Schokland - ścieżka rowerowa

Schokland – osuszona wyspa

Nie tak dawno temu Schoklad było malutką wyspą w Morzu Północnym. Badania wykazały, że już w IX w. znajdowała się tu osada. Tereny te nie były jednak idealne. Woda, bagna, ląd położony poniżej poziomu morza. Stąd też budynki mieszkalne wznoszono na terpach – sztucznie usypanych pagórkach. Ale z czasem wody morskie coraz bardziej zaczęły zagrażać wyspie. Morze wdzierało się coraz głębiej, podtapiając i zalewając pozostałości lądu. Na nic zdały się drewniane wały, którymi otoczono wyspę. Mieszkańcy musieli się liczyć z tym, że nie wygrają walki z żywiołem. W XIX w. ciągle dochodziło do powodzi, dlatego zdecydowano, że wszyscy muszą opuścić osadę. W 1859 r. gmina Schokland administracyjnie została rozwiązana, a jej mieszkańców (ok. 700 osób) wraz z dobytkiem przeniesiono do innych miejscowości. Na wyspie pozostały tylko resztki zabudowań, których nie pochłonął żywioł morski: domy, kościół, zagrody…
W latach 30. XX w. dzięki tamie o długości 32 kilometrów, którą wybudowano w zatoce Morza Północnego (tama obecnie oddziela IJsselmeer od Morza Północnego), było możliwe osuszenie terenów i powstanie polderów, co przyczyniło się do powiększenia powierzchni lądowej Holandii. Do obszarów tych należała też m.in. wyspa Schokland, która tym samym stała się częścią Polderu Północo-Wschodniego (Noordoostpolder) i straciła swój wyspowy charakter. Dzisiaj kontury wyspy są widoczne dzięki drzewom, które posadzono wzdłuż jej granicy lądowej.

 

W 1995 r. dawną wyspę Schokland wpisano na listę zabytków Unesco.
To bardzo urocze miejsce z interesującym muzeum, pięknymi ścieżkami rowerowymi i pieszymi, przytulną restauracją i ciekawym krajobrazem. W sam raz na niedzielne popołudnie. Zabieram więc Was zatem na małą wycieczkę:)

 

18 comments on “Schokland – osuszona wyspa

  1. Holendrzy to mają reumatyzm chyba już w czynszu mieszkania wliczony – tak wielokrotnie myślałem, patrząc na jakich terenach budują domy. Coś tam wkoło osuszą, ale wokół powietrze przesiąknięte wilgocią…

    • Obiezyswiatka

      Sławku, myślę, że stulecia praktyki zrobiły z Holendrów specjalistów od wilgoci. Pewnie mają swoje sposoby. Poldery to bardzo ciekawe rozwiązanie.
      Pozdrawiam!
      O.

  2. Zapisuję sobie na listę. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć do nowych miejsc tego lata.

    • Obiezyswiatka

      Aniu, :) miejsce urocze, kiedyś się tam jeszcze wybiorę. Latem, bo jednak teraz było jeszcze trochę szaro.
      Dobrego wieczoru!
      O.

  3. ikroopka

    Lubię takie klimaty, czasem sobie myślę, że musi we mnie płynąć choć kropla krwi skandynawskiej:)

    • Obiezyswiatka

      Ikroopko, :) ja też lubię :) Mnie zdecydowanie bliżej do północy niż południa.
      Z pozdrowieniami,
      O.

  4. Pięknie! Lubię takie miejsca. Muszę się wybrać koniecznie. Pozdrawiam Cię serdecznie – wyjątkowo z Polski!

    • Obiezyswiatka

      Allochtonko, :) od Ciebie to niedaleko, może kiedyś się wybierzecie.
      Przesyłam zatem ciepłe pozdrowienia do Polski!
      O.

  5. pięknie. można pozazdrościć Holendrom takich wioseczek i miasteczek-bombonierek.
    zresztą, nie tylko Holendrom… ;-)

  6. Bardzo lubie takie wycieczki!
    Moje pierwsze wrażenie było, ależ tam czyściutko! ;-))

  7. Obieżyświatko, piękne są Twoje zdjęcia, ale mnie się one zawsze podobają i to wielokrotnie pisałam, a nawet uzasadniałam. Więc teraz opiszę jakie sprzeczne emocje odczuwam patrząc na te akurat fotki.
    Atmosfera urokliwości, uporządkowania, staranności, nakładów pracy i kasy jakich wymaga doprowadzenie krajobrazu do takiego stanu i utrzymywania go jednak mnie drażni. Sama jestem dzieckiem miasta, wypady w przyrodę cenię sobie tym bardziej, im mniej widać ingerencji człowieka. Fotka nr 10 jest kwintesencją tego, co powoduje moje ambiwalentne odczucia: jest natura, ale ścieżka wygracowana, krzaczki dyskretnie przycięte, żeby w oczy nie właziły, ubranek nie poszarpały, punkt widokowy starannie wykadrowany (i nie chodzi mi o Twój aparat i oko) – przyroda weekendowa. Rany, fajna, ale jakże oswojona.

    Zanim to co wyżej kliknęłam, przeczytałam i widzę, że chyba chodzi o coś innego. Przeciwieństwem wyglądu tej wyspy są francuskie ogrody. Bardzo je lubię. Więc czemu się czepiam tej uroczej okolicy? Mam odpowiedź. Z powodu ukrywania, że tu się stale sprząta.
    Przypomina mi się fascynujący film Grenewaya „Kontrakt rysownika”, bardzo polecam :-)

    • Obiezyswiatka

      Almetyno, tak, ja Cię doskonale rozumiem. To jest uładzone, ugładzone i ingerencja ludzka jest nie do przeoczenia. Poldery to właśnie efekt tej ingerencji. Coś za coś. Mnie się podoba i tak i we francuskich ogrodach. W zależności od nastroju. Sama wyspa, osuszenie i przekształcenie jej w „ląd” bardzo mnie zainteresowało.
      Oj, filmu nie znam, może nadarzy się okazja, aby zobaczyć.
      Pozdrawiam majowo!
      O.

  8. Piękne miejsce, ciekawy wpis. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *