– czyli lepiej czytać niż pisać ;)
Pierwszy kryminał, który przeczytałam, miał tytuł Człowiek o cętkowanej twarzy i bardzo wymowną okładkę, przynajmniej dla dziewięciolatki, bo mając tyle lat właśnie, grzebiąc w bibliotece Mamy, natrafiłam na tę książeczkę. Ani okładka, ani lektura dla małego dziewięcioletniego człowieka odpowiednia nie była, dlatego też książka znajdowała się na najwyższej półce, gdzieś za innymi książkami. Ale, że O. dziecięciem będąc ciekawym świata i słowa pisanego, szybko zrozumiała, że te najciekawsze książki są najbardziej ukryte, więc starała się do nich dotrzeć. No bo taka Pawlikowska-Jasnorzewska nie mogła się wtedy równać z tym kryminałem ;) Czytałam z wypiekami na twarzy, przy meblościance, siedząc na stole. Miałam stamtąd dobry widok przez okno i mogłam filować, czy nie wraca właśnie Mama i w razie niebezpieczeństwa mogłam szybko umieścić książkę na właściwym miejscu i jak nigdy nic wrócić do Plastusiowego Pamiętnika czy Karolci, które to książki, odpowiednie do mojego wieku, był otwarte tak w połowie. Dla zmyłki. Poza tym to strategiczne miejsce dawało mi poczucie bezpieczeństwa przed możliwymi atakami ze strony bohaterów kryminału ;) Przynajmniej tak myślałam. Od kołyski wpajono mi miłość do słowa drukowanego, więc trudno się dziwić, że mając wielką bibliotekę domową, pragnęłam wszystkie te pozycje przeczytać. A że czytałam i czytam okropnie szybko, więc przebrnięcie przez nią nie stanowiło dla mnie problemu. O ile Pawlikowska-Jasnorzewska, Czechow czy Dzieje literatury polskiej nie były wtedy dla mnie perłami literackimi, a i okładki były nudne, skupiłam się na książkach, których szata graficzna była ciekawsza ;) A tę kryminały wydane przez wydawnictwo Iskry miały interesującą ;) Przynajmniej tak uważał zmysł estetyczny dziewięcioletniej O. Po tym człowieku o cętkowanej twarzy odłożyłam jednak czytanie dorosłych książek na jakiś czas, bo się po prostu okropnie przestraszyłam… Kryminał ten znajduje się w mojej biblioteczce do dzisiaj ;)
Tak czy inaczej tego typu literatura bardzo przypadła mi do gustu i chętnie po nią sięgam. Zaczynałam, już świadomie, od klasyki: Stary dobry Chandler, Agata Christi, genialny Artur Conan Doyle i inni. (Pamiętam, jak bardzo się dziwiłam, kiedy odkryłam, kim był naprawdę Joe Alex, a to było jeszcze w epoce przedinternetowej ;)). Niedawno dałam drugą szansę Inspektorowi Jury i nie pożałowałam, punkt widzenia zależy… no właśnie. Od czego? Za pierwszym podejściem wcale mi się nie spodobało, męczyłam się przez całą książkę. Za drugim razem nie mogłam się doczekać kolejnej części ;) Czytam różne kryminały, ale i tak najbardziej ciekawią mnie skandynawskie… Dość późno sięgnęłam po nie, ale teraz końca nie widać. Komisarz Wallander, Erika Falck i Patrik Hedström, Hanne Wilhelmen czy para Vik/Stubø to dobrzy znajomi, których historie świetnie się czyta. I chociaż nie każdy z nich jest bohaterem sympatycznym (przynajmniej dla mnie), to jednak towarzyszenie im przy rozwiązywaniu zagadek to niezła frajda.
A ten właśnie weekend spędziłam z ostatnimi tomami Anny Holt i Camilli Läckberg, a jak skandynawski kryminał, to musiały być skandynawskie pierniczki – pepparkakor prosto ze Szwecji :)
Raz jeden zdobyłam się na napisanie historii kryminalnej. Pierwszy i ostatni. Napisałam ją na jakiś konkurs i wiecie co, w sumie, to lepiej mi się kryminały czyta niż pisze. Ja już zostanę przy moich opowiastkach.
był wpis o Ystad, ale to było dawno ;)
A jak u Was z czytaniem kryminałów?
***
A tak przy okazji: adwent się zbliża, i pewnie czas na zagadkowy kalendarz adwentowy, jak myślicie? Przyłożycie się do trzeciej części trylogii kalendarzowej, znajdziecie czas na rozwiązywanie zagadek między pieczeniem pierniczków, kupowaniem prezentów i przedświąteczną bieganiną? Biłam się z myślami, czy dam rady w tym roku wszystko przygotować, ale postaram się. Niech żyje trylogia ;) Miło mi będzie, jeśli się przyłączycie :) Zapraszam wszystkich tu Zaglądających.
moja biblioteczke rozpoczelam gromadzic w drugiej klasie podstawowki kupujac w antykwariacie ksiazki z komisarzem Maigretem, pozniej dla okladek kupowalam holenderskie wydania tych kryminalow, a pozniej na dlugie lata zrobilam sobie przerwe od detektywow. Dopiero w poczatkach pisania blogu, dzieki recenzjom blogerek zaczelam tutaj czytac skandynawskie(!) kryminaly. Wole jednak ogladac seriale, szwedzki Wallander bardzo mi sie podobal, ale nie przestanie mnie dziwic skad w Ystad tyle kryminalnosci :)
Artdeco, ja nie oglądałam serialu z Wallanderem. To znaczy zobaczyłam jakąś migawkę i mi się komisarz nie spodobał ;) Jakoś inny był od moich wyobrażeń.
Byłam w Ystad kilka razy i zawsze wydawało mi się spokojnym miastem ;)
O.
co do kalendarza to juz nie moge sie doczekac :)
Cieszę się bardzo :)
O.
Pamiętam pierwszą dorosłą książkę „samotny biały żagiel ” lat 9 i opr od taty że to książka nie dla mnie… no ale dziecięce domowe miałam już wszystkie przeczytane .Sytację trochę ratowała ciocia bibliotekarka ale nawet tam z czasem nie miałam już co czytać :) Najlepszy książkowy dla mnie czas to 4 i 5 klasa technikum kiedy mieszkałam nad biblioteką miejską. Wagary zaczynałam w bibliotece :) potem szłam do mieszkania a o 16 oddawałam ksiażki – tzn próbowałam bo wówczas dowiedziałam sie że nie można oddać książki w dniu jej wypożyczenia :D Namiętnie czytywałam horrory w przeciwieństwie do filmów których boję się oglądać do dziś. a z kryminałów … A.Christie, S. Larsson, G. Iles, J.Higgins ( chociaż ciężko mi stwierdzić czy to takie 100% kryminały) no i pewnie jeszcze mnóstwo pojedynczych egzemplarzy i pisarzy … Obiezyswiatko jak widać po moim wpisie … wpisy o książkach są bardzo niebezpieczne :) rozpisuję się jakbym książkę pisała :D pozdrawiam
p.s. i pamiętam jeszcze polski kryminał … komiks :) ale niestety już nie tytuł
a za kalendarzem jestem jak najbardziej za !!
Pestko, no widzę, że z tematem trafiłam. Ale miałaś fajnie, takie wagary biblioteczne. Też bym tak chciała. U nas chodziło się na wagary nad rzekę ;)
A wiesz, że Larsson jakoś mi nie podszedł. Za mroczny może? Sama nie wiem.
Pozdrawiam!
O.
A tego komiksu to nie przypominam sobie, ale może jak pisze Nika, to był Żbik?
Fajnie, że znajdziesz czas między swoimi zajęciami :)
O.
tak! to był Kapitan Żbik :) jaka się czułam dorosła bo czytałam komiks inny niż przygody Kajko i Kokosza :D
Pestko, no to zagadka rozwiązana :) A Kajko i Kokosz to też niczego sobie ;)
O.
Komiks ? Byl jakis z Kapitanem Zbikiem. Moze to ten?
Ja uczylam sie angielskiego czytajac Agathe Christie w oryginale. Przez lata kompletowalam jej kryminaly. Do niektorych wracalam. Potem staly na polce i zajmowaly miejsce. W koncu , w ramach mych dazen minimalistycznych „puscilam” na bookcrossing chyba polowe. Reszte rozdalam znajomym.
Jako nastolatka czytywalam po polsku Maigreta i Holmesa. Pare Joe Alexow tez sie trafilo.
Teraz juz nie czytuje. Tych skandynawskich nie znam choc wszedzie widze. Chyba boje sie, ze za bardzo sie nimi przejme i nie bede mogla spac po nocach :))
Niko, moja koleżanka też się tak angielskiego uczyła. Ja zaś czytałam Wallandera po szwedzku, żeby mi się słówka utrwaliły, bo fabułę znałam z niemieckich wydań.
Taka kolekcja Christie to świetna sprawa, ale jak Tobie już niepotrzebne, to pewnie, że lepiej, żeby poszła w świat.
Skandynawskie kryminały mi się podobają, po nocach śpię ;)
O.
Ja jakoś do kryminałów nie pałam sympatią, a może nie trafiłam jeszcze w swoim życiu na dobry kryminał :-o
Chętnie przyłączę się do zagadkowego kalendarza adwentowego :-))
Dag, może faktycznie czytałaś nie te, które są interesujące. ;) Może kiedys trafisz na jakis dobry.
Cieszę się, że mogę na Ciebie liczyć przy kalendarzu :)
O.
hmm… podobnie jak Autorka, znalazłem w domowej bibliotece stosik kryminałów z serii „z kluczem”. wybrałem „Nie zabija się świętego Mikołaja” – widocznie ten tytuł wydawał się mnie-dziecku najbardziej interesujący ;-) ale nie wciągnął mnie zupełnie, i nie przeczytałem ani tego, ani żadnego innego kryminału, nigdy.
chyba, że liczyć „Zbrodnię i karę” ;-)
Er, o tak, klub srebrnego klucza czy coś w tym rodzaju, ja mam jeszcze Tajemniczy medalion. Tego z Mikołajem to nie pamiętam, a okładka była fajna? :)
Zbrodnia i kara traktowana jako kryminał mogłaby być zachętą dla uczniów do jej przeczytania (wcale nie wiem, czy to jeszcze jest lekura szkolna).
O.
myslę, że 9-10 lat to najlepszy wiek na kryminały :) najpierw szanowny Doyle potem Chmielewska, Joe Alex (też się zdziwiłam :) i wszystkie dostępne z serii z kluczykiem, z jamnikiem i chyba labiryntem. mnie nikt nie bronił, ogólnie cieszyli się, że zaczęłam czytać COKOLWIEK, bo w 1 i 2 klasie próbowali czytać ze mną na głos i była to prawdziwa droga przez mękę dla obydwu stron :D Do dzisiaj nie znoszę Karolci, Rogasia z Doliny Roztoki czy Dzieci z Bullerbyn – prawdziwa trauma, przez gardło przejść mi nie mogły kiedy synom czytałam na głos. A że i dzieciom nie za bardzo się podobały to przerzuciliśmy się na Bajki robotów Lema :) czytanie kryminałów bardzo rozwija spostrzegawczość i zdolność logicznego wyciągania wniosków, ja mam zawsze wspaniałą zabawę nawet kiedy domyślę się rozwiązania nim skończę książkę :)
a Ystad przecudne :))) pozdrawiam i czekam na kalendarz (pierniki już w puszkach ale cicho-sza, bo jak się dowiedzą to zjedzą przed BN :)
Gwiezdna, o Chmielewskiej zapomniałam. A bardzo ją lubiłam, tyle, że raczej się zaśmiewałam przy jej książkach niż bałam ;)
Wiesz, ja też lubię zgadywać, co jak i dlaczego. Dobrze napisany kryminał to frajda ;)
Pierniczki piekłaś? Zapuszkowałaś i schowałaś :). Na Święta będzie jak znalazł :)
O.
Kryminałów nie czytam, chociaż jeden zdarzyło mi się przeczytać. Dorwałam się do książki Agaty Christi tylko tytuł jakoś wyleciał z głowy. A kalendarz bombowa sprawa.
Moniko, nie każdemu podchodzi ten gatunek. Obowiązku czytania określonych gatunków nie ma :) i dobrze. Każdy czyta, co mu się podoba.
Na kalendarz serdecznie zapraszam :)
O.
Kryminały podobnie jak koleżeństwo o tam ^ to ja nie bardzo – w dzieciństwie/młodości oczywiście kapitan Żbik i książki Nienackiego/Nizurskiego – może bardziej przygodowe, ale przecież też kryminalne, trochę Christie, Doyla czy naszej Chmielewskiej, ale za dorosłości to już nie bardzo.
Ale widziałem „Dziewczynę z tatuażem” na podstawie Larssona, bo mię Krabianka wyciągła – i nie powiem, całkiem klimatyczna sprawa :)
IamI, Nienackiego i Niziurskiego to bardzo lubiłam. Świetna sprawa.
Co do Larssona, ja chyba na niego w złym okresie życia trafiłam. Nadgryzłam tylko i nie dałam rady przeczytać do końca. Filmu nie widziałam, ale może powinnam sobie go oglądnąć a potem przeczytać.
O.
Nie za wiele czytam kryminałów, ale Chandler czy Conan Doyle to klasyka, przed którą i ja się nie ustrzegłam i bardzo sobie cenię.
Ostatnim kryminałem, który przeczytałam był islandzki „Głos” Indridasona, bardzo dobry.
Jeśli ponownie na jakiś kryminał nabiorę ochoty, na pewno sięgnę na coś ze Skandynawii.
Wallandera oglądałam w TV, między innymi ze względu na piękny Ystad ;-)
Pozdrawiam :-)
Manitou, zanotowałam ten islandzki, poszukam, czy mamy go po niemiecku. Z tego kraju akurat jeszcze kryminału nie czytałam. A ciekawa jestem :)
A Ystad baaardzo malownicze jest :)
Dobrego wieczoru!
O.
A ja bardzo lubię kryminały. Zaczęłam od skompletowania całości Agathy Christie, więc jak ktoś do mnie pierwszy raz przychodzi, to zawsze się dziwi, że mam tyle jej książek :) Przeczytałam całą serię z Wallanderem, lubię też Lisę Marklund i Camillę Lackberg. Moje ostatnie odkrycie to duet Michael Hjorth i Hans Rosenfeldt. I o mało nie zapomniałam o Jo Nesbo z jego Harrym Hole! I jeszcze duński autor Jussi Adler-Olsen… i mogłabym tak długo jeszcze :)
PS – Kalendarz adwentowy – jak najbardziej jestem za! Pozdrawiam!
Ganiu, tak sobie właśnie o Tobie myślałam przy tym wpisie. Wspominałaś kiedyś, że lubisz kryminały :) Całkiem zapomniałam, Marklund, no przecież też mi się podobała. Tych pozostałych nie znam, ale mam w takim razie w czym wybierać. Muszę tylko poszukać ich u nas w bibliotece. Dziękuję za podpowiedź.
A na kalendarz zapraszam :)
Uściski!
O.
Właśnie połykam kryminał historyczny. Eliot Patisson, „Oko kruka”. I czuję się jak mała dziewczynka czytająca Winnetou. Chyba za mało lubię kryminały, ale wybieram je po dłuższej serii literatury tak poważnej, że aż mi się dendryty supłają.
;-)
Ostatni kryminał jaki czytałam nie mogąc przerwać to Milenium. Po doczytaniu byłam rozczarowana i ze wstydem wyznam, że gdyby nie wątki kryminalno-fabularne, to bym bardzo te książki lubiła. Fajne postaci, fajne opisy sytuacji i miejsc. Nawet ciekawie ustawione psychiki bohaterów. I po cholerę takie koszmarne pomysły na zbrodnie? Tylko dla kasy?
Almetyno, nie znam go, ale widzę, że Cię trzyma w napięciu.
Co do Milenium, to mi się nie podobał. Ale oczywiście to kwestia bardzo subiektywna. Napisany jest dobrze.
Pozdrawiam!
O.
Ha! Dobry kryminal to historia ponura, czytalam do ostatniego tchnienia nocy i rano za nieprzespana noc od mamy bura. Nie cierpie odkladac nieprzeczytana ksiazke do jutra i wielokrotnie zabieralam takowa niedokonczona ze soba do szkoly aby poczytac w autobusie. Zawsze guzik z tego wychodzilo bo bylo tyle ciekawszych rzeczy do zrobienia. Lubie dreszczyk emocji i zawiklane sytuacje. Wielokrotnie jednak, niestety, odgadywalam zakonczenie.
Ataner, wiesz, ja też nie lubię odkładać zwłaszcza interesującej książki na potem. Najlepiej od razu w całości (tak też mam, jak oglądam jakiś serial kryminalny i w najlepszym momencie następuje: ciąg dalszy nastąpi …, coś mnie bierze ;)).
Pozdrawiam!
O.
Zaczytywałam sie Chandlerem, Chmielewska jakoś do mnie nie trafiła, za to uwielbiałam Joe Alexa, lubię thrillery medyczne i czeka na mnie do przeczytania cała fura Mastertona. Zachwyciłam się Maryniną, odkrywam powoli kryminały skandynawskie, ale na tapecie w tej chwili zaczęłam zaprzyjaźniać się z Eberhardem Mock`em!
Fusillko, Chmielewskiej stare książki mnie się bardzo podobały, ale jak pisałam wyżej, raczej dlatego, że się śmiałam do rozpuku ;) Te nowsze to nie za bardzo.
Co do Mocka – nie, to nie jest bohater dla mnie ;) Przeczytałam kilka części i zdecydowanie nie mój typ.
Dobrego wieczoru! :)
O.
Z kryminałami na bakier :) jestem.
Kalendarz jak najbardziej. Dzięki jednej zagadce z bloxa, wiem, że często dreptam po drodze świętego Jakuba ;)
Postaram się rozwiązywać zagadki.
Eldko, ;) ale to nic nie szkodzi. Każdy czyta to, co chce :)
O, popatrz, miło dostać taki rezonans ;)
Dziękuję za gotowość i zapraszam :)
O.