Jak każdą jesienią, tak i w tym roku udałam się nad Morze Wattowe. Uwielbiam chodzić po jego dnie, wychodzić daleko, daleko w głąb morza suchą nogą. Przyglądać się krabom, muszlom, ślimakom i innym stworzeniom żyjącym w Morzu Wattowym. I za każdym razem wędrując po watcie, dumam nad siłą księżca, która pozwala wodzie na zabawę: pojawiam się i znikam, pojawiam się i znikam ;)
Jeśli jeszcze nigdy nie chodziliście po Morzu Wattowym, to zachęcam Was. Z pewnością będzie to niezapomniana wyprawa. A przy okazji możecie się wybrać suchą nogą po dnie morza na jedną z wysp – jak ja przed dwoma laty: Po Morzu Wattowym na wyspę Neuwerk
A tu inne impresje znad Morza Wattowego: Wattenmeer
Ja widziałam odpływy i przypływy w Irlandii w okolicach Donegalu – niesamowite zjawisko :)
Ulinko, podzielam Twoje zdanie.
O.
Cudne zdjęcia :-)
Tedi, dziękuję :)
O.
morze błota. i co w tym ciekawego.
nieprawda. uwielbiam morskie opowieści, i jeśli mi czegoś w życiu brakuje, to obcowania z oceanem ;-)
Er, no i można się w nim paćkać, ile się tylko chce. Nikt nie krzywi się, że się jest ubłoconym ;)
A co do oceany, to może Ci się kiedyś uda!
O.
Fantastyczne zdjęcia! Też lubię się tak włóczyć, ale niestety jeszcze nie udało mi się zajść daleko w morze. I uwielbiam fotografować kraby i inne morskie „bestie” (beestjes!). http://allochtonka.blogspot.com/2014/06/texel.html
Allochtonko, :) dziękuję.
Z tym wychodzeniem daleko to trzeba oczywiście uważać. Ja mam zawsze trochę strachu.
Twój wpis o Texel pamiętam :)
O.
Ja tam morze lubię o tyle, o ile – na obrazkach bardzo, na żywo – tak sobie. Ale tu obrazki pierwszoklaśne, zwłaszcza sznurki i toto czarne na przedostatnim (nie wspominając o ostatnim :-)
IamI, ja to chyba na żywo bardziej niż na obrazkach. Najbardziej to lubię takie ponure, niespokojne…
Miło mi, że Ci się zdjęcia spodobały. Co do tego czarnego to nie wiem, co to jest. Pełno tego było ;)
O.
Może kiedyś Pioterową namówię?! ;-)
Fusillko, koniecznie :)
O.
Wpływ Księżyca???
To te ślimaki imprezują i wszystko wypijają. Takiego jednego stwora spotkałem na Islandii. Jak się tak on zapomni w tym piciu, to można podejść do niego i bez kaloszy. I nawet pogłaskać. ;)
http://islandianabis.blogspot.com/2014/03/hvitserkur.html
P.S. Wieżyczki ratunkowe z archiwalnego wpisu – kusi człowieka, aby się dobrowolnie zamknąć na czas przypływu… :)
Sławku, zgadzam się i na ślimaki ;) Może też wyją do księżyca;)
Co do wieżyczek, to ja bym się jednak bała.
O.
To musi być ciekawe wrażenie. Ach ten Księżyc… niezłe cuda wyprawia ;) Pozdrawiam!
Mad, jest, jest :) A Księżyc ma moc, wielką moc ;)
O.
Piękne!
Almetyno, :)
O.
Bardzo ładne i ciekawe zdjęcia :) Nigdy nie widziałam takich odpływów.
Fotoart, dziekuję :)
O.