Maj pachniał bzem i słońcem. Nasza słoweńska podróż przebiegała bez zakłóceń. Piękna pogoda, wspaniałe krajobrazy, ukryte wśród gór malownicze wioski, czarujące, większe i mniejsze, miasteczka… I tak pewnego bardzo słonecznego przedpołudnia dotarliśmy do jednego z nich – do Radovljicy.
Radovljica
Radovljica leży niedaleko popularnego Bledu, ma niecałe 10 tysięcy mieszkańców i może się poszczycić średniowiecznym, świetnie zachowanym, Starym Miastem. A poza tym jest jeszcze zamek, piękny gotycki kościół, są muzea i galerie, a w ciągu roku odbywają się różnego rodzaju festiwale m.in. czekolady…. No i nie można zapomnieć o tradycyjnie wypiekanych piernikowych sercach.
Kiedy dotarłam do zalanego słońcem Starego Miasta, musiałam mocno mrużyć oczy – mimo ciemnych okularów. Słoneczne światło w połączeniu z jasną zabudową po prostu oślepiało. Trochę czasu minęło, zanim się z tym oswoiłam. A tymczasem miasteczko żyło sobie swoim życiem. Być może to wina żaru lejącego się z nieba, ale miałam wrażenie, że wszystko działało na zwolnionych obrotach. Ludzie wolno przechadzali się po mieście, nie było gwaru, raczej słychać było przyciszone rozmowy, i tylko słońce nic sobie z tego nie robiło… i pracowało pełną parą… ;)
Przeniosłaś mnie tam, tekstem i obrazem. Bardzo ładne zdjęcia, szczególnie podoba mi się 5. (z ogródkiem przy kawiarni, pod parasolem), bardzo ładnie poukładany kadr. Albo od razu stanęłaś w szczęśliwym miejscu, albo trochę się nachodziłaś, żeby wszystko tak fajnie grało :) Tak czy inaczej to i pozostałe zdjęcia cieszą oko :)
Szmanie, cieszy mnie Twoje wrażenie! :)
Trochę czasu tam spędziłam i szukałam odpowiednich miejsc na zdjęcia. W sumie to miałam cały rynek do dyspozycji, bo niewiele było osób :), więc mogłam poszaleć z aparatem :)
Dziękuję serdecznie i pozdrawiam!
O.
Przepiękne, co można jeszcze powiedzieć? Szczególnie kościół o pięciorgu oczu.
Er, kościółek był przepiękny!
Dziękuję!
O.
Jak z bajki
Ikroopko, takie sprawia wrażenie :)
O.
Urocze i piękne miejsce, w sam raz na niezapomniane wakacje :)
To miejsce przypomina mi Kazimierz Dolny. :-) Nie sądziłam, że poza Truniem gdzieś jeszcze wypieka się piernikowe serca!