Helgoland to wyspa na Morzu Północnym, położona 70 kilometrów od wybrzeża Niemiec. Jest bardzo malutka, jej powierzchnia to zaledwie 1 kilometr kwadratowy (!). Do początku XVIII obejmowała ona teren o powierzchni prawie 2 kilometrów kwadratowych, ale w wyniku wielkiego sztormu z 1720 roku powstały dwie wysepki. Ta druga jest jeszcze mniejsza i zwana jest Düne, czyli Wydma. Dziś znajduje się tam plaża.
Historia tego skrawka lądu jest bardzo ciekawa. Helgoland był duński, niemiecki, brytyjski… W czasie II wojny światowej stacjonowało tu niemieckie wojsko, po zbombardowaniu wyspy w 1945 roku Brytyjczycy wykorzystywali ją jako poligon. Do 1952 roku Helgoland był niezamieszkiwany. W 1947 Brytyjczycy podjęli próbę wysadzenia całej wyspy. Eksplozja była ogromna i odczuwalna na wybrzeżu niemieckim. Dziś śladem tego wybuchu jest wielki krater i wzniesienie o wysokości 61 metrów Pinneberg.
W 1952 roku Helgoland stał się częścią Niemiec Zachodnich. Dzisiaj jest miejscowością wypoczynkową z pięknymi czerwonymi klifami, z których jeden nosi nazwę Lange Anna – Długa Anna. Geologicznie jest to kolumna z piaskowca pstrego o wysokości 47 metrów. I jest najbardziej charakterystycznym symbolem Helgolandu.
Na klifach od lat dziewięćdziesiątych XX w. znajduje się wielka kolonia głuptaków :), które można z bliska obserwować. Ja oczywiście nie mogłam się oderwać ;)
Oprócz klifów i głuptaków uwagę przyciągają tzw. Hummerbuden – kolorowe chatki rybackie, w których dzisiaj znajdują się małe sklepiki.
To była krótka wizyta, pogoda częściowo dopisała. Ale miałam trochę niedosytu. Helgoland mnie nie zauroczył tak jak inne wyspy i wysepki Morza Północnego. Chyba było za tłoczno…
Te klify i kolorowe domki, to coś pięknego!
Pozdrawiam serdecznie!
Fuscilko, dziękuję za odwiedziny!
O.
Aż weszłam sobie na mapy google i znalazłam Długą Annę przepieknie to wygląda. Zachwycają mnie tez te kolorowe domki, choc nie jestem pewna, czy chciałabym w nich mieszkac:))
Ikroopko, one nie są raczej zamieszkane, służą bardziej jako zaplecze dla sklepików.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny!
O.
Hej Obieżyświatko, dopiero odkryłam twój blog. Helgoland to tuż koło mnie, ale jeszcze tam nie byłam, bo strasznie drogie bilety. Jak tam dotarłaś? Pozdrawiam
Cześć Ewo, miło mi, że tutaj trafiłaś :)
My nie latamy :), więc do wszystkich tych miejsc, o których jest na blogu, dotarliśmy albo statkiem (USA, Kanada, Ameryka Południowa), albo pociągiem (np. Pekin), albo kamperem, albo na rowerze albo piechotką ;)
Na Helgoland kursuje z Büsum prom, tam i z powrotem za osobę płaciliśmy chyba ok. 60 Euro.
Pozdrawiam!
O.