– czyli powrót do przeszłości. Mamy ostatnie 20 lat XIX wieku. W Krakowie i we Lwowie zaczynają jeździć pierwsze tramwaje; Zygmuntowi Wróblewskiemu i Karolowi Olszewskiemu udaje się skroplić tlen; w Berlinie powstaje pierwszy związek zawodowy kobiet, a Marty McFly podaje się za Clinta Eastwooda. Gdzie? Na Dzikim Zachodzie.
Jechaliśmy sobie spokojnie Interstate 90 w Południowej Dakocie, krajobraz za oknem był raczej jednostajny, ale przyjemny. Wzgórza i rozległe tereny. Dużo, bardzo dużo przestrzeni! Nikogusieńko. Nagle jednak wzrok mój przykuł jeden element na wzgórzu – dyliżans. A kilkadziesiąt metrów dalej dostrzegłam Indian w pościgu za … Zrobiło się bardzo ciekawie. I żeby tę naszą ciekawość zaspokoić, wykorzystaliśmy najbliższą możliwość i zjechaliśmy z Interstate. A potem? Potem po prostu przenieśliśmy się w czasie. Przekroczywszy progi skansenu 1880 Town, znaleźliśmy się w XIX w. Kowboje, dyliżanse, saloon… To była bardzo sympatyczne podróż do przeszłości. Zapraszam i Was:
Na szyldzie przy wejściu do miasteczka znajduje się informacja o ich mieszkańcach ;) Niestety, żadnych z nich nie widzieliśmy, ale duchy mają to do siebie, że nieczęsto się pokazują. Dziewięciu kotów, trzech psów i liczebnie przeważających królików też nie spotkaliśmy. Ale były konie! No i wielkie, groźnie wyglądające bydło rogate :)
A na koniec – szkielety – bardzo wymowne…
Poza tym przestrzeń, przestrzeń, przestrzeń… Pięknie!
Bardzo podoba mi sie ten wpis. Lubię blogi podróżnicze przeglądać w wolnym czasie. Super podróż. Zazdroszczę :)Pozdrowienia
Bom, dziękuję :)
O.
ciekawe, ale głównie dla miłośników takich klimatów. a propos – jest taki serial, oo jeszcze bardziej 'doinwestowanym’ miejscu dla tychże miłośników, Westworld. ale NIE polecam. jest denny, mimo wielkich wysiłków i nakładów ;-)
Er, ja jakimś strasznym miłośnikiem to nie jestem. Ale ciekawie było to zobaczyć.
Serialu nie znam ;), ale widzę, że wiele nie straciłam ;)
O.