Do nosicielek wysokich obcasów

Do Nosicielek Wysokich Obcasów

Napisane: 08.12.2010
Szanowne Nosicielki, zanim zwrócę się do Was z moim problemem, pozwólcie, że wyrażę swój podziw dla Was. Podziwiam Was, zachwycam się Wami, podobają mi się Wasze wysokie obcasy. Noga tak zgrabnie wygląda, sylwetka staje się smuklejsza i bardziej kobieca, krok inny, przyciągający wzrok płci przeciwnej…
Patrzę na Was nawet nieco z zazdrością, gdyż ja – dla dobra swojego i ogółu – wysokich obcasów nie noszę. Muszę przyznać, że powód bardzo prozaiczny: po prostu łamię sobie nogi, wywracam się i staję się zagrożeniem dla otoczenia. Stąpam więc po Matce Ziemi na płasko, ewentualnie na niewielkim podwyższeniu, ale broń Boże nie na cieniutkim. Ale mi się szalenie wysokie obcasy podobają, w sklepie z napisem „OBUWIE” mogę spędzać dnie całe i oglądać różnokolorowe czółenka. W końcu i tak wychodzę z takimi samymi butami jak te tutaj.

Chcę, żeby sytuacja była jasna, nie mam nic przeciwko wysokim obcasom, ale błagam nie w zimie i przy gołoledzi! Nie lubię używać wykrzykników, ale to wyraz mojego krzyku bólu w lewej łydce i w pewnej części ciała, na której się siedzi – mam nadzieję, że zrozumiecie.
Otóż nie mam pojęcia, co się dzieje przy takiej pogodzie, ale odnoszę wrażenie, że w wielu Nosicielkach Wysokich Obcasów dochodzą nagle do głosu dzikie instynkty, które zwykle skrywane są głęboko i gdyby nie ta pogoda, nigdy by na światło dzienne nie wyszły. A jednak. Instynkty te obejmują, w wersji light, czyli w tej optymistycznej ;) – uszkodzenie ciała. Swojego i cudzego.
Pal sześć, jeśli Wam potrzeba urozmaiceń w stylu: nowa twarz lekarza, posłuchanie sobie sygnału karetki pogotowia, czy poleżenia sobie na mokrym śniegu. Wasza sprawa. Ale jeśli Waszą tajną broń używcie w celach wyeliminowania Bogu ducha winnych bliźnich, to się we mnie gotuje. Nic bym nie mówiła, gdybyście były w posiadaniu osobistego szofera i limuzyny, który odbiera Was sprzed domu i podwozi do celu, ale Wy korzystacie z publicznie dostępnych środków transportu i dróg, a to już jest zagrożenie.

Szanowne Nosicielki Wysokich Obcasów, zwracam się więc do Was z prośbą, abyście w tak krytycznym momencie jak ten zimowy, pozostawiły wysokie obcasy w domach. Pro bono publico. Ewentualnie weźcie je proszę do woreczka na przebranie. Przypuszczam, że wielcy świata mody wymyślili już dawno jakieś fajne, pełne designu worki z napisem, za który płaci się setki euro, zapominając, że Wasze Babcie uszyłyby podobne za dobre słowo i Bóg zapłać. Nieważne. Możliwości jest kilka. Rozważcie je. Apeluje do Was obolała ofiara zamachu obcasowego, zważcie na mój ból.

Ten dzień zapowiadał się tak pięknie. Biało i ślisko, śnieg sobie padał równiutko. Wyszłam więc z domu niepewnym krokiem na płaskich podeszwach i szłam sobie wolno, trzymając się słowa honoru i zaklęć, że zima w tym roku jest pod kontrolę ;) Szłam sobie tak, uważając, i raz po raz widziałam Nosicielki Wysokich Obcasów, które stąpały krzywo po tej lodowatej powierzchi i co chwila wywijały rękami w powietrzu, odganiając złe moce królowej lodu – Na próżno. Zima nie puszczała. Udawało mi się dość długo wymijać owe chwiejące się Nosicielki Wysokich Obcasów. Doszłam do dworca, wsiadłam do pociągu, pojechałam, wysiadłam z niego, zeszłam do metra, przejechałam kilka stacji, wysiadłam i już już już prawie dochodziłam do pracy, kiedy przede mną zobaczyłam jedną z Nosicielek Wysokich Obcasów. Szła niezbyt pewnie, ale do przodu. Telepatycznie próbowałam się z nią porozumieć, żeby może stawiała te stopy nieco inaczej, żeby ewentualnie nie zjechać, ale nic z tego. Połączenie telepatyczne do skutku nie doszło. I tak sobie idę w bezpiecznej odległości, wcale nie myślę o niebieskich migdałach – taka pogoda jak ta wymaga skupienia. Idę tak sobie, mam kilkanaście metrów do wejścia do pracy, a tu nagle…. ryps …. siedzę. Błąd. Nie ubezpieczyłam sobie drogi z tyłu. Trzeba było mieć oczy z drugiej strony głowy. Krzyknąć nie zdążyłam, ale za to zauważyłam, że w moją łydkę wbija się śliczny cieniutki obcasik… Zaraz za mną siedziała Nosicielka Wysokich Obcasów i z wyrzutem w głosie wyrażała swoją złość: No i czemu mi pani podchodzi pod nogi? Zignorowałam bezsensowne pytanie. Poruszałam wszystkim odnóżami, czy jestem cała, łydka bolała mnie okropnie, ale kości były całe. Wstałam dość szybko, z zaspy obok wyciągnęłam torebkę, z drugiej mokrą czapkę, a Nosicielka Wysokich Obcasów ciągle jeszcze się gramoliła się przy wstawaniu. Podałam jej rękę i tak słodko jak tylko umiałam, patrząc głęboko w jej oczy, wyszeptałam: Następnym razem zdejmę pani te buty i wyrzucę…
Po czym ja i moja empatia odeszłyśmy nieco kuśtykając w stronę wejścia…

Szanowne Nosicielki Wysokich Obcasów, mam nadzieję, że nie macie mi za złe tego apelu. Ja Was rozumiem, ale proszę, zrozumcie i mnie ;). Nie wiem, czy następnym razem zareaguję tak spokojnie, kiedy moje siedzenie spadnie z prędkością światła na lodowatą powierzchnię chodnika i będzie się moczyć w śniegu, a inne części ciała będą wyły z bólu. Póki co moja łydka, moje siedzenie i moja empatia doznały uszczerbku na zdrowiu.

Kończąc ten list, chciałabym Wam jeszcze raz powiedzieć, że Was podziwiam i mi się bardzo Wasze obcasy podobają, ale zimowy krajobraz jakoś coś psuje.

Pozdrawiam Was serdecznie i byle do wiosny ;)

Obolała O., jej obolała łydka i uszkodzona empatia ;)

*****
Komentarze:
gania76
08.12.2010 19:53
Hm, no ja noszę wysokie obcasy, ale nie cieniutkie – słupki takie, więc są w miarę stabilne. Poza tym poruszam się głównie na linii auto – budynek. Jeśli miałabym w planie chodzenie po oblodzonych chodnikach, to z pewnością założyłabym coś bardziej wygodnego i bezpiecznego :) Współczuję Ci przykrej przygody. Pozdrowienia!
obiezy_swiatka
08.12.2010 20:02
Ganiu, mi się każde obcasy podobają :) Słupki też fajne. Ale właśnie tak jak piszesz, jeśli ma się planie chodzenie po bardzo śliskich chodnikach, a ta pogoda to nie od dzisiaj jest, to chyba jednak te obcasy się nie nadają. Co innego, jak się jedzie autem. Tych parę metrów można przejść. Ale biegać do tramwaju, to samobójstwo. Dobrego wieczoru! :) O.
dr_ewa999
08.12.2010 20:34
Ja też noszę wysokie obcasy ale tak jak Gania na nieco grubszym słupku., wiec to nie moja szpila wbiła Ci się w łydkę… Mam nadzieję,że powoli dochodzisz do siebie ;))
obiezy_swiatka
08.12.2010 20:55
Dr_Ewo, to w porządku :) No tak, obolała jestem, a tak uważałam, żeby w tym roku się nie wywrócić ;) Pozdrawiam! O.
Gość: una invitada, cpc2-sgyl7-0-0-cust520.sgyl.cable.virginmedia.com
08.12.2010 22:16
a ja nie nosze wysokich obcasow nigdy. zwyczajnie zle sie w nich czuje. na plasko, na lekkim, ale naprawde lekkim podwyzszeniu i nic ponad. a tu szans na obcasy nie ma, gumaki nosza wszyscy:) sciskam.
atanerusa
09.12.2010 02:27
Coraz czesciej dochodze do wniosku, ze Amerykanki sa praktyczniejsze od nas Europejek (oczywiscie nie wszystkich). Zima widoku poruszajacych sie kobiet w butach na wysokich obcasach nie uswadczysz. To nie znaczy, ze w nich nie chodza, chodza i to jeszcze w jakich szpilach. Tak jak napisalas nosza buty na tzw. zmiane, ja sama mam w samochodzie kilka par.Po oblodzonych chodnikach poruszaja sie w butach plaskich i wygodnych. Ja uwielbiam buty na wysokich obcasach, ale nie zima. Zima maszeruje w wygodnych oficerkach i bez poslizgu. Obiezyswiatko, wspolczuje kontuzji i zdrowka zycze. Ataner.
spacer_biedronki
09.12.2010 08:58
:))) Obieżyświatko pod moim współczuciem i empatią.. jest jednak uśmiech..- Twój styl pisania go wywołał. Zdrowiej i niech ból zmyka..na płaskich obcasach..
obiezy_swiatka
09.12.2010 09:58
Uno, gumiaki dobra rzecz, żeby jeszcze ocieplane były :) Pozdrawiam. O.
obiezy_swiatka
09.12.2010 10:03
Ataner, myślę, że gdybym ja nosiła wysokie obcasy w pracy, to bym też miała na przebranie. Tu w Niemczech widzę ciagle nastolatki, które bez względu na porę roku w wysokich butach chodzą do szkoły. Bardzo niepewnie, ale chodzą. Hm.. Dobrego dnia! O.
