Kilka lat temu tłumaczyłam na język polski w ramach jakiegoś konkursu translatorskiego opowiadanie szwajcarskiego autora (albo autorki). Nie mogę sobie przypomnieć ani nazwiska, ani tytułu. Jedyne, co zapamiętałam z tego tekstu, to właśnie wzmianki o górującym nad Lucerną masywie alpejskim Pilatus (wysokość 2137 metrów n.p.m.). Musiał to być bardzo przekonujący fragment, ponieważ co jakiś czas wracałam myślami do Pilatusa – kiedyś przeklętej przecież góry, dzisiaj zaś bohaterki wielu podań i legend. Planując tegoroczną podróż po Szwajcarii, nie mogłam więc jej nie uwzględnić.
Ale jak to zwykle bywa: plany są po to, aby je zmieniać…I tak pogoda zmusiła nas do dwukrotnego podejścia na Pilatus.
Za pierwszym razem lało tak okropnie, że o wyjściu nie mogło być mowy. Cała Lucerna tonęła w szaro-burej mglistej chmurze. Widoczność była znikoma. Z planów nic nie wyszło, i nie pozostało nam nic innego, jak je zmienić. Problemu z tym nie było, gdyż jedną z zalet podróżowania kamperem jest elastyczność co do noclegów i trasy. Tak więc postanowiliśmy wrócić do Lucerny pod koniec podróży i jeszcze raz spróbować swojego szczęścia, mając nadzieję, że pogoda jako tako będzie się nadawać na wyjście.
Kiedy następnym razem zawitaliśmy do Lucerny, pogoda była lepsza. Dużo lepsza, choć nie taka, jaką chciałoby się mieć w Alpach. Ale wpływu na to nie mieliśmy. Pojechaliśmy zatem do Alpnachstad – miejscowości położonej niedaleko Lucerny i postanowiliśmy wjechać wąskotorową koleją zębatą na szczyt. Pilatusbahn – czyli kolej Pilatus, otwarta w 1889 r., jest jedyną w swoim rodzaju, bowiem posiada największe nachylenie torów na świecie – 48 procent! I to się czuje. Wagoniki powolutku posuwają się w górę, z trudem pokonując wysokość. Do tyłu lepiej nie spoglądać – ja miałam wrażenie, że zaraz oderwiemy się od skały…
Po dotarciu na szczyt najpierw czekaliśmy, aż mgła będzie tak uprzejma i zniknie chociaż na chwilę ;) Troszkę to trwało, ale przynajmniej nieco się przetarło. Nie za dużo, ale dobre i to. W drogę powrotną udaliśmy się piechotką. Szlak ze szczytu do górnej granicy lasu przebiegał zygzakiem, za towarzysza mieliśmy krowy z alpejskimi dzwonkami u szyi i dźwięk rogu alpejskiego dobiegający z masywu Pilatus. Ta część drogi była najpiękniejsza. Potem weszliśmy w las, pachniało cudnie, tyle, że nie za dużo można było zobaczyć przez gęste zalesienie. Musieliśmy zejść na wysokości 435 metrów n.p.m., startowaliśmy z wysokości 2073 metrów, czyli różnica wysokości, którą musieliśmy pokonać wynosiła ok. 1700 metrów. Czułam to potem w kolanach, czułam ;) Ale za to piękne widoki mieliśmy…
A o Lucernie napiszę przy okazji.
widoki rewelacyjne, szczególnie ta kapliczka przy brzegu przepaści! lato faktycznie było kapryśne w tym roku i to nie tylko w Tatrach. pozdrawiam :)
Gwiezdna, oj tak, kaprysiło, ile się dało ;) Nie tylko lato, pozostałe pory też marudzą ;)
Pozdrawiam,
O.
ojej, co za widoki.
szczególnie kolejka rączo pomykająca po hali (nr 2) i kapliczka nad przepaścią!
Er, ;) tak szybko to ona nie pomykała ;)
Ale widoki były, były.
O.
Fantastyczna ta kolejka. A te skały we mgle magiczne.
Serdecznie pozdrawiam :-)
Manitou, i nawet mimo pogody robią wrażenie, prawda?
Macham!
O.
Ach, cudna ta kolejka zębatkowa – nie wiem tylko, co to za (chińskie?) napisy za '48%’ (nieźle musi dawać kopa ;-) No i oczywiście kościółkokapliczka miodek!
IamI, to jest to nachylenie. A tam Azjatów pełno, więc trzeba im wytłumaczyć.
O.
Góry, to chyba jedyne miejsce na ziemi, gdzie chodzenie zygzakiem nie kojarzy się z upojeniem alkoholowym. ;)
Sławku, ;) Takie zygzaki to ja bardzo lubię :)
O.
Zaraz mi sie przypomniała wycieczka na Drahenfels. Tez była kolejka, z której jednak nie skorzystałam, woląc wędrówkę pieszą, no i widoki też cudne. Ale kudy im do Alpejskich! :-))))
Fusillko, też byłam tam na piechotkę ;)
O.
Niesamowite widoki, ale jakoś nie mam ochoty oglądać i w rzeczywistości.
Zapewne zeszłabym (na zawał) wewnątrz wznoszącej się kolejki.
Iw, może jednak byś nie zeszła. W rzeczywistości jest jeszcze piękniej.
O.
Wspaniałe widoki, rewelacyjna kolejka i świetny portret podróżniczy :)
Fotoart, dziękuję ;) – również w imieniu kolejki ;)
O.
niesamowicie pięknie Droga Obieżyświatko .. #6 przepiękne … Lucerna jest bajkowo piekna po jeziorze tam w dole pyłnąłem kiedyś stateczkiem i było to niezapomniane
Peregrino, w Lucernie za każdym razem lało, siąpiło i chmurzyska okryły miasto i góry. Ale i tak mi się podobała ;)
Po Jeziorze nie płynęłam, ale podziwiałam z brzegów i gór.
O.
I krzyż mają:)
Eldko, mają, mają, prawie na każdej górze :)
O.
świeżość, zieleń, czerwień i odcienie czerni, bardzo mi się podoba ten wagonik i jego kontekst.
Serdeczności
Almetyno, :) miło mi.
Uściski,
O.