24 godziny na dobę….
Będąc niedawno w Belgii, wybrałam się na wieczorny spacer po miasteczku Han sur Lesse.
Miasteczko małe i przytulne. A że na kolację nic nie mieliśmy, postanowiliśmy odwiedzić jedyny (chyba) sklep w mieście. Wyciągaliśmy nogi, gdyż wiedzieliśmy, że w małych miejscowościach belgijskich sklepy czynne są najwyżej do 19.00, a zegar wskazywał kwadrans przed siódmą. Zakupy zrobiliśmy, zanieśliśmy do auta i wybyliśmy ponownie na spacer. I po drodze trafiliśmy na taką oto budkę z napisem Pains frais 24H/24 – Świeże pieczywo 24H/24. Pieczywo z automatu?
W sumie wcale mnie to nie zdziwiło. Coraz więcej rzeczy kupuje się w automatach: bilety, papierosy, prezerwatywy. W naszym mieście mamy również automat, z którego wyskakuje świeża pizza, zaś w innym można kupić buty baleriny (automat powstał z myślą o bywalcach dyskotek ;)), no więc dlaczego nie automat ze świeżym chlebem? :)
A że mówimy o frankofilskiej Walonii, więc bagietka i pieczywo to podstawa :)
Jeszcze kilkakrotnie w czasie tej podróży trafiliśmy na takie automaty. Myślę, że to dobry pomysł, kiedy nagle wpada nam wieczorem do głowy, że nie ma chleba, a bez niego obejść się nie możemy.
Ale wiecie co, nie skosztowałam. Ja jednak kocham odwiedzać piekarnie, wszędzie, gdzie jestem szukam lokalnej piekarenki i kosztuję, co się da :) Bo tak mogę poznać nieco codzienną kulturę spożywczą regionu. A przy tym jest to świetna okazja do spotkań z ludźmi (nie zapomnę pewnej wizyty w piekarni we Francuskiej Gujanie w Ameryce Południowej, smaku tamtej bagietki i rozmowy…) Mam nawet swoją osobistę mapę, na którą nanoszę piekarnie ze smakołykami, które mi przypadły do gustu ;)
Zapach chleba jest jednym z moich ulubionych zapachów. A najlepsze jedzenie to pajda świeżego (tylko nie z woreczka foliowego!) dobrego (polskiego :)) chleba, grubo posmarowana masłem, posypana solą, albo w sezonie truskawkowym z plasterkami truskawek – tak jak dzisiaj :)
Smacznego weekendu dla Was :)
O.
O tak – świeży, gorący, wiejski chleb, solidnie okraszony mąką, z chrupiącą skórką i prawdziwym masłem – tego nie masz nigdzie, jak w rodzinnych stronach. No dobra, czasem gdzieś tam w świecie, coś dobrego się trafi, ale przecież nie wśród tych naszych zbóż złocistych, itede… :)
Stolico, chrupiąca skórka to dla mnie obowiązkowo. Czasem się trafi coś w świecie, w Niemczech nakosztowałam się wielu chlebów, chlebusiów i innego rodzaju pieczywa. Przekonana jestem do kilku, znalazłam coś dla siebie. Ale i tak, jak odwiedzam Polskę to cieszę się na chleb :) (i na biały ser, bo tu tegoż niet).
Pozdrawiam! :)
O.
Smatowicie wygląda ten chleb. A jeszcze gdy posmaruje się go świeżutkim masełkiem to dopiero jest pycha.
Moniko, tak. Najlepszy smak świata :)
Z pozdrowieniami :)
O.
Ja ostatnio przerzuciłam się z chlebów z piekarni na własny, pieczony samodzielnie, na zakwasie :) Pozdrawiam i życzę miłego weekendu!
Ganiu, Twoje chleby (tak jak i inne Twoje potrawy :)) muszą smakować wspaniale. Myśmy się zastanawiali nad kupnem maszyny do pieczenia chleba, ale doszliśmy do przekonania, że jednak nie. U nas w dwuosobowym gospodarstwie domowym chleb je się w sumie rzadko, chociaż oboje lubimy.
A wiesz, że ja nigdy jakoś nie próbowałam upiec normalnie w piekarniku. W sumie, to nie wiem czemu, bo chętnie piekę. Muszę kiedyś spróbować :)
Dla Was też miłego weekendu!
