Napisane: 23.03.2010
To się po prostu wzajemnie wyklucza.
Kilka razy wspominałam, że zakupy ubraniowe to dla mnie droga przez mękę. Najchętniej hurtowo i na zapas, bo potem takiego się nie znajdzie ;) Ale jak już pisałam, trudno tłumaczyć, że ma sie tych samych spodni w tych samych kolorach kilka sztuk w szafie i nie biega się w jednych przez kilka tygodni ;) Zresztą ludzie i tak nie słuchają ;)
Prawie równo rok temu, popełniłam zapis traktujący o tak powszednim zajęciu jak kupowanie butów – w Europie i w Argentynie ;) Jeśli Ktoś z Was chciałby uśmiechnąć się czytając krótki wpis o moim najbardziej ekspresowym kupnie butów w Argentynie – to znajdzie ten wpis tu.
No nic. Nic nie poradzę – wygląda na to, że robię zakupy ubraniowe raz na rok ;) Niech i tak będzie.
Znowu nadeszła więc ta chwila, kiedy ruszyłam na krucjatę ubraniową.
Ja nie wiem, jak Wy, ale ja nie mam jakiś wyszukanych lub wyuzdanych fantazji co do ubrań. Preferuję styl prosty, ale lubię i zwariowane rzeczy. Kolory też lubię i się ich nie boję. Za wyjątkiem fioletu. W szafie nie mam niczego fioletowego poza jedną ulubioną koszulą, ale tam ten kolor nie jest dominujący.
Do ulubionych materiałów zaliczam sztruks (puszczam oko do Uny Invitady – posiadaczki ślicznych sztruksowych rzeczy ;)), bawełnę i len. A więc naprawdę nic wyszukanego – przynajmnie tak by się wydawało.
Ale widocznie w tym tkwi problem, mogłabym więc zacząć tak:
Nazywam się O., mam niewiele ponad 30 lat a w sklepach nie ma nic dla mnie – „Przyjaciółko” poradź ;)
Do tych gorzkich przemyśleń dochodzę po każdej wizycie w mieście. Dlaczego?
Dlatego:
a) koszulki odsłaniające brzuch i nerki nie uważam za praktyczne czy piękne, ale takie właśnie znajdują się na prawie wszystkich wieszakach w różnych sklepach.
b) noszenie spodni o dwa rozmiary za małych uważam za nieestetyczne.
c) świecidełek i cekinów, które po pierwszym praniu zostają w pralce, nie muszę mieć na każdej części ubioru.
d) widocznie naraziłam się producentom ubrań, którzy uparcie promują modę lat 80tych, której nie cierpię. Rzadko kiedy uwzględnia się innych klientów, którzy np. koszulek ze ściągaczami albo spodni z pliskami od pasa (które powodują, że tylna część ciała stanowi centrum sylwetki!) mają dość i odczuwają je jako traumę modową z dzieciństwa.
e) sztruks wydawałoby się nie należy do materiałów rzadkich, jednak wiosną w Niemczech sztruksowych rzeczy nie uświadczysz – usłyszałam, że to materiał jesienny i dopiero jesienią są w sprzedaży ubrania z tego materiału (Faktycznie, tyle rzeczy sztruksowych w szafie i wszystkie kupiłam w Polsce ;))
Może i zrzędzę, ale nie mam zamiaru biegać z nerkami na wierzchu w stylu lat 80tych ;).
Tym razem udało mi się po kilku godzinach chodzenia kupić: koszulki, kilka koszul i bluzkę.
Sztruksowe marynarki zamówiłam w firmie wysyłkowej – mieli jeszcze egzemplarze z jesieni ;).
Ale przynajmniej udało mi się zakupić w końcu kurtkę w takim fasonie, jaki lubię. Kiedyś w Krakowie miałam podobną. Fajnie podkreślającą sylwetkę, w nieco wojskowym kroju. Zakupu dokonałam przez przypadek w Armyshop ;) Tonący brzytwy się chwyta ;)
Tu jest taka właśnie kurtka – moja jest koloru zielonego (oliwkowego).
A czy Wy macie podobny problem, czy może ja robię widły z igły albo słonia z muchy ;)
Chętnie przeczytałabym Wasze odpowiedzi, może macie jakieś sprawdzone triki, co i gdzie kupować ;)
Teraz zostawiam Was i idę wiosennie dekorować moje okna, które wczoraj wypucowałam i nawet dzisiaj nie lało ;)
Z pozdrowieniami
zrzędząca O.
Komentarze:
gania76
23.03.2010 20:54
Mam bardzo podobną kurtkę, z niemieckiego s.Olivier :) Bardzo lubię tę firmę i na szczęście ma ona u nas outlet, do którego często zaglądam i zawsze coś dla siebie znajduję. Co do ubrań, mam niestety podobne spostrzeżenia… Wystarczy, jak popatrzę na moje studentki, które noszą obcisłe dżinsy-gumki, legginsy, i swetry z rękawami a la nietoperz. To wszystko już było i ja to nosiłam… we wczesnych latach 90-tych, i teraz nie mam najmniejszej na to ochoty. Złapałam się też na tym, że kiedy jakieś ubranie mi pasuje, to mam je w kilku wersjach kolorystycznych. Niestety zakupy potrafią zdołować… na szczęście jest kilka firm, takich jak właśnie s.Olivier czy Marks@Spencer’s, gdzie kobieta może mieć jeszcze biodra i nie musi mieć 180 cm wzrostu. A z wypraw na zakupy przynoszę najczęściej nowe ubrania dla dzieci… Pozdrawiam, Obieżyświatko!
Gość: una invitada, cpc1-sgyl20-0-0-cust252.sgyl.cable.virginmedia.com
23.03.2010 21:19
odpuszczam oko;) jutro lece do charity shopow po spodnie sztruksowe, bo stracilam dwie pary na urlopie. zwyczajnie, zmoklam i do konca pobytu nie wyschly, bo na wyspie wilgoc, ale o tym wiedzialam. zostawilam wiec, bo chyba lekko gnic zaczely:) mimo ze byly rozwieszone na wieszakach. ale juz dzis w porze lunchu widzialam szaro-niebieskie, tylko nie mialam czasu mierzyc. tutaj sztruks jest. ja zwyczajnie nienawidze zakupow ubraniowych, bo w niczym sie sobie nie podobam. cekiny wszedzie, moda lat 80-tych jak najbardziej, ostatnio nawet poduszki w ramionach, nery na zewnatrz, a czasami biust tak scisniety, ze mimo ze mam maly, to i tak sie nie miesci :) i takie babcine sweterki z guziczkami od gory kilkoma. sa sklepy, gdzie za kiecke 150 funtow sie placi i wtedy wszystko z nia w porzadku. ale w tych dostepnych ogolowi:), gdzie taniej moda od czapy, jak bym nazwala. lniana kiecke i spodnie oraz koszule przed wyjazdem zakupilam i dobrze, ze nie wzielam, bo by mi zgnilo:) a nie ma u Was White Staff i Fat Face ? tam sa i sztruksy i lniane rzeczy. moj dzien zakupow wiekszych takze sie zbliza, a tak tego nie lubie:) jak nie-kobieta chyba. pozdrawiam.
obiezy_swiatka
23.03.2010 21:25
Ganiu, dziękuję za komentarz. Widzę, że nie ja jedna mam trudności. To mnie naprawdę podnosi na duchu, bo czasami to sobie naprawdę wyrzucam, że jakaś wybredna jestem. Oliviera znam, ale rzadko tam zachodzę, dzisiaj byłam, jednak wyszłam z niczym. Marks@Spencer’s nie znam w ogóle. Poszukam, może jest i u nas. Pamiętam, że kiedyś wspominałaś u siebie o dziecięcych ubrankach. Z racji tego, że dzieci nie posiadam, niezbyt sie znam, ale widzę w sklepach, że są słodkie i fajne. Przynajmniej to ;) Serdecznie pozdrawiam! O. PS. a kurtka fajnie się nosi, prawda?
obiezy_swiatka
23.03.2010 21:30
Uno, no wiem właśnie, że u Was jest sztruks. Jak w następnym roku przyjedziemy w Twoje strony, to od razu wykupię całe zapasy ;) Ty to mi zawsze smaka robisz na te kolorki. Ja zamówiłam z katalogu teraz dwie kolorowe marynary ;) Mam nadzieję, że będą ok. Nie, tych sklepów, które wspominasz, nie widziałam. Poszukam za chwilę w sieci, czy oni w ogóle mają tu jakieś filie. No właśnie, do typowych kobiet to chyba nie należymy ;) Uściski! O.
Gość: una invitada, cpc1-sgyl20-0-0-cust252.sgyl.cable.virginmedia.com
23.03.2010 21:36
aha, i ostatnio kiecke lniana w Monsoonie kupilam. tam czesto kroluja rzeczy hmmm…takie brytyjskie na one night stand odpowiednie:), ale zdarza sie, ze naprawde fajne koszule lub sukienki mozna kupic. no i Next. nie wspomne tych bardzo drogich sklepow, bo tam ceny z kosmosu.
obiezy_swiatka
23.03.2010 21:44
Uno, poszukałam w sieci tych sklepów. U nas ich nie znalazłam. „Zakochałam” się w sukienkach z White Staff… Serdeczności! O.
gania76
23.03.2010 21:45
Obieżyświatko, kurtka nosi się znakomicie. Popatrzyłam sobie jeszcze na zdjęcia na tej zalinkowanej stronie i przypomniało mi się, że mój mąż też długie lata nosił kurtki w podobnym stylu. Podobała mi się taka sama w beżu, ale jednak ten oliwkowy jest the best. Pozdrawiam.
obiezy_swiatka
23.03.2010 21:49
Ganiu, Marks@Spencer’s w Niemczech nie ma… Szkoda… Z pozdrowieniami O.
Gość: una invitada, cpc1-sgyl20-0-0-cust252.sgyl.cable.virginmedia.com
23.03.2010 21:51
wlasnie zajrzalam na ich strone i spodnie to przewaga jeansow w tym katalogu. nie wiem dlaczego. a kiecki na zywo sa o wiele ladniejsze. tez je kocham, tylko cen nie kocham:) w takim razie obierzyswiatko czekam na Ciebie. pamietaj tylko, ze w Livingstone sa sklepy z nowymi ubraniami oczywiscie tych wszystkich firm, gdzie zamiast 50 funtow za sukienke, placi sie 7 lub 15, bo za dwa tygodnie sezon niby sie konczy i wchodzi nowa kolekcja. wiec warto tam na duze zakupy jechac;) to niedaleko od Edynburga. milej nocy:)
obiezy_swiatka
23.03.2010 21:52
Ganiu, no to fajnie! Ta moja miała na przodzie na kieszeni (widać też na zdjęciu) takie świecidełko. Nie wiem czemu, mi to w ogóle nie pasuje do fasonu, od razu odpięłam ;) O.
Gość: una invitada, cpc1-sgyl20-0-0-cust252.sgyl.cable.virginmedia.com
23.03.2010 21:53
no i Mark & Spencer tez pelen lnianych i czesto sztruksowych rzeczy z Per Una na czele, widze ze Gania wspomniala cos. to oszczedzaj obiezyswiatko i przyjezdzaj. ja wlasnie te czarna w fioletowe groszki tam kupilam:)
obiezy_swiatka
23.03.2010 21:54
Uno, dziękuję za podpowiedzi :) Ale fajnie macie z tymi sklepami… Myślę, że jak nic nie stanie na przeszkodzie, to przyjedziemy w następnym roku. Ale to dam znać, jak i co. Jeszcze trochę czasu jest ;) Kolorowych snów! O.
obiezy_swiatka
23.03.2010 21:56
Uno i Ganiu, doczytałam właśnie, że Mark & Spencer kiedyś rozszerzył ofertę na Niemcy, ale nic z tego nie wyszło. Szkoda. No.
gania76
23.03.2010 22:21
Szkoda, faktycznie. Mają tam dużo rzeczy w stylu cioci-babci, ale również dużo sztruksu, lnu, ciekawe spodnie zawsze w trzech długościach, podobają mi się też „casual clothes” (kurczę, jak to po polsku nazwać? spotkałam się z określeniem „spodnie weekendowe”, ale chyba nie do końca o to chodzi ;)) A świecidełka też zawsze odpruwam. Dobrej nocy!
Gość: capucine, areims-256-1-2-198.w90-58.abo.wanadoo.fr
23.03.2010 22:37
Kochana O., ja uwielbiam robic zakupy i czesto sobie cos kupuje. Buty, np ale o tym to juz wiesz;-) Nie znosze H&M bo mimo, ze fasony czesto sa ciekawe, jakos jest fatalna. Do Zary mam ambiwaletne uczucia bo wszystkie dziewczyny nosza to samo choc plusem jest dostepna cena i ladna kolorystyka. Obecnie nosze bardzo waskie jeansy i piekne jedwabne bluski, tuniki. Lