Szkocki poranek. Deszcz, mgła okrywająca zielone wzgórza i ciężko opadająca ku dolinom. Pod powiekami mam jeszcze wspomnienia wczorajszego dnia: słońce, lekki wiatr, niebieskie niebo. Dzisiaj nieba nie widać, mgły i chmury zawładnęły nim bezgranicznie. Ale to nie jest przeszkoda w poznawaniu świata.
Dolina Glen Finnan w północnej Szkocji jest piękna, mimo takiej pogody (a może właśnie dlatego?).
Moim celem jest wiadukt Glennfinnan, ukończony w 1901 r. Jeden tor, 21 przęseł o rozpiętości 15 metrów, 380 metrów długości. Technologia, którą wykorzystano przy jego budowie – beton bez wzmocnień – była wtedy nowatorska. Ale nie dla samego wiaduktu tu jestem. Tędy prowadzi trasa tajemniczego pociągu, który odjeżdża z londyńskiej stacji King’s Cross z peronu 9 i ¾ w kierunku Szkoły Magii i Czarodziejów w Hogwarcie…
Drepczę więc w błocie, przeskakuję przez kałuże, żeby zdążyć, zanim buchająca parą lokomotywa Jacobite Steam Train wychyli się zza zakrętu i wjedzie na wiadukt. Już jestem pod mostem, ale tu nic nie widać, muszę podejść nieco wyżej, po wydeptanych dróżkach. Jest mokro i ślisko, znajduję sobie dobre miejsce, deszcz wcale nie przestaje padać, a mgły nie opadają. Długo nie czekam, z daleka słychać gwizd czarodziejskiego ekspresu. Po chwili czerwony pociąg pojawia się zza drzewami, gwiżdże i wjeżdża na wiadukt… Kilkanaście sekund później lokomotywy już nie widać, ale jeszcze można ją usłyszeć…
Harrego Pottera tym razem nie widziałam…
Ale pamiętacie mój wpis o Peronie 9 i ¾? Tam na pewno go zobaczycie ;)
Pingback: Trzydzieści dziewięć ćwiartek wyznania | Zapiski Obieżyświatki
Dla takiego widoku zdecydowanie warto było stać i czekać! Wiadukt robi wrażenie. Rozumiem, że wiedziałaś, o której godzinie pojawi się pociąg :-)? Pozdrawiam.
Agnieszko, nawet w deszczu :)
Tak, tak, sprawdziłam wcześniej i wyliczyłam sobie, kiedy pojawi się na wiadukcie ;)
Dobrego tygodnia!
O.
Ale widoki, czysta magia ;)
Moniko, :) to pewnie również zasługa pogody :)
Pozdrawiam,
O.
Ale pyszka widoczki – i pociąg, i wiadukt, nawet jeśli HP jako taki nie jest moją bajką.
IamI, i moją bajką nie jest, ale zdarza się, że jednak trafiam na jego ślady ;)
Z pozdrowieniami,
O.
ooo… parowóz! czy to „rejsowy” pociąg, czy jeno turystyczny?
wiadukty – brudnym betonem – przypominają mosty w Stańczykach (Ostpreußen), tylko tło zgoła odmienne! :-)
Er, on kursuje dwa razy na dzień od maja do października, jest zabytkowym pociągiem.
A wiadukty wszelkiej maści bardzo mi się podobają. Tego w Stańczykach nie znam…
Pozdrawiam,
O.
Gdzie ja widziałam taki wiadukt, co? :-)))) U nas, w kraju, czy w drodze powrotnej z Asyżu przez italskie góry????
Fusillko, być może tu i tu :)
Macham!
O.
Magiczny klimat, niesamowite widoki :)
Fotoart, to pewnie przez tę pogodę ;)
O.
Byliśmy w okolicach wiaduktu 2 lata temu. Wygląda niesamowicie, zwłaszcza przy deszczowej i mglistej pogodzie :)