Przypuszczam, że miłośnikom kryminałów tego regionu przedstawiać nie trzeba :)
Fjällbacka
To właśnie powieści Camilii Läckberg spopularyzowały tę małą, trochę zaspaną, przycupniętą między skałami i morzem, rybacką wioskę, w której życie toczy się bardzo spokojnie… Hm, może nie do końca aż tak spokojnie, jeśli weźmie się pod uwagę zagadki kryminalne ;), które z wdziękiem rozwiązuje Erika Falck z mężem. Jeżeli więc macie ochotę, to możecie podreptać śladami sympatycznych bohaterów tego kryminalnego cyklu książek.
Wioska jest bardzo malownicza. Kolorowe, drewniane domy, przytulne małe lokale, wiatr od morza i krajobraz szkierów…
Traficie tutaj jednak również na ślady innej, równie popularnej, tyle że realnej osoby – świetnej aktorki Ingrid Bergman, która często, spędzając lato na jednej z nieopodal leżących wysp, zaglądała do Fjällbacki. Po jej śmierci główny plac został nazwany jej imieniem, a przy przystani znajduje się jej pomnik i tablica informacyjna.
Spacer po osadzie, wycieczka na jedną z otaczających ją skał, z której rozciąga się przepiękny widok na całą okolicę, podróż łodzią przez szkierowy krajobraz albo po prostu czas spędzony w przystani z kryminałem (a jakże! :)) w ręku – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Poza tym Fjällbacka jest bardzo fotogeniczna.
Tanumshede
Zaś zainteresowanym sztuką prehistoryczną polecam niezwykły skarb w pobliskim Tanumshede, wpisany w 1994 na listę zabytków UNESCO. Znajduje się tutaj prawdziwa historyczna perła – petroglify z epoki brązu, które uchylają choć troszkę rąbka tajemnicy ówczesnego świata. Można więc podziwiać i zgadywać, co oznaczają zachowane do dziś ryty (aby były bardziej widoczne dla odwiedzających, zostały pomalowane na czerwono).
Wracając jednak do kryminałów – czytacie? Ja, jak wiecie, bardzo lubię powieści kryminalne i jestem ciekawa, czy możecie coś polecić. Może macie swoich faworytów? A tak w ogóle, co czytaliście ostatnio?
A tu linki do starszych już wpisów o Ystad i komisarzu Wallanderze :)
piękna wioseczka. jak zwykle zazdroszczę ładu przestrzennego naszym Północnikom… skąd oni go tyle mają? a raczej – jak to zrobili, że się go nie wyzbyli? nawet nowe domy wyglądają tam na miejscu, a nie jak splunięcie we wspólną przestrzeń. no – jak zwykle zaczynam narzekać na naszość… jeśli pytasz, to Ci powiem, że żadnego kryminału w życiu nie czytałem, no może nie licząc „Zbrodni i kary” :-)
o, nie. co za wtopa, powtórzyłem własny witz sprzed lat. jak jakiś zidiociały staruszek… chyba już nim jestem.
Er, :)
Takie nadmorskie skandynawskie miejscowości są prześliczne. Nie wiem, czy bym tam chciała mieszkać na stałe, ale jako gość bardzo mi się podobają. Nie są przeładowane, mają swój urok, no i ten krajobraz, w które są wpisane. Bajka.
Pozdrawiam!
O.
cóz, po strasznym zawodzie na kryminałach Mroza ( niedoczytana tatrzańska trylogia), wróciłam na północ z Nesserem, Lackberg jakoś do mnie nie przemówiła zbyt kobiecym? językiem… ostatnio kupiłam Opowiadania bizarne Olgi Tokarczuk i się rozkoszowałam, obecnie czytam Prousta, bo genialny Cabre przeczytany cały a mistrzowski Myśliwski dopiero na jesieni coś wypuści… pozdrawiam słonecznie z Podhala :)
Gwiezdna, polskich kryminałów to już dawno nie czytałam. Zniechęciałam się po lekturze Wrońskiego, Pogrom w przyszły wtorek. Nawet do końca nie doczytałam.
No, ale to widzę, że u Ciebie bardzo ambitnie lekturowo :)
Serdeczności!
