Pytanie

Napisane: 31.10.2008
Scenariusz jest zawsze ten sam. Tydzień w tydzień, w ten sam dzień, mniej więcej o tej samej popołudniowej porze na przystanek podjeżdża tramwaj. Zwykle jest jeszcze pusty. Nie jest to bowiem jakiś mocno uczęszczany obszar miasta. Dopiero kilka przystanków dalej tramwaj pęcznieje od zmarzniętych, czasem przemoczonych, zmęczonych pasażerów. Każdy z nich dokądś gna, każdy z nich zajęty jest swoimi sprawami, trwa w świecie myśli lub głośnej muzyki dochodzącej z małych słuchaweczek w uszach. Obojętność, przyjmująca cechy gazów, zajmuje wolną przestrzeń między ciałami podróżujących. I rośnie….
Ale zanim tramwaj napełni się, jest cicho i spokojnie. Jest dużo wolnych miejsc. Zajmuję więc jedno z nich. Od przejścia. Nigdy przy oknie. Za sąsiada mam powietrze. Do czasu.
Dwa przystanki dalej tramwaj zyskuję nowego pasażera. Ma pewnie nie więcej jak dziesięć lat. Rude włoski obcięte nie za bardzo krótko. Na małym zgrabnym nosku siedzą okulary. Nie za duże, nie za małe – w sam raz. Nie potrafię określić koloru jego oczu, choć wydaje mi się, że są szare. Ale mogę się mylić. Kurteczka za duża, spodnie za szerokie. Chude ciałko dźwiga plecak, zapewne z książkami do szkoły. Chłopiec wchodzi pewnie do środka i bezpośrednio kieruje się w stronę miejsca, na które z natury rzeczy ma swoją miejscówkę powietrze. Ale to nic nie szkodzi, powietrze jest uczynne i nie rzuca się o zajęte siedzenie. Szybko i bez zrzędzenia znajduje sobie ono inny, być może nawet wygodniejszy, spoczynek.
A chłopiec? Nieświadom uprzejmości powietrza zajmuje to miejsce. To trudno dostępne miejsce obok mnie. A tyle jeszcze innych wolnych….
Tajemniczy mały nieznajomy zazwyczaj patrzy w okno. Wzrok ma nieco rozmarzony. Nic nie mówi. Nie uśmiecha się. Czasem jednak widzę, że mi się przygląda. Ja wysiadam wcześniej niż on, a milczący mały pasażer odprowadza mnie wzrokiem do drzwi.
I tak co tydzień….
Nadałam mu imię, nieważne jakie, ważne, że zaistniał w moim świecie.
W tym tygodniu jednak scenariusz został zmieniony. Chudziutki pasażer z rudymi kosmykami patrzał w mokry świat za oknem, z ciekawością. A ja znowu zastanawiałam się, kim jest. Nagle chłopiec odwrócił twarzyczkę od okna i skierował się w moją stronę.
Wierzy pani w duchy? – usłyszałam cienki cichy głosik i zobaczyłam dwoje oczu o nieokreślonej barwie wpatrujące się we mnie pytająco.
A ty? – odpowiedziałam również szeptem pytaniem na pytanie.
Mój rozmówca wzruszył ramionami.
Niedługo jest dzień duchów … – stwierdził chłopiec.
Nie wyczuwałam jednak strachu w jego głosie. Mówił spokojnie, bez jakichkolwiek oznak niepokoju. Ale mówił z rezerwą.
Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej, ale nie chciałam być przy tym nachalna. Ale on mnie już przestał zauważać, odwrócił się znowu do okna. Tramwaj zwalniał przed przystankiem, na którym wysiadam. Podnosiłam się z miejsca, chłopiec oderwał wzrok od szyby.
Do zobaczenia – pożegnałam się.
Za odpowiedź otrzymałam pomachanie łapką.

Właśnie dzisiaj przyszedł mi ten nieznajomy chłopiec do głowy. I to pytanie.

Często odwiedzam cmentarze. Wyciszam się tam. Układam swoje życie na nowo, prostuję ścieżki, po których stąpam, rozprawiam się z dręczącymi mnie sprawami…
Stare cmentarze niosą ze sobą tyle ciszy i spokoju, mają w sobie coś z tajemnicy, do której jeszcze nie mamy dostępu.
Ale w te listopadowe dni rozprzestrzeniają inną atmosferę, odświętniejszy nastrój. Może dlatego, że płoną tysiącami zniczy….
Brakuje mi tego tutaj w te dni.Tego blasku i ciepła świec tysięcy…..

*****
Komentarze:
luzareczka
01.11.2008 00:17
Przeczytałam dzisiaj juz kilka tekstów o tym dniu, ale ten jest w niezwykłym klimacie. Ściskam.
obiezy_swiatka
01.11.2008 17:25
A bo to dzień taki niezwykły Luzareczko :) Pozdrawiam ciepło, O.
kemotalamot
01.11.2008 19:04
O tak! Dzień niezwykły, dający odetchnienie od codziennych spraw i zmartwień. Przyzwalający na zatopienie się we własnych myślach, wspomnieniach, przemyśleniach. Bardzo lubię stare cmentarze, zwiedzam je z ciekawością zastanawiając się nad ludzkimi losami, istnieniami, przemijaniem… Piękny to dzień, piękne święto.
raz79
01.11.2008 20:13
A mi się właśnie wydaje, że w ten dzień cmentarze tracą swój urok, lecz to tylko moje subiektywne odczucie :)
obiezy_swiatka
01.11.2008 22:33
Kemotalamot, odwiedzam cmentarze często, a w ten dzień urzeka mnie nocny ogień zniczy i taka wieczorna cisza, kiedy bardzo mało ludzi zostaje przy grobach. Niestety, tu jest nieco inaczej. Dobrej nocki, O.
obiezy_swiatka
01.11.2008 22:34
Razie, dla mnie ten dzień zaczyna się o zmroku, kiedy wszyscy zziębnięci ludzie opuszczają cmentarze i można bez trudu przejść alejkami. W ciszy i w nocnym blasku tysięcy zniczy. Pozdrawiam wieczornie, O.
ekolozkaa
02.11.2008 16:26
Dla mnie z każdym rokiem to smutniejszy dzień. Pozdrawiam ciepło!
chiara76
02.11.2008 18:11
ci, któzy czytają dłużej mój blog wiedzą,że dla mnie to smutne święto, z racji tego, że coraz więcej kochanych osób po tamtej stronie a nie tu, i wiem, że są szczęśliwsi, ale smutek targa. Chociaż my akurat na grobach bywamy częściej, niż tylko w dni świąteczne. Natomiast ta historia z pasażerem wspaniale opisana…wszystko widziałam oczami wyobraźni, cudowne. Wiesz, ja też lubię takie czynić swoje małe, prywatne obserwacje, jak to Napisałaś, nadawać komuś imiona, zastanawiać się, kim jest itd…
gusiook
02.11.2008 23:40
lubie cmentarze za ukojenie, ktore daja czlowiekowi po trudach zycia… przepelniajacy spokoj i swiadomosc duchowego kontaktu z najblizszymi… z drugiej strony co roku przybywa nowych mogil. pamietam jak byla dzieckiem, nie mialam nikogo znanego mi na cmentarzu. teraz coraz wiecej… smutno. jak mawial ks. Twardowski „Spieszmy sie kochac ludzi, tak szybko odchodza… ” pozdrawiam cieplo G.
obiezy_swiatka
03.11.2008 11:06
Ekolożko, dziwny ten dzień. W sumie powinniśmy się cieszyć, że ci, co odeszli żyją już życiem wiecznym, ale przecież brakuje ich nam w życiu doczesnym. Serdeczności jesienne, O.
obiezy_swiatka
03.11.2008 11:14
Chiaro, wiem, że jest smutno. Bo żal, tych, co odeszli. Bo trudno się przyzwyczaić, że już nas nie odwiedzą, nie usłyszy się znojomych kroków na schodach, w słuchawce telefonu znajomego śmiechu… A obserwować bardzo lubię. Stawiać pytania, na które zwykle trudno otrzymać odpowiedź, nadawać imiona i oswajać przez to świat. Mówi się czasem, że to co, nie zostało nazwane, nie istnieje. I chyba coś w tym jest. Mam nadzieję, że mojego małego współpasażera zobaczę i w tym tygodniu. Może znowu coś do mnie powie, a może będzie tylko patrzał przez listopadową szybę tramwaju. Pozdrawiam cieplutko, O.
obiezy_swiatka
03.11.2008 11:17
Gusiook, tak, trzeba się śpieszyć kochać i okazywać tę miłość. Bo potem, kiedy już będzie za poźno, będziemy ciągle mieć poczucie, że się nie stanęło na wysokości zadania. Wirginia Woolf napisała kiedyś takie mniej więcej słowa: „To grzech nie mówić ludziom, że się ich kocha….” Dobrego poniedziałku, O.
karolina_76
14.11.2008 21:19
Zdecydowanie, ten dzień lubię od zmroku…. Ten blask, Inne kształty, charakterystyczny zapach dymu ze zniczy. Może to dziwne, ale ja lubię ten zapach. W świetle zniczy cmentarze stają się bardziej tajemnicze, mistyczne… Piękny wpis Obieży_światko :)))
obiezy_swiatka
15.11.2008 12:29
Karolinko, ten zapach jest po prostu niedołącznym elementem tego dnia. Zmrok, zapach, swiatełka zniczy… Pozdrawiam sobotnio, O.

0 comments on “Pytanie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *