a po wędrówkach na szlakach – jak najbardziej zasłużona tarta ryżowa ;)
Ten weekend, już któryś z kolei, stał pod znakiem wędrówek. Po górach Eifel i po szlakach przez belgijski park krajobrazowy Hautes Fagnes/Hohes Venn. O tym ostatnim i jego fantastycznych wrzosowiskach pisałam już kilka razy: tu i tutaj. O paśmie górskim Eifel wspominałam przy okazji wpisu o miasteczku Monschau. Dlatego tym razem kilka fotograficznych impresji z tego malowniczego miasteczka, położonego w dolinie rzeki Rur. Z naszą rzeką Ruhr nie ma ona niczego wspólnego ;) A że pogoda była świetna, to i zdjęcia ze spaceru po Monschau pokazują je od innej, słonecznej strony…
Jak już kiedyś wspominałam, Monschau to również pyszne akwizgrańskie Printen, które uwielbiam. Całą sobotę wędrowaliśmy pilnie, ale pod wieczór zeszliśmy do miasteczka, aby w fantastycznej piekarni, którą odwiedzamy, jak tu jesteśmy, zakupić owe pyszności w różnych smakach. Zrobiło się jednak późno, więc szybko gnaliśmy do piekarni. Po drodze musieliśmy jeszcze wybrać pieniądze z bankomatu… Do piekarni dobiegliśmy w ostatniej chwili, pani już ją zamykała…. Mina mi zrzedła. Na Printen cieszyłam się już od jakiegoś czasu. Pani jednak była tak miła, że kazała nam iść po gotówkę, a ona w tym czasie zapakowała nam Printen… Wieczór był uratowany. Tak więc, jeśli kiedyś będziecie w Monschau (albo w Akwizgranie), a lubicie pierniki o różnych smakach i z różnymi dodatkami, to zaglądnijcie do piekarenek. Sama zapach Was do nich zaprowadzi, a w środku to po prostu kolorowy zawrót głowy. Jest w czym wybierać i przebierać ;)
A z soboty na niedzielę nocowaliśmy w Belgii, więc zaglądnęliśmy również do naszej ulubionej belgijskiej piekarni i oczywiście tarta ryżowa (pamiętacie zapewne moją pochwałę ryżu ;)) została zakupiona. Sztuk 2, jedną spałaszowaliśmy na śniadanie, drugą po wędrówkach na kolację ;) To była uczta dla podniebienia ;)
Narobiłam Wam apetytu? Jeśli tak, to smacznego tygodnia! :)
Przepiękne miejsca, przepiekne zdjęcia i przepysznie wyglądające słodkości :)
Najbardziej lubię pierniczki toruńskie :) Ryż też bardzo lubię. Mogłabym jeść go codziennie, szczególnie z jabłkiem i cynamonem oraz śmietaną :) Czy mogłabyś podać przepis na swoją tartę ryżową? Marobiłaś mi apetytu!
Fotoart, dziękuję :) Pierniki pod każdą postacią ;)
Ja się do ryżu przyzwyczajałam stopniowo, dzieckiem będąc nie cierpiałam, za to teraz takie na mleku mogłaby jeść dość często.
Tarta ryżowa jest pyszna – ta, którą piekę, jest za każdym razem inna, bo szukam smaku podobnego to tej z mojej ulubionej piekarni w Belgii. I dopóki nie znajdę, to najlepsza będzie ta kupna. Piekę na oko, więc przepisu nie mam, ale wklejam link, jako podstawowy przepis jest dobry – a modyfikować można ;)
http://belgiaodkuchni.blogspot.de/2011/02/tradycyjna-tarta-ryzowa-tarte-au-riz.html
Smacznego!
O.
Też wolałabym posmakować taką tartę gotową. Szczerze powiedziawszy jeszcze nigdy nie piekłam żadnego ciasta oprócz pizzy. Przepis wydaje się skomlikowany, a poza tym nie cierpię gotować mleka, bo zawsze mi się przypali :( Chyba muszę zrezygnować z tego pomysłu…
Fotoart, to może kiedyś Ci się takiej gotowej uda spróbować ;)
Ja mam taki ryż do mleka, którego nie trzeba długo gotować, więc i mleko się nie przypala ;)
Pozdrawiam!
O.
Chciałabym zjeść kiedyś taką tartę :)
Pozdrawiam!
:)
Pajaki na murze fajne, bo sie nie ruszaja…Ostatnio, u mnie po lozku wedrowal pajak, taki czarny i owlosiony (brrr!!!) odkurzylam i wypralam wszystko, co moglo byc jego kryjowka, ale ciagle zyje w strachu. Pewnie to tez jeden z powodow dla ktorych nie zostalam 'podroznikiem’ (czytaj- zawod wykonywany),inne powody to np: karaluchy i lek wysokosci:)). Niestety, moje pierwsze i jak na razie jedyne spotkanie z Belgia, nie naleza do udanych.
Moniko, owłosione i szybkie napawają mnie wstrętem, ale takie na długich nogach, powolne, to ciekawe są :) Ale rozumiem Twoje uczucie, ja tak mam z myszami.
Cieszę się, że jednak mimo pająków, karaluchów i lęku wysokości podróżujesz :) I piękne zdjęcia pokazujesz.
W Belgii lubię przede wszystkim małe miasteczka i wioski, większe nieco mniej. Ale kraj bardzo ciekawy :)
Pozdrawiam!
O.
przepiękne zdjęcia Obieżyświatko .. to jest taka przyjemność oglądać Twoje obrazy #4 zjawisko .. słoneczne pozdrowienia
Peregrino, :) miło mi bardzo :)
Słońca życzę :)
O.
Narobiłaś! Muszę się chyba oduczyć zaglądać na blogi przed zjedzeniem śniadania ;)
Ken, ;) przepraszam, ale mówię Ci – smacznego to wszystko było :)
Macham!
O.
masz szczęście, że właśnie zjadłam domową kremówkę do kawy! uwielbiam miejskie mostki nad rzekami :)
Gwiezdna, kremówki pyszne, piekłam niedawno. Smacznego :)
O.
pięknie… strasznie żałuję, że w końcu nie udało się dotrzeć do Monschau, gdy kiedyś bawiłem w tamtych okolicach po drugiej stronie granicy… a było tak blisko :(
ale za słodkości dziękuję, nie używam ;-)
Er, ale wiesz, zawsze można to nadrobić.
Czasem się tak zdarza, niby blisko, a jakoś nie po drodze.
Nie jesz słodyczy? Nie lubisz czy silna wola? :)
Pozdrawiam!
O.
może kiedyś nadrobię. sęk w tym, że kiedyś miałem bliżej :-)
ze wszystkich słodyczy najbardziej lubię oscypki. znaczy, co słone, to dobre. słodkich rzeczy się zrzekam. wyjątkiem bułeczka z miodem lub czekoladą, albo dżemem, względnie konfiturą, lubo powidłami na śniadanie do kawusi :-)
Słone i ja lubię, ale słodkie też. Narobiłeś mi smaka na oscypki – wizyta w polskim sklepie się kłania, albo jeszcze lepiej w polskich górach ;)
Bułka, duuużo masła i powidła, do tego gorące mleko w zimowy poranek – bajka ;)
Głodna jestem teraz, a już późno.
O.
Wspaniały post i wspaniałe zdjęcia, fantastycznie jest czytać post i przenosić się w te dalekie miejsca:) Pozdrawiam
Zielona Milo, dziękuję :). Jak ja czytam o Twoich rowerowych wyprawach, to też się przenoszę na ścieżki, którymi przemierzasz świat :)
Dobrego popołudnia!
O.
Pierniczyć to ja uwielbiam – idę zaraz po moje toruńskie pierniki :)
Fajne te nieregularności (mur, drzwi), zwłaszcza w tak uporządkowanym otoczeniu.
IamI, toruńskie są super :) Lubię w sumie wszystkie pierniczki, najbardziej Uszatki ;)
Miasteczko ładne i takie typowo gemütlich;)
Pozdrawiam!
O.
Bajkowo :)
:) i słodko, Argonautko ;)
O.
Chyba architekt Krzywego domku z Monciaka w Sopocie zapatrzył się na te krzywe, szachulcowe domki! :-))))
Fusillko, krzywizna piękna ;)
O.
Miałam okazję odwiedzić Monschau w grudniu 2003 roku, podczas wycieczki na tamtejszy jarmark świąteczny (działo się to podczas Erasmusa, na którym byłam w Liège) i przyznaję, że to miasteczko jest po prostu urocze, chociaz latem na pewno inaczej.
Agnieszko, zimą w Monschau nie byłam, ale przypuszczam, że atmosfera (i zapachy ;)) jest świetna. Latem też jest pięknie i smacznie ;)
Pozdrawiam!
O.
Pingback: Monschau