Fiord, góry, piękno natury, czyli w drodze przez deszczowy Gaularfjellet.
Gaularfjellet
Gaularfjellet to jedno z pasm górskich w zachodniej Norwegii, przez które prowadzi piękna droga turystyczna (tzw. Nasjonale turistveger). Pierwotną trasę wytyczono i wybudowano w połowie XIX w. Szybko stała się ona jedną z dość często użytkowanych dróg. Dzisiaj jednak, 150 lat później, jeżdżą po niej zwykle turyści, którzy chcą podziwiać piękno tego regionu. Są góry, są mniejsze i większe wodospady, jest mgła otulająca szczyty. Jest cisza i pustka. Czego więcej potrzeba?
Utsikten
Na trasie, na wysokości ponad 700 m n.p.m., znajduje się nietuzinkowy punkt widokowy tzw. Utsikten. Warto się tu zatrzymać. Nawet w deszczu, tak jak ja. W przerwie między jedną a drugą ulewą dało się jednak pokontemplować fantastyczną przyrodę.
A tu wpisy o dwóch innych wspaniałych norweskich drogach turystycznych: Aurlandsfjellet oraz Gamle Strynefjellsvegen.
Musi tam być przepięknie przy słonecznej pogodzie, skoro w deszczu robi takie wrażenie :)
Ken.G, na pewno. Ja trafiłam na deszcz, ale było przepięknie i tajemniczo :)
O.
piekne
( bylem kikakrotnie w Norwegii, za kazdym razem obiecywalem sobie, ze juz nastepnym razem spedze tam troche czasu jako turysta, a teraz zaluje, ze tego nie zrobilem – moglabys wrzucac brzydsze fotki ? ;)
Obroni, to w takim razie ten następny raz niech będzie naprawdę następny ;)
A zdjęciami będę Ci robić wyrzuty sumienia ;)
O.
Wspaniałe widoki, a co dopiero wtedy, gdy zaświeci słońce!
Punkt widokowy bardzo pomysłowy!
Fuscilko, przypuszczam, że też pięknie ;)
O.
„Dziki” kraj w pozytywnym tego słowa znaczeniu, w jakim okresie odwiedziłaś Norwegię – zorzę widziałaś też ?
Boutique Piękna,
nie, niestety zorzy nie widziałam. Zwykle jestem w Norwegii w lipcu, sierpniu i wrześniu.
Marzy mi się zorza :)
O.
Skoro w deszczu i we mgle widoki powalają na kolana to co dopiero przy lepszej pogodzie i widoczności. Chociaż kurczę, może do takich surowych i dzikich krajobrazów ta mgła i szarówka lepiej pasują klimatem.
Mój dzisiejszy przegląd blogów zapowiada się ciekawie bo póki co na dwa odwiedzone oba poruszają temat mgły :). Ja mam też dwa mgliste podróżnicze wspomnienia, jedno to meczet Hassana I wyłaniający się z porannej mgły wczesnym rankiem. Ale to był piękny spektakl! Drugie wspomnienie to otulone Alpami ( przy dobrej pogodzie ) Lago di Como. Byliśmy tam na początku stycznia i zamiast gór widzieliśmy tylko szarą, gęstą maź. Zatem wspomnienia mam dosyć mocno zamglone :)
Mo., wiesz, ja też tak myślę. Właśnie mgła i deszcz świetnie oddają to miejsce.
A mgła potrafi czarować piękne obrazy, tak jak w Twoich wspomnieniach (ja nad Lago di Como miałam taką maleńką mgiełkę).
Pozdrawiam!
O.