obiezy_swiatka
09.12.2010 10:05
Spacerku, ;:) :) :) A no bo co się będę pieklić ;) Zobaczymy, co będzie dzisiaj :) Cieplutko pozdrawiam! O.
Gość: una invitada, cpc2-sgyl7-0-0-cust520.sgyl.cable.virginmedia.com
09.12.2010 11:39
obiezyswiatko, nie sa ocieplane. ale od czego welniana skarpeta;)?
taita03
09.12.2010 15:52
Obieżyświatko, aż mnie łydka zabolała, jak czytałam o Twoich przeżyciach. Współczuję, naprawdę współczuję, choć na moje szczęście nigdy nie miałam takiego nieprzyjemnego zdarzenia. A obcasy uwielbiam. Może niekoniecznie cieniuteńkie i niestabilne szpilki-igiełki, ale grubsze obcasy zdecydowanie tak :) Bo tak jak piszesz – ładnie wyglądają na nogach i generalnie pozytywnie wpływają na aparycję [bo na zdrowie / posturę już nie bardzo]. Ja jednak mam na tyle rozsądku, że zanim wyjdę z domu, wybieram spośród kilkunastu par butów te najwłaściwsze – najbardziej dostosowane do mojego rozkładu dnia. Eleganckie wyjście – but na wysokim obcasie. Wycieczka – najlepiej wygodne sandały latem lub adidasy o innej porze roku, etc. I cieszę się bardzo, że mój Połówek jest o kilkanaście centymetrów wyższy ode mnie. Obcasy mogę bezkarnie nosić i nie zastanawiać się, czy nie wyglądamy komicznie [on niski, ona wysoka], bo takie widoki czasami można spotkać na ulicy. Inna sprawa – na butach na wysokim obcasie trzeba umieć chodzić :)
obiezy_swiatka
09.12.2010 21:40
Uno, rację masz :) Ja mam gumiaczki do chodzenia po dnie morza. Ale na co dzień też by mi się przydały ;) Dobrej nocy! O.
obiezy_swiatka
09.12.2010 21:45
Taito, mnie ta łydka też boli ;) Bardzo dobre podejście do zakładania różniastych butów :) Ja bym w sumie też mogła nosić, bo Pan W. wyższy dużo ode mnie, ale do mnie obcasy nie pasują. Nie nadaję się, raz że jestem gapą, dwa, że stylowo to pomyłka ;) Na szczęscie dla mnie – na gale nie chodzę. A buty kocham, lubię oglądać i w sklepie i na zdjęciach. Sama mam pełno ich, tyle, że zwykle na jedno kopyto. Nic nie poradzę, taka karma ;) I przyznaję Ci rację, trzeba na nich umieć chodzić. Serdecznie pozdrawiam! :) O.
konfli-ktowa
12.12.2010 19:58
Kocham wysokie obcasy. Najchętniej w zdecydowanych kolorach. Nawet zimą je noszę, ale wyłącznie w pracy. Do fabryki docieram w zupełnie innych butach, o których mawiam „bieszczadzkie”. Rok temu, gdy dyżurowałam na szkolnym korytarzu, wpadł na mnie niechcący rozpędzony uczeń. Miał obuwie sportowe, ale i tak uszkodził mi łydkę. Mam ohydny ślad po dziś dzień :(
obiezy_swiatka
12.12.2010 22:31
Konfliktowa, i to jest bardzo dobre podejście do sprawy :) Dobry but na zimowe warunki. Bardzo mi przykro z powodu Twojej łydki. Ślad pewnie szybko nie zniknie. O.

4 comments on “Do Nosicielek Wysokich Obcasów

  1. Almetyna

    Ponieważ nieco czasu minęło i Twoja empatia chyba ma się znowu świetnie, to pozostaje mi wyrazić zachwyt dla stylu :-)

    • Obiezyswiatka

      Almetyno, każdej zimy tak cierpię ;)
      Dziękuję.
      Serdeczności :)
      O.

  2. Pingback: Patrz pod nogi | Zapiski Obieżyświatki

  3. Pingback: Piknik w śniegu - Zapiski Obieżyświatki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *