Pustkowie, klify i mgła…
Dunnet Head to najbardziej na północ wysunięty przylądek Szkocji, a tym samym głównej wyspy Wielkiej Brytanii. Stąd niedaleko już do archipelagu Orkadów, który od północych wybrzeży Szkocji oddziela cieśninia Pentland Firth.
Zapoznawałam się z tym miejscem we mgle i mżawce, co nadawało mu lekkiej aury tajemniczości. Kontury latarni morskiej z XIX w. majaczyły zjawiskowo we mgle. Szczegółów musiałam się domyślać… I uważać, aby nie zejść ze ścieżki. Przy takiej pogodzie nie można pozwolić sobie na nieuważność. Zamglony pejzaż ma w sobie coś niesamowitego, daje możliwość wielorakiej interpretacji… Dopiero kiedy udałam się nieco dalej, w głąb lądu, mgła przetarła się. Mogłam dojrzeć pojedyncze domostwa i ten bezkresny krajobraz….
Lubię mgłę. Jak kokon owija ona miejsca, budynki, rzeczy w swój welon. Zabiera im wyraźność i ostrość, w zamian daje tajemniczość i atmosferę niedopowiedzenia. Lubię ją fotografować.
och, tak. mgła wyjątkowo odbarwia rzeczywistość, choć zwykle chciałoby się odwrotności.
a cóż takiego się stanie, gdy „przy takiej pogodzie pozwoli się sobie na nieuważność”?
Er, spadnie się z urwiska….
O.
jak pięknie! .. mgiełka magiczna a zdjęcie wybrzeża #9 niesamowicie piękne
Peregrino, :) niestety pogoda była taka jaka była, ale ta mgła nadawała temu miejscu magicznej atmosfery.
O.
To ja się wyłamię ;) Zdjęcia piękne, ale niepokojące. Nie lubię mgły, bo niesie ze sobą brak konkretów (kształtów i odległości) oraz szarość, wilgoć przenikającą w głąb skóry i smutek. Patrząc na te zdjęcia przyłapałam się na straszliwej tęsknocie za słońcem i błękitem wody. Banalna jestem ;)
Pozdrawiam!
Ken, słońce i błękit to ja też baaardzo lubię :) I świetnie by było, gdyby taka pogoda była wszędzie, gdzie jestem ;) Ale i mgła ma swój urok.
Słońca Ci życzę!
O.
Klimat jest! Mgiełki też lubię ale umiarkowane, jak są wieksze to nic nie widać :-)
Jacku, no jak jest taka jak mleko, że absolutnie nic nie widać, to ja też bym sobie życzyła, żeby jednak chociaż kontury dało się zobaczyć ;)
O.
Lubię mgły w każdej postaci – nad wodą, w lesie, w mieście… a dwa ostatnie zdjęcia przypomniały mi drogę w Nowej Zelandii, która przez pewien czas prowadzi plażą – nie, jeszcze nią nie jechałem, ale kto wie? :-)
IamI, no właśnie: kto wie! Niech się spełni :)
O.
Przy dwóch ostatnich zdęciach znowu wróciłem myślami na Islandię. Na Czerwone Piaski… Ech, rozmarzyłem się po raz kolejny.
Sławku, a ja marzę o Islandii….
O.
I ja lubię mgłę. Po pierwsze dobrze robi na cerę, a po drugie na poetyczność. A także zmusza nas do ostrożności i dobrego gospodarowania czasem. W charakterze prywaty podlinkuję moje mgły, czemuś nie mogę się oprzeć. Obieżyświatko, wybaczysz?
http://almetyna.blox.pl/2014/11/Powszechny-nastroj-jest-taki-ze.html
Almetyno, :) poetyczność zwłaszcza :)
O.
Pingback: From Land's End do John o'Groats | Zapiski Obieżyświatki