać czasu.
O.
Pingback: Nad Morzem Wattowym | Zapiski Obieżyświatki
Bardzo ciekawa opowieść :)
A jakie buty trzeba mieć na taką wyprawę? Kalosze? Można boso?
Pozdrawiam
Kaśka Różyło
Pingback: Cmentarz bezimiennych | Zapiski Obieżyświatki
Pingback: Wattenmeer - impresje październikowe | Zapiski Obieżyświatki
Polecam, super sprawa,