Targ w Brazylii

Świat jest mały

Napisane: 28.03.2008
Stolica Brazylii o świcie w niedzielę sprawia wrażenie wymarłego miasta.
Wielopasmowe ulice świecą pustkami, tylko od czasu do czasu przejedzie jakieś auto. Pora jak najbardziej właściwa dla dwóch europejskich rowerzystów, którzy właśnie przybyli do tego zbudowanego z betonu miasta. Chłód nocy szybko zostaje zastąpiony słonecznym ciepłem. Po wytęsknionym od kilku dni prysznicu, z odświeżoną werwą do życia, wyruszają owi rowerzyście (tym razem jednak na piechotkę) na zwiedzanie miasta, które zostało zbudowane na wzór ptaka w locie. Słońce jest już wysoko, ciepły wiatr nawiewa żółto-pomarańczową suchą ziemię na chodnik. Na niebieskim bezchmurnym niebie widać ślady zostawione przez samoloty. W rządowej dzielnicy stolicy jest jeszcze cicho. Dopiero później pod Katedrę przyjadą tłumy przeróżnych turystów. Jeszcze jest czas na spokojne zwiedzanie Katedry, przypatrzenie się budynkom Kongresu, przy którym dumnie powiewa ogromna brazylijska flaga, wizytę w narodowym muzeum Republiki. Słońca grzeje coraz bardziej, Europejczycy kupują raz po raz zimną wodę od ulicznych handlarzy. Kilka kilometrów dalej odkrywają wielką wieżę telewizyjną. Aby się jednak do niej dostać, trzeba przejść wielopasmową ulicę. Wieża znajduje się między pasmami, w czymś w rodzaju parku. Udaje im się to i są już (po kilku minutach!) na środkowym paśmie zieleni. Przy wieży odbywa się niedzielny pchli targ. Jest pełen życia, słychać śmiech dzieci, brazylijską muzykę, głośne rozmowy dorosłych. Europejczycy mieszają się z tłumem tubylców, oglądają wytwory sztuki ludowej, przesypują koraliki z ręki do ręki, przymierzają śmieszne nakrycia głowy i szukają kolorowych pocztówek, aby przesyłać rodzinom znak życia z dalekiej Brazylii, aby krótko opowiedzieć, to, czego w dwóch zdaniach opowiedzieć się nie da, żeby ci, co zostali kilka tysięcy kilometrów stąd mogli na chwilkę współodczuwać, dzielić to, co przeżywają owi rowerzyści.

Rowerzystka obserwuje oczywiście uważnie ludzi, przygląda się im ukradkiem, uczy się na pamięć rysów twarzy starej Brazylijki, o której potem powie: Ta kobieta miała szczęśliwe, chociaż ubogie życie, zachwyca się zręcznością ulicznego artysty.

Rowerzyście udaje się zrobić kilka naprawdę dobrych zdjęć, uchwycić to, co szybko umyka uwadze, zatrzymać świat w kadrach. Oboje zatrzymują się przy jednym ze stanowisk z egzotycznymi wyrobami ze skóry, rozmawiając po niemiecku. I nagle za sobą słyszą również w tym języku: „Czego sobie Państwo życzą? Pochodzą Państwo z Niemiec?” Za nimi stoi Afrobrazylijczyk z szerokim uśmiechem na ustach, ubrany w bawełnianą białą tunikę, takież spodnie i w sandały. Znajoma twarz?

Rowerzystka zaczyna z nim rozmowę. Okazuje się, że ów mężczyzna mówi po niemiecku, gdyż spędził wiele czasu w …. – i tu dziewczęciu w gardle zasycha, gdyż w tym momencie już wie, skąd ona zna tę twarz! Od słowa do słowa i …Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach? Nie.

Na odchodnym miły Afrobrazylijczyk mówi: „Die Welt ist klein, meine Liebe. Wir sehen uns da mal wieder!” (Świat jest mały, moja droga. Zobaczymy się tam znowu!).

Gdyby ktoś tej rowerzystce wcześniej opowiedział tę historię, uśmiechnęłaby się i prawdopodobnie grzecznie przytaknęła, a w duchu pomyślałaby, że jej się takie rzeczy nie zdarzają, chociaż wie, że ona akurat ma „monopol” na przeżywanie dziwnych przygód i spotkań :) .
No bo jednak trudno jest uwierzyć, że z osobę, którą spotykało się regularnie w pewnym parku miejskim Najpiękniejszego Miasta Niemiec jako artystę ulicznego, z którym się nie zamieniło ani jednego słowa, a tylko wiedziało, że stanowił on nieodłączny element owego parku i był niejako stałą wartością, którą – kiedy się tam wracało – wiedziało się, że tam będzie, będzie się rozmawiało w sercu brazylijskiej stolicy! Ot, przypadkiem!

