Uwaga! Kleszcze

Napisane: 04.06.2011
Niestety, dopadły i mnie.
Żyję sobie już jakiś czas na tej pięknej ziemi, przewędrowałam kawał świata przez pola i lasy, spałam w stodołach na sianie u gościnnych rolników, którzy kawałeczek dachu nad głową mi użyczali, pracowałam lata całe w ogrodzie mojej Babci, pomagałam przy sianie… – mogłabym tak wyliczać jeszcze długo – w każdym razie nic się mnie nie czepiało. O istnieniu tych malutkich, ale groźnych pajęczaków w ogóle nie miałam pojęcia. Kleszcza pierwszy raz zobaczyłam na Plantach w Krakowie, łaził po ręce koleżanki. To było przed sześcioma laty. I od tego czasu ciągle słyszę: kleszcze. Wszędzie.

Wbiło się to małe cholerstwo w moje udo, co zauważyłam, biorąc prysznic. Wzdrygnęło mnie z obrzydzenia. Wytarłam się, ubrałam i weszłam do pokoju z grymasem obrzydzenia na twarzy i poprosiłam Pana W., coby mi to cholerstwo wyciągnął. Małe to było, ale mogłam go łaskotać w łapki – o nie, on się dobrze bawi, a ja już widzę rumienie wędrujące, borealiozę i inne choróbska, które to małe draństwo właśnie przenosi na mnie! Mieliśmy specjalne cążki do kleszczy i Pan W. zabrał się do pracy – trzeba przyznać, że nigdy tego nie robił. W każdym razie sprawnym ruchem wyciągnął to paskudztwo w całości! Po tym incydencie każdy swój pieprzyk widziałam z nóżkami ;)
Na drugi dzień udałam się do mojego lekarza domowego w celu wyjaśnienia sprawy i podjęcia kroków na przyszłość. Przyszłam bez terminu, ale panie kazały mi czekać, na co byłam przygotowana. Lekturę miałam. Wyciągnęłam więc ją z plecaka i w tym momencie uświadomiłam sobie, co mam przy sobie. A mianowicie szwajcarski kryminał pt. Śmierć pewnej lekarki… Hm….
Może mnie od razu jednak nie wyrzucą – pomyślałam.
Długo czekać jednak nie musiałam (może jednak ten tytuł? :)) i moja maleńka ranka bez rumienia została oglądnięta na wszystkie strony, po czym zostałam pochwalona za dobre wyciągnięcie paskudztwa – tu cecha ma, aby nie przypisywać sobie zasług innych, doszła do głosu i poinformowałam medyka, że to nie ja, ale przekażę ;)
No i tak spoglądam sobie na to ugryzienie od czasu do czasu. Póki co, żadnych zmian.
Mam nadzieję, że obędzie się bez jakichś przygód. To mój pierwszy kleszcz, ale na pewno nie jest on ostatni… A może? Przecież pomarzyć można…

Uwaga! Kleszcze

Zecke – to po niem. kleszcz. To zdjęcie zrobiłam w ubiegłym roku nad Morzem Północnym.

A jakie są Wasze doświadczenia z tymi paskudami?

*****
Komentarze:
gania76
04.06.2011 15:39
Ja się bardzo boję kleszczy, zwłaszcza że osobiście znam 2 osoby chore na boreliozę, a to naprawdę paskudna choroba. Tak więc przed każdym wyjściem do lasu – obowiązkowe spryskiwanie płynem antykleszczowym. Jak na razie, kleszcze miał tylko mój syn – to było ładnych parę lat temu. Wyciągnęliśmy je u chirurga i na szczęście nie było żadnych groźnych następstw.
obiezy_swiatka
04.06.2011 15:51
Ganiu, cieszę się, że Twój Syn nie miał żadnych groźnych następstw. Te paskudztwa są okropne.I tyle tego wszędzie. Ja uważałam zawsze, odkąd dowiedziałam się o kleszczach – odpowiednie ubranie, obszukiwanie ciała po i oczywiście prysznic. A i tak mnie dopadł. Pozdrawiam! O.
la_mad
04.06.2011 15:59
brr, paskudztwa. Chyba najwstrętniejsze kreatury w naszej strefie klimatycznej. Cieszę się ze poza obrzydzeniem nie spotkały Cię większe nieprzyjemności ze strony kleszcza. Pozdrawiam podwójnie i z ochroną przeciwkleszczową :)
obiezy_swiatka
04.06.2011 16:10
Mad, też tak myślę. Małe i podstępne. Nie lubię wrogów, których nie widać. Mam nadzieję, że mi nic nie będzie. Pozdrowieniową ochronę przeciwkleszczową przesyłam Tobie również! :) Życzmy sobie wędrówek bez kleszczy! O.
agpagp
04.06.2011 16:51
hmmm… średnio co roku przynoszę kilka do domu. Cóż… mieszkam w lesie to traktuję je jako mniej upierdliwe mrówki. Jak mówiłam przynoszę wgryzione jak i swobodnie łażące po ciele. Ważne by usunąć jak najszybciej i poprawnie – wtedy ryzyko zwymiotowania wirusa do naszej krwi jest zerowe i nic nam nie grozi… co spełnia się w mojej rodzinie od lat.
obiezy_swiatka
04.06.2011 17:15
Pestko, ja to sobie tak myślę, że osoby, które mieszkają w lesie (co mi się marzy :), Ty szczęściaro! :)), albo z racji zawodu mają ciągły kontakt z tymi stworzeniami, inaczej na nie patrzą. Zresztą, nie każdy kleszcz jest nosicielem tych choróbsk. Ja, jak mówię, do tego tygodnia nie miałam żadnego wgryzionego, a przecież tyle chodzę i po lesie i po łąkach itp. I wcale nie mam zamiaru, żeby te paskudy zepsuły mi radość wędrowania ;) Dobrze, że Pan W. umiał go wyciągnąć. Mimo wszystko, napawał mnie obrzydzeniem (kleszcz, nie Pan W. ;)), że tak siedzi i mi bruździ w komórkach. Dobrego popołudnia! :) O.
agpagp
04.06.2011 17:44
Masz rację Obiezyswiatko. Mnie zawsze od dziecka dziwiła ta panika z kleszczami. No bo przecież mnie już tyle razy ugryzł i nigdy nic nie było i rodzinę też. Zresztą mam wrażenie że kiedyś więcej się ich doczepiało niż teraz.Ważne że pan W wiedział jak to zrobić poprawnie :)
petitek79
04.06.2011 23:42
Ja pierwszy raz złapałem kleszcze na wycieczce szkolnej w liceum. Przywiozłem ich do domu 13. Oczywiście wszystkie pięknie „zakleszczone” w moim ciele. Powyciągałem z pomocą taty, bo oczu dookoła głowy nie mam. Później już nie raz się z nimi spotykałem. Zawsze zakleszczone. Rekordzista siedział 4 dni w zgięciu pod kolanem. A je byłem przekonany że to jakiś wrzód. Tak więc na widok tego małego ustrojstwa reaguję ze spokojem.
fusilla
05.06.2011 10:11
Ja nigdy nie złapałam, chociaż przecież chodzę dużo po lasach, ale gdy jeszcze mieliśmy psa, to kleszcze w lecie była normalka, a najlepszym wyciągaczem był Ślubny!
obiezy_swiatka
05.06.2011 12:15
Pestko, bo najgorszy wróg to ten, którego się nie zna ;) O.
obiezy_swiatka
05.06.2011 12:17
Petitku, aż tyle za jednym zamachem! Takie małe, a tak potrafią być dożarte. Ja je poznałam stosunkowo późno, teraz jednak będę pewnie jeszcze większą uwagę na nie zwracać. O.
obiezy_swiatka
05.06.2011 12:18
Fusillko, i żeby tak pozostało, że się kleszcze Ciebie nie tykają! :) O.

0 comments on “Uwaga! Kleszcze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *