To był ciepły jesienny wieczór, po długim dniu pełnym intensywnej pracy, przycupnęłam na chwilę w jednej z uroczych kawiarni na krakowskim Kazimierzu. I tym razem byłam w niedoczasie. W przejściu między dwojgiem drzwi. Zamykałam powoli te z tabliczką „praca”, jednocześnie starając się uchylić te naprzeciwko, z tabliczką „prywatne….”. I jak to zwykle bywa – zawisłam pomiędzy. Z ulgą zapadłam się w miękki fotel w ciemnym kącie kawiarni z małym oknem na podwórko, skąd dochodził gwar kawiarnianych rozmów. Wewnątrz panował półmrok i cisza, byłam jedynym gościem, który przedłożył ciszę i samotność nad ciepłe promienie wieczornego słońca. Mały okrągły stolik obok mnie objęła w posiadanie herbata z całym swoim dworem. Szykowała się herbaciana uczta w wyciszeniu. Ale, że byłam ciągle jeszcze pomiędzy, więc postanowiłam sprawdzić ostatni raz na dzisiaj pocztę służbową.
Zajrzałam do mojej niemieckiej skrzynki i zobaczyłam list ze służbowym tematem od nieznanej mi Niemki, wysłany przed dosłownie kilkoma minutami. Zaczynał się on tak: Szanowna Pani, w tej chwili znajduję się w pewnej uroczej kawiarni na Kazimierzu, w starej żydowskiej dzielnicy Krakowa…. Automatycznie podniosłam głowę i rozejrzałam się wokoło. Oprócz pani za drewnianą ladą nie dostrzegłam w środku nikogo. Wróciłam do czytania maila. Chodziło o pewną sprawę zawodową, którą miałam się zająć po powrocie do Niemiec. Sprawa nie była pilna, rozbawiona jednak niesamowitym zbiegiem okoliczności, kliknęłam na „Odpisz” i zaczęłam odpisywać: Szanowna Pani, i ja w tej chwili znajduję się w pewnej uroczej kawiarni na Kazimierzu…. Naciskając na „Wyślij” musiałam się uśmiechnąć, gdyż byłam prawie pewna, że chwilę po tym pewna osoba w pewnej uroczej kawiarni na krakowskim Kazimierzu właśnie rozgląda się zaskoczona na boki… Długo czekać nie musiałam. Za kilka sekund dostałam krótką odpowiedź: Naprawdę? Co za przypadek…
To był bardzo ciekawy zbieg okoliczności, który zakończył się herbacianym wieczorem w miłym towarzystwie osoby, która mieszka w tym samym mieście w Zagłębiu Ruhry… Przypadek jednak trochę namieszał i tak oto spotkałyśmy się 1000 kilometrów dalej… w jednym z najbardziej fascynujących miejsc na świecie – na krakowskim Kazimierzu….Gdzie przeszłość i teraźniejszość przeplata się na każdym kroku. Gdzie pojęcie straty jest dotkliwsze niż gdzie indziej…
A dlaczego o tym piszę? Bo Kazimierz to miejsce niezwykłe, przyciągające ciekawych ludzi, ciekawe zdarzenia, gdzie równolegle istnieje wiele światów… Jedni są w nim zakochani, inni nie widzą niczego niezwykłego w odrapanych ścianach, wąskich uliczkach i nierównej drodze.…. Ja zdecydowanie należę do tych pierwszych. I wracam tutaj, tak często jak tylko jest to możliwe.
Jeśli widzicie tylko odrapane ściany, podupadające na zdrowiu budynki czy uliczki z dziurą w brzuchu – to nie, nie będę Was przekonywać, że jest inaczej…. Ja i tak wiem swoje ;)
rzeczywiscie swietny przypadek. Niestety nigdy tam nie trafilam, chociaz bylam kilka razy w Krakowie, moja Bucket List robi sie coraz dluzsza :)
Artdeco, moja też jest dłuuuuga ;)
O.
też należę do tych pierwszych :) Kazimierz mogę bezustannie przemierzać i jest za każdym razem niepowtarzalny. mam w planach Kraków w te ferie, więc może starczy czasu na powolny spacer i przycupniecie na herbatkę czy kawę :) pozdrawiam
Ja będe po piętnastym;)
Gwiezdna, to miłego spacerowania :)
Kazimierz ma w sobie coś, jak się połknie tego bakcyla to już nie ma siły ;)
O.
Oglądając zdjęcia nawet przez chwilę nie pomyślałam o słowie odrapany. Swoją drogą takie zbiegi okoliczności są niesamowite!
Agnieszko, fajnie :) Kaziemierz w przeciągu ostatnich 20 lat się bardzo zmienił. Ale jego duch ciągle ten sam ;)
O.
Z Kazimierzem mam ten problem, że go znam, a nie znam;
bo jako dziecko raczej tam nie bywałam, a w każdym razie rzadko, bo i po co, dzielnica była z tych be, a potem wyjechałam z Krakowa, no i..
Byłam niedawno jakoś, późnym latem chyba i nie wzięłam aparatu, żeby nie mieć tego obciążenia, że muszę robić zdjęcia.
Zamiast tego po prostu łaziłam z przyjaciółką, oglądałam, zaglądałam, posiedziałam w urokliwej knajpce na przy herbacie – tyakich knajpek mi tu, we Wrocławiu, okropnie brakuje.
A historia spotkania – jak z powieści:)
Ikroopko, jak wprowadziłam się do Podgórza, to prawie codziennie przez Kazimierz przechodziłam. Znałam go wtedy dobrze. Wcześniej wpadałam tam tylko na chwilę, ale ten rok z Kazimierzem codziennie był bardzo ciekawy. Tak więc po kolejnej wyprowadzce na Krowodrzę, choć nie było mi po drodze, to i tak zaglądałam tam, jak tylko mogłam.
A wiesz, jak mi tych knajpek w Essen brakuje? To całkiem inne klimaty….
O.
Na Krowodrzy, a dokładniej na Łobzowie, mieszkałam 22 lata, teraz tylko bywam u mamy; we Wrocławiu mieszkam ponad trzydzieści lat, a w głębi duszy czuję się wciąż krakowianka;)
….
Obieżyświatko, mam problem z twoim blogiem;
często czytam na tablecie i chciałabym skomentowac, ale się nie da!
android najwyraźniej nie obsługuje opcji 'przeciagnij do koła’.
Nie masz innego sposobu na blokowanie spamerów?
Ikroopko-krakowianko :), są miejsca, z których choćbyśmy na długo wyjechali, to i tak czuje się jakieś połączenie z nimi.
To przeciąganie ółwków itp. działa na smartfonach, próbowałam. Ale na tabletach nie, jeszcze nie. Sama jednak niczego nie wymyślę.
Muszę poszperać w sieci :)
O.
Poszukaj, bo to okropnie upierdliwe;)
Uchwyciłaś ten klimat.
A zapiekanki w okrąglaku spróbowałaś?
Wchodziłaś do sklepików ze starociami?
Iw, mieszkając w Podgórzu (a i potem już po przeprowadzce na Krowodrzę) byłam stałym bywalcem Kazimierza, więc jego smaki znam (choć jeśli chodzi o zapiekanki, to mnie i tak najbardziej smakowały zawsze na Siennej, ale to daaawno temu było). Urocze kafejki czy sklepiki, co do tych ostatnich, to te się pojawiają i znikają, więc teraz z dala od Krakowa pewne rzeczy mnie omijają. Ale klimat wciąż ten sam. Przy każdym powrocie do Krakowa, znajduję choćby krótką chwilę, żeby zajrzeć na Kazimierz.
O.
Zmieniają się, a klimat wciąż ten sam.
wielu takich powrotów Ci życzę.
Dziękuję!
O.
Bąbelstein? no doprawdy… :-)
Er, a tak ;)
O.
Bardzo fajna sprawa z tym niespodziewanym spotkaniem. Jak się ludzie mają spotkać to się spotkają, czasami w najmniej oczekiwanym miejscu i czasie. Zdjęcia z Krakowa, w tym i z Kazimierza, mogłabym oglądać bez przerwy i w każdej ilości, bo odwiedzać Krakowa nie mogę tak często jak bym chciała niestety.
Mo, mieszkałam w Krakowie kilkanaście lat i ciągle mi mało ;)
Życzę Ci częstych odwiedzin!
O.
Cudowny zbieg okoliczności!
Nowiko, :) też mi się spodobał ;)
O.
Początkowy opis taki sugestywny, że aż mi kawą zapachniało… :)
Mam jednak problem z takimi „klimatycznymi” zdjęciami. To trochę tak, jakbyśmy oglądając „magiczne” zdjęcia ruder i rozklekotanych samochodów z Kuby wołali: Castro, obyś żył wiecznie!
Jest w tym jakiś paradoks.
Sławku, :) u mnie właśnie paruje herbata w kubku obok klawiatury, wprawdzie nie pachnie aż tak mocno jak kawa, ale jest przyjemnie ;)
Tak, rozumiem, co masz na myśli. Takie odczytanie niesie za sobą oczywiście niebezpieczeństwo, o którym piszesz. Może potrzebny byłby wtedy poniekąd jakiś odautorski komenatrza, nie wiem…
Z drugiej strony fotografia to tekst, wrzucony w przestrzeń żyje sobie własnym życiem, narożony na nadinterpretację itp.
O.
Lubię fotografować Kraków :)
Szary Burku, dołączam się :) Jest wdzięcznym modelem, czasem kaprysi, ale wtedy trzeba go wziąć pod włos ;)
O.
Pięknie tam. Historia na wyciągnięcie ręki!
Nie znam Krakowa. Czas pomysleć o poznaniu więc!
Fusillko, południe Polski jest bardzo ciekawe :)
O.
Mnie przekonywać nie trzeba :) a dzięki niezapomnianej wędrówce z Tobą wydaje mi się jeszcze ciekawszy :)
Pestko, miło mi :)
O.
Kocham Kazimierz, ale najbardziej jesienią :) Jest wtedy taki złoto-brązowy, szeleszczący i jeszcze bardziej klimatyczny.
Pozdrawiam serdecznie!
Ken, zgadzam się :)
O.
Przepiękna notka i bardzo klmatyczne zdjęcia Droga Obieżyświatko .. ależ niezwykła historia .. uwielbiam klimat Kazimierz tak i jak i cały Kraków .. jeśli los pozwoli .. za dwa lata zamieszkam pięć minutek spacerkiem od Kazimierza ..pomyślałem czy ta kawiarnia to może była Mleczarnia przy ulicy Beera Meiselsa jedna z moich ulubionych :^) ..
a jeśli będziesz tam ponownie kiedyś w czwartek lub niedzielę .. bardzo polecam Ci koncert muzyki klezmerskiej w synagodze Izaaka Jakubowicza przy ulicy Kupa
https://picasaweb.google.com/lh/photo/Lavy51_7Kem80IpocwxVOdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=directlink
:^)
synagoga ponownie służy modlącym się ludziom .. i choć tak strasznie doświadczona w czasie okupacji (rabin został zastrzelony przez gestapo kiedy odmówił spalenia manuskryptu Tory) .. a może właśnie dlatego by pamiętać tych którzy tragicznie odeszli ta dzielnica żyje
bardzo ciepło pozdrawiam :^)
Peregrino, niech spełnią się Twoje marzenia!
O.
Nigdy jeszcze nie bylam na krakowskim Kazimierzu, ale kiedys i na to przyjdzie czas. Historia mila sercu, zbiegi okolicznosci, przypadki, czy wlasciwy czas i wlasciwe miejsce? Pozdrawiam serdecznie. Monika
Moniko, najlepiej właśnie na własne oczy się przekonać, czy dane miejsce nam odpowiada :)
O.
Wspaniała historia i bardzo ciekawe zdjęcia :)
Uwielbiam krakowski Kazimierz :)
Fotoart, ;) to jest nas więcej :)
O.
Bo na Kazimierzu jest specjalna aura. To miejsce zaczarowane. Film Cud w Krakowie tylko mnie w tym utwierdzil;)
Katarzyno, przypomniałaś mi ten film! Dziękuję, bo mi się zawieruszył w pamięci ;)
O.
Jaki miły zbieg okoliczności :-)
A Kazimierz piękny i też lubię do niego wracać.
Manitou, ma coś w sobie, prawda? :)
O.
My zatrzymaliśmy się w Krakowie, jadąc na zeszłoroczne święta Bożego Narodzenia. Tym razem do Kazimierza nie zawędrowaliśmy (poprzednio tam spaliśmy) i bardzo żałuję oglądając te zdjęcia… Piękne!
Izabelo, no to jest się na co cieszyć przy kolejnej wizycie w Polsce :)
O.
jeszcze raz spojrzałem na Twoje klimatyczne miejsca .. bo będę na Kazimierzu już za 5 tygodni .. tym razem zabiorę ze sobą i lustrzankę i podążę Twoimi śladami :^)
pozdrawiam słonecznie :^)
Świetnie, to czekam na zdjęcia! :)
Przypuszczam, że się miniemy, ja będę początkiem września w Krakowie.
Macham!
O.
a to fajnie .. życzę Ci pięknej podróży do Polski! .. zazdroszczę, że masz blisko
.. bardzo dziękuję Ci za tak piękny komentarz u peregrino
'wspomnienia trzeba nawlekać na wstążeczkę’ .. Twoje słowa są równie piękne jak zdjęcia!
pozdrawiam bardzo ciepło :^)
Serdeczności! :)
O.
Bardzo rzadko bywam, choć bardzo lubię. Świetne zdjęcia.
5000lib, ja teraz też rzadko. Kiedyś tam mieszkałam :)
Miło mi, że Ci się podobają zdjęcia. Lubię fotografować Kaziemierz.
O.