Wiecie, że mam słabość do architektury, więc jeśli tylko nadarzy się okazja, to sobie zwiedzam i podziwiam.
Do Brunszwiku wybrałam się na początku września. Stare Miasto bardzo mi się spodobało. Najbardziej zafascynowała mnie monumentalna, pierwotnie romańska, katedra (o niej będzie innym razem) i … Happy Rizzi House – Dom w stylu pop-artu, którego projektantem był amerykański artysta James Rizzi (1950-2011).
Wesoły Dom
Wesoły Dom znajduje się w jednej z najstarszych części miasta, w tzw. Magniviertel i przełamuje tradycyjnie zabudowaną przestrzeń miejską. Tuż obok wznosi się m.in. Zamek Brunszwicki. Tak skontrastowana przestrzeń wywarła na mnie dość duże wrażenie.
Budynek, którego charakterystyczna fasada pełna serc, ptaków i śmiejących się twarzy, został wybudowany na początku XXI wieku i służy jako biurowiec.
Przechodząc obok niego, chyba nie można się nie uśmiechnąć ;)
Zobaczcie sami:
Właściwie to ta fasada nadawałaby się świetnie do mojego starego cyklu na pierwszym blogu pt. Niezwyczajne ściany. Przeprowadzając się pod nowy adres, przeniosłam tylko wpisy o budowlach Hundertwassera, ale może kiedyś przypomnę ten cykl i go wznowię, przecież tyle wokół mnie nowych i ciekawych fasad :)
A jeśli lubicie niekonwencjonalne budynki to zapraszam do notek o pięciu budowlach Hundertwassera i dekonstruktywistycznych biurowcach Franka Gehry’ego w Düsseldorfie.
Popieram przeniesienie całego cyklu! W ogóle bardzo lubię Twoją słabość do architektury. A dom jest niesamowity, po prostu, nie da się nie uśmiechnąć. Pytanie tylko, jak się będzie starzeć?
PS Przy okazji rozplątuje sznurki i zostawiam całkiem nowy adres blogowy.
Czaro, dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.
Dobre pytanie: Myślę, że jednak nie będzie się tak pięknie starzeć jak wspaniały gotyk…
Dziękuję za nowy adres.
Pozdrawiam!
O.
Ale kolorowo! Ciekawe, jak się pracuje w takim domu?
Ganiu, nie wiem, nie wiem, czy w środku też są jakieś elementy pop artu, ale myślę, że miło się wchodzi do takiego budynku ;)
Dobrego tygodnia!
O.
Ten dom jest bardzo ciekawy, taki bardzo kolorowy, po prostu unikat.
Moniko, kolory rządzą :)
Z pozdrowieniami!
O.
Wesoły to on jest bardzo, ale chyba widziany po raz kolejny robi się nieco nudny? Czy to tylko ja marudzę?
IamI, nie wiem, jak widzą go mieszkańcy. To była moja pierwsza wizyta na Starym Mieście w Brunszwiku (bo tak, to tylko dworzec znałam). Być może mieszkańcy przyzwyczaili się do niego i traktują go jak inne budynki?
Marudzić można :)
Dobrego popołudnia!
O.
ech … naszym szarym blokowiskom przydałoby się trochę takich kolorów :))
Pestko, :) coraz częściej szare blokowiska stają się mniej szare. Czasem jednak za pstrokate :)
Serdeczności!
O.
Przeważnie – niedoceniam tego typu sztuki – lubię umiarkowany kicz, wkradający się kicz. Ale tego typu rzeczy to jakby nie moja stylistyka. Hm – ale taka fasada – zaskakuje, człowiek chyba intuicyjnie uśmiecha się do takiego domu :) O. – to musi być fantastyczne miejsce !
Inna_Bajko, moja stylistyka to też nie jest, ale mi się podoba łączenie elementów w sztuce, awangarda, kontrast. nawet jeśli granica między sztuką i nie-sztuką albo „jeszcze nie-sztuką” jest płynna.
Co mnie zaciekawiło, to to połaczenie, że na starym mieście jest miejsce dla takiego rodzaju architektury.
No i uśmiecham się do tego budynku :)
O.
Interesujący pomysł ale nie jestem wielkim zwolennikiem tego typu rozwiązań. Prezentacja bardzo ładna. Pozdrawia
Zielona Milo, dobrze, że każdemu z nas coś innego się podoba, inaczej byłoby nudno :)
Pozdrawiam!
O.
Na pierwszy rzut oka, wesoły domek! A na drugi?
Fusillo, na to pytanie, to już musi sobie każdy odpowiedzieć :)
O.
Ale świetny rozweselacz :-) Choć to takie arcydzieło… kiczu ;-)
Najbardziej zadziwiło mnie to, że służy jako biurowiec. Raczej spodziewałabym się tu lokum dla jakichś niepokornych artystów ;-)
Pozdrawiam Cię :-)
Manitou, dla mnie granica między sztuką a nie-sztuką jest płynna. Bardzo płynna. A kicz, to zależy, jak się go zdefiniuje. Zresztą podobnie jak sztuka. Czasem wydaje mi się tak subiektywna, że aż niemożliwa do zdefiniowania.
Prawda, że to niespodzianka? – nie artyści, a firmy. Nietuzinkowy biurowiec :)
Serdeczności!
O.
Hm, kiczu? Zaskoczyła mnie ta ocena. Kicz… temat nie do ogarnięcia w krótkich komentarzach na blogu. Czy chodzi o to, że ten mural ma niezdecydowany charakter, to znaczy trochę niby „spontaniczny”, ale jednak „przekombinowany”? Nie całkiem pop art, raczej podszywanie się i przechył designerski? Robimy coś wesołego, ale zgodnie z urzędowym planem?
Sam pomysł takiego wesołego potraktowania czcigodnej przestrzeni mi się podoba. Ale rzeczywiście, jest problem, dokładnie taki sam jak ze zbyt krzykliwym wzorem na zasłonach ;-)
Almetyno, sami architekci świadomie nawiązali do pop-artu. To nie tylko mural, to cała forma budynku ma w sobie coś awangardowego. A czy zgodnie z urzędowym planem? Nie wiem.
A tak, kicz to temat rzeka. Dla mnie granice są bardzo płynne. Wszystko zależy od definicji.
Pozdrawiam! :)
O.
I ja pozdrawiam, zawsze z przyjemnością czytam Twoje wpisy!
Almetyno, z wzajemnością :)
O.
Andy Warhol od razu w mej głowie i Wiedeń z architekturą Hundertwassera i krzywy domek w Sopocie. Mogę patrzeć długo na te zdjęcia, tyle w nich radości.
Eldko, dużo skojarzeń :) Hundertwasser bardzo mnie interesuje, stąd też lubię odwiedzać miejsca, gdzie stoją budowle jego projektu.
O.
Humor poprawia bez dwóch zdań ;)
Przybiegłam tu, bo udało mi się złapać wolną chwilkę, a poza tym widzę, że pojawił się wpis o ciuchci. Wchodzę, a tu mnie niemiecki atakuje: „Nichts gefunden Entschuldige bitte, aber die Seite konnte nicht gefunden werden. Vielleicht hilft die Suchfunktion ein Ergebnis zu finden”.
Znaczy się, nic nie znaleziono. Przynajmniej tyle zrozumiałam ;)
Ken, mozna sie usmiechnac :)
Wpis o ciuchci bedzie jutro, pojawil sie na chwile, ale wstawilam nie te zdjecia, ktore chcialam. Dobrze, ze sie szybko zorientowalam ;) Dzisiaj juz nie zdaze, wiec zapraszam na jutro :)
Dobrego wieczoru, bez stresu!
O.
najlepsze są te okna, każde jak z innej beczki :) wesoły budynek i chociaż cenię Hundredwassera to tez mi się podoba , bo jakby z komiksu Butenki wyskoczył :)))
Gwiezdna, :) Od czasu do czasu może tak być, wszystko z innej beczki :)
O.
:D Wesoły.
Akaszo, :)
O.
Pingback: Brunszwicka katedra | Zapiski Obieżyświatki
Pingback: Turning Torso | Zapiski Obieżyświatki