O.
Czego to się człowiek nie dowie :) Taki automat i u nas by się przydał. Hm… Ale mi narobiłaś ochoty na taki prawdziwy świeży chleb z prawdziwym, domowym masłem :)
Pozdrawiam!
Ken, to życzę Ci, żebyś możliwie szybko tę ochotę na pyszne jedzenie zaspokoiła :)
Dobrego weekendu! :)
O.
w życiu bym nie zjadła takiego chleba, co jak baton wyskakuje. Pewnie ładna folia i jeszcze ładniejszy zestaw chemii… Zawsze świeży- póki nie napoczniesz..
Spa, nie wiem, bo nie jadłam. Ale ja i tak preferuję pieczywo bez folii, inne mi nie smakują. Pewnie więc tylko jakoś wyjątkowo zjadłabym takie.
O.
Ale numer! Ciekawe czy codziennie ładują do niego świeży czy może tylko jest mrożone ciasto i je nagrzewają w momencie kupna.
Kiedyś w Poznaniu sensację robił automat do frytek. Nawet nie wiem czy jeszcze stoi.
Petitku, na mrożone nie wyglądało. Ale ja nie sprawdzałam.
Automat do frytek? :) Hm. U nas nie widziałam.
O.
Wygląda przesmacznie, ale…jak smakuje ?
Wyjeżdżając pierwszy raz do Chorwacji,uczulono mnie ” chleb mają niedobry”.
Zajadałam się, był przepyszny. Nawet w takim asortymencie jest zachowany styl, a o nim wiadomo się nie dyskutuje :):):)
Pozdrawiam słonecznie.
Eldko, ja próbuję piekarenki, cukierenki, które napotkam na swojej drodze. Często trafiam na taaaakie pychaństwa, że aż szkoda jechać dalej ;)
Dziękuję za słońce :) Przydałoby się, bo dzisiaj znowu pada…
Pozdrawiam!
O.
A ja właśnie dzisiaj piekłam chlebek i taki piękny zapach roznosił się po domu :-)
Miałam więc również smaczny weekend :-)
Do tego mamy teraz sezon na bób, prawdziwy smak lata….
Ale ten automat z pieczywem mnie zainteresował. Ciekawe skąd tam się to świeże pieczywo bierze ;-)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Manitou, taki piękny zapach :) Świetnie.
Bób jadłam w tym roku tylko raz. A szkoda.
Co do pieczywa, to przywozi je chyba jakaś piekarnia…
Pozdrawiam! :)
O.
Bardzo ciekawe… nigdy się nie spotkałem z automatem na pieczywo, a tym bardziej na świeże pieczywo ;-)
Ciekawe czy dobre?
A zapach chleba tez bardzo lubię. W dzieciństwie uwielbiałem kupować w piekarni jeszcze gorącą ćwiartkę chleba i się nią delektować… :-)
Pzdr.
Jakcu, a ja ostatnio czytałam, że w Krakowie są automaty do mleka..
Gorąca piętka to dla mnie pychota :)
Pozdrawiam!
O.
Ciekawe rozwiązanie z tymi automatami, musze poszukać trochę informacji o rozwiązaniach technicznych;) Lubię odwiedzać piekarnie ponieważ przepadam za zapachem świeżego chleba. Pozdrawiam
Zielona Milo, pewnie technika nie jest w ogóle skomplikowana ;)
Świeży chleb to jest to :)
Z pozdrowieniami!
O.
O. – tak, zapach chleba jest niesamowity… Dobrze, że nikt nie robi takich perfum… Ludzie zjadaliby się ze smakiem wzajemnie ;)
A automaty wszekiego typu – choć wynalazkiem bywają dziwnym – myślę, że przydatnym…
Piekarnie – wszystkie, w każdym mieście są specyficzne. Ja najbardziej lubie te stare, z tradycją i prostym chlebem. Kilka rodzajów prostych bochenków poukładanych równo na metalowych półkach… Choć i ta w Kazimierzu Dolnym – wielce skomercjalizowana, ale jakże smakowita….
Hmmm- wątek o piekarniach – ale to byłby wątek !
Argonautko, oj tak, dobrze, że nie ma flakoników z zapachem chleba :)
Ja w ogóle lubię prostotę, więc takie proste i tradycyjne piekarnie i mnie się podobają.
Pozdrawiam!
O.