O.
ot, widzisz doczytałam w poniższych komentach, że nie trawisz Lackberg w polskim tłumaczeniu a ja tylko takie mam dostępne i być może to wina tłumaczenia, że mnie odrzuca… ambitnie, nie ambitnie, chyba szkoda mi już czasu na językową niechlujność, ściskam :)
Gwiezdna, tak, ja napisałam właśnie w odpowiedzi do komentarza Ken.G – przeczytałam tylko jedną książkę po polsku. Stałam w dworcowej księgarni i mi wpadła w oko, więc wzięłam. No i nic z tego. Tłumaczenie mi się nie podoba. Potyczki stylistyczne. I w ogóle. Nawet sobie miejsca zaznaczałam w książce, które mnie mocno zdenerwowały językowo.
Ale niemieckie tłumaczenia czy szwedzką wersję (jedną tylko, bo nie mam dostępu do innych) dobrze mi się czytało.
Zadanie tłumacza jest jednak bardzo odpowiedzialne.
I rację masz, szkoda czasu na niechlujność, językową i wszelkiego innego rodzaju :)
Macham!
O.
O rany julek, westchnela zachwycona ikroopka, znana (niektorym) milosniczka kryminalow:)
Ikroopko, :)
O.
A wiesz, co sobie pomyślałam? Że Twoja Fjällbacka jest dużo ładniejsza niż ta z ekranizacji książek Lackberg. Tamta była szara i smutna, kocham morze, ale nawet ono było szare i smutne. Choć biorę pod uwagę, że mogło się na mój odbiór nałożyć hurtowe oglądanie ekranizacji Camilli i Indridasona (a u niego to dopiero była depresyjna atmosfera i widoki!). Sama pisarka jakoś mnie nie ujęła, chyba nie spodobało mi się takie obfite połączenie obyczajówki i kryminału. Zdecydowanie wolę Yrsę Sigurdardottir i Indridasona. No i Mankell też mnie kupił :) Aa, no i Marinina koniecznie, ale ta starsza, konkretna i zwięzła.
Ken.G., a wiesz, że ja ekranizacji nie widziałam. A dobra była?
Czytasz Lackberg po polsku? Nie przeszkadza Ci język? Ja ją czytałam po szwedzku i niemiecku, raz jeden wzięłam polskie tłumaczenie i mi się bardzo językowo nie spodobało.
A co do ponurej Skandynawii, to też jest piękna. Na swój sposób, ale też warto taką poczuć :)
Dziękuję za podwiedzi – Sigurdardottir i Marininy jeszcze nie czytałam, chociaż już sięgałam po nie w bibliotece, ale jakoś mi nie było po drodze. Ale teraz sprawdziałam, czy są i sobie je wypożyczę.
Indridason mi nie podszedł. Ale może dam mu kiedyś drugą szansę….
A Mankell to niezastąpiony jest ;)
Macham serdecznie!
O.
Rozleniwiona amerykańskimi filmami, musiałam się przestawić na surowe i oszczędne skandynawskie kino. Nie było łatwo.
Tak, po polsku. Mogłabym jedynie po angielsku i rosyjsku, więc nie mam szans porównać z oryginałem :)
Marininę i Yrsę uwielbiam, ale nie każdemu podejdą. Osobiście polecam, ale nie dam sobie głowy uciąć, że spodobają się komuś, kto lubi Lackberg. Bardzo się różnią – np. Marinina (starsza) gdyby mogła, jeszcze mniej uwagi poświęciłaby obyczajówce, jeszcze bardziej trzeba by było wyłapywać niuanse wciśnięte u niej „między wiersze”. Znowuż Lackberg poświęca im dużo miejsca i wszystko klarownie (acz rozwlekle) tłumaczy. Yrsa jest, powiedziałabym, wymagająca. Przynajmniej ja mam z nią tak, że jeśli nie oddam się czytaniu w 100%, muszę się cofać, wracać, przypominać, bo przestaję nadążać za fabułą. Indridason gasi mi słońce.
Mam dwa nieprzeczytane Mankelle w domu :) Ciągle czekają, aż znajdę czas.
Odmachuję :)
Ken.G, a wiesz, mnie przy Läckberg nie chodziło o porównywanie z oryginałem, tylko o język polskiego tłumaczenia. Przeczytałam jedną część po polsku i się zawiodłam. W sumie cieszę się, że czytałam ją w innej wersji językowej, bo mi się podoba.
Marininę wypożyczyłam, jak przeczytałam, to dam znać. A Yrsy niestety nie dostałam, ale czekam na nią w kolejce :)
Uściski!
O.
Zmyliłaś mnie tym szwedzkim ;) No to może wina tłumacza, bo język (czytałam „Kamieniarza”) był bardzo prosty, a określenia czasem infantylne. Popatrz, jak to może zmienić odbiór pisarza średniej jakości tłumaczenie…
Ciekawam tej Marininy. Będę czekać na opinię :)
Pozdrawiam spod upalnego Żywca! :)
Przewertowałam wszystkie wpisy o Skandynawii z wypiekami na twarzy, bo właśnie udaję się tam w road tripa ;) Camilę czytam, jak najbardziej, choć teraz leży i czeka na półce na swoją kolejkę. Mówiłam już jak lubię twoje zdjęcia? :)
Dominiko, no to powodzenia w wyprawie! Ja zjeździłam Skandynawię wzdłuż i wszerz, na blogu nie ma wszystkiego i pewnie nie będzie. Ale mówię Ci: każdy zakątek tego regionu jest cudny. Najpiękniejsza jednak północ – to tak subiektywnie ;)
Nie, nie mówiłaś, że lubisz moje zdjęcia ;) – bardzo Ci dziękuję! :) Bardzo mi miło to słyszeć.
Pozdrawiam!
O.
Kocham i polecam niezmiennie G. Simenona i A. Christie, ale to klasyka. A ostatnio podobał mi sie bardzo von Schirach, niezle tez się czyta Lippman, Lemaitre też, no i Bannalec. A G. Flipo znasz?
Ikroopko, tak, klasykę znam.
Ale ci inni to widzę, że przeważnie francuskie klimaty :)
Flipo nie znam, sprawdziałam, że u nas są tylko dwie jego książki po niemiecku, więc sobie je pożyczę i zobaczę, czy mi przypadnie do gustu.
Dziękuję za wskazówki!
Dobrego sierpnia!
O.
Pięknie tam jest :) Dobrze dopasować sobie obraz do czytanego tekstu. Wyobrażałam sobie to miasteczko inaczej, jakoś tak bardziej … nowocześnie?
Ja aktualnie chodzę po Wenecji z komisarzem Brunettim (cykl Donny Leon), bardzo smakowite są te kryminały, a ponieważ akurat wybieram się w te rejony, więc tym bardziej interesują mnie różne ciekawostki.
Ze skandynawskich czytałam ostatnio trzy książki Stefana Ahnhema, akcja toczy się w Helsingborgu. Poza tym mogę polecić cykl z komisarzem Banksem Petera Robinsona (północ Anglii), a na czytniku mam jeszcze serię z komisarzem Montalbano (to akurat Sycylia).
Uściski Obieżyświatko!
Ganiu,
o nie, tam – przynajmniej ja miałam takie wrażenie – życie toczy się innym rytmem, ale nowocześnie chyba nie. To znaczy na zewnątrz tego nie widać ;)
Ahnhema i Robinsona zapisuję :)
Do włoskich jakoś nie mogę się przekonać. Ale pewnie kiedyś mi się zmieni :)
Życzę Wam udanej podróży! Wenecja jest cudna :)
Serdeczności,
O.
Przestalam czytac, ale czasami slucham audiobooks, ostanio kontynuacje dziewczyny z tatuazem smoka napisana przez innego autora ale nie pamietam ani tytulu ani nazwiska. Wiecej czytam amerykanskich autorow, wlasnie skonczylam ksiazke dziennikarza Jake Tapper – polityczny thriller. Zawsze mam wyrzuty sumienia po przeczytaniu takich ksiazek, tyle nieprzeczytanych klasykow czeka.
Okolice cudowne, nie pamietam czy odwiedzilas Fyrkat w Danii?
Czytałem Camillę z wypiekami na twarzy, a potem przyszedł przesyt. Oglądałem ekranizacje i moim zdaniem są niezłe. A Fjallbacka rzeczywiście jest bardzo fotogeniczna