I jeśli ta rowerzystka pojedzie jeszcze kiedyś do tego Najpiękniejszego Miasta Niemiec, wcale jej to nie zdziwi, jeśli w parku spotka znowu owego Afrobrazylijczyka.
Świat jest mały!

*****
Komentarze:
kurtnovotny
28.03.2008 19:05
Uwielbiam klimaty, o których piszesz! Od zawsze Brazylia była jednym z tych miejsc, które chciałbym odwiedzić. A ze względu na zboczenie dotyczące piłki nożnej, marzę o zdzieraniu gardła na Maracanie. Poza tym temperament i ogólnie kultura tych ludzi jest mi bardzo bliska. PS – kolejna super notka
kasiar74
28.03.2008 19:07
Zrozumiałam to zdanie po niemiecku:))))) Świat kurcze nie jest mały tylko chyba jest bardzo mały;))) Pozdrawiam cieplutko.
obiezy_swiatka
28.03.2008 22:07
Kurt, ja lubię piłkę nożną, kiedyś nawet grałam (stałam na bramce ;)). Tak więc w Ameryce Południowej nie mogło mnie zabraknąć w portowej dzielnicy Buenos Aires – La Boca i na stadionie La Bombonera klubu Boca Juniors! :) Maradony niestety nie widziałam, ale siedziałam na trybunach! Dobrej nocy, O.
obiezy_swiatka
28.03.2008 22:08
Kasiu, super, że zrozumiałaś :) Z tym światem to masz rację, maluteńki. Kolorowych snów i spokojnej nocy, O.
chiara76
29.03.2008 00:56
hmmm, Brazylia , to moje marzenie…mam nadzieję, że kiedyś tak, właśnie tak, pójdę połazikować po Copacabanie…ale nie w Karnawale;)
obiezy_swiatka
29.03.2008 13:55
Witaj Chiaro na moim blogu, bardzo mi miło :). Capacabana mnie rozczarowała. Ale po to jest świat, aby go zobaczyć. Pozdrawiam serdecznie, O.
chiara76
29.03.2008 14:05
wiem, moja dawna znajoma Brazylijka, która uwielbiała Rio i będąc w Sao Paulo tęskniła za nim bardziej, niż za mężem chyba (potem zresztą wrócili się do Rio) też na Copacabanę narzekała. Ale co ja pocznę, że mnie w głowie utkwiło, że kiedyś tam muszę być? Dodaję Cię do czytanych;) pozdrawiam w deszczową sobotę…
obiezy_swiatka
29.03.2008 14:48
I dobrze Chiaro, ja uważam, że trzeba zobaczyć wszystko, co się zobaczyć chce :). Dziękuję za dodanie do czytanych, zrobiłam podobnie. Przesyłam promyki nieśmiałego słońca! O.
karolina_76
29.03.2008 15:40
Często łatwiej spotkać znajomego na obczyźnie… Ale takie spotkanie zawsze jest zaskakujące, i zawsze wtedy myślimy sobie – jaki ten Świat jest mały :) Brazylia – moje miejsce wymarzone… może kiedyś tam dotrę… pozdrawiam :) Miłego weekendu :))
obiezy_swiatka
29.03.2008 17:02
Karolino,no właśnie, a ja lubię, jak mnie zaskakują miłe spotkania :) Jeśli Brazylia jest Twoim marzeniem, to życzę Ci serdecznie, aby się spełniło. Pozdrawiam ciepło i dobrej soboty, Obieżyświatka
ja-zolza
30.03.2008 18:33
Obieżyświatko, fascynująca historia! Pisałam Ci, że uwielbiam Cię czytać? Nie? To nadrabiam zaległość: UWIELBIAM:D:D:D Bardzo ciekawie piszesz. Z chęcią, choć nieregularnie, zaglądam do Ciebie. Całuję mocno i ściskam wiosennie:]
obiezy_swiatka
30.03.2008 20:02
Zołziku, miód na moje serce ;), mów do mnie jeszcze! Ale serio: dziękuję Ci za Twoje słowa. I zaglądaj, kiedy tylko masz na to ochotę – będzie mi miło. Uściski, O.

0 comments on “Świat jest mały

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *