Czekanie nasze dobiegło końca i wznieśliśmy się wreszcie między chmury.
Lot trwał krótko (droga lądowa to tylko ok. 500 km) i nowe miasto, stolica kraju, powitało nas swoim czarem. W hotelu nie zabawiliśmy długo, bo przyjechaliśmy, aby zwiedzać, kosztować, oglądać i podziwiać. Pierwsze kroki skierowaliśmy w stronę ciągnących się prawie dwa kilometry pól w centrum miasta. A potem ruszyliśmy na podbój świata muzeów. W jednym z nich zainteresowaliśmy się głębiej fotografiami, a właściwie kolażami. Zwłaszcza jeden, wiktoriański, przyciągnął szczególnie naszą uwagę. Powstał w drugiej połowie XIX w., jego autorem jest arystokratka brytyjska. Dzieło dotyczy członków rodziny królewskiej, a główny element kolażu to przedmiot, który jak pisał autor „Jej portretu”, nie chroni od łez. I to z pomponami.
6. Pytanie: Jakie muzeum odwiedziliśmy i kto jest autorem tego dzieła oraz jaki jest jego tytuł?
*Proszę o niewpisywanie odpowiedzi pod postem – w imieniu uczestników zabawy i własnym – dziękuję :)
Dobrze, nie będę wpisywać :)
Ken, grzeczna jesteś :)
Pozdrawiam!
O.
czyżby strach przed lataniem pokonany? :))) jak się zastanowię, to odpowiem do swojego tajnego notesika gdzie wpisuję wszystkie podejrzenia :) pozdrowienia :)
Gwiezdna, nie :) Ale nie chcę Was ograniczać w podróżowaniu ;)
Tylko, żeby Ci tego tajnego notesu nikt nie podkradł ;), jakiś wrogi agent albo co ;)
Dobrego popołudnia!
O.
Mamy już koniec roku i po Świętach. Zatrzymałam się na tej zagadce, bo się zafiksowałam na jednej pani fotokolażystce i arystokratce, Georgianie Louisie Berkeley. I owa Georgiana nie popełniła żadnego parasola, nawet w przybliżeniu, za to mnóstwo innych fotokolaży (raczej marnych). Okazuje się, że grunt to wpaść na właściwą ścieżkę poszukiwań. Arystokratki tamtych czasów w nudów wszystkie jak nie haftowały, to śpiewały. A sporo robiło kolaże ;-) Dziś dopiero wpadłam na właściwe użycie wyszukiwarki na stronie Muzeum d’Orsay. Troszkę za późno. Zatrzymałam się na tj Georgianie na amen.
;-)
I teraz dopiero poczytam następne zagadki i ich rozwiązania.
Wielkie uznanie Obieżyswiatko dla trudu i pomysłowości jakie włożyłaś w ten Kalendarz!
No tak, czasami tak jest, że myślimy w złym kierunku i nijak nie możemy się udać w innym. Ale to normalka.
Pozdrawiam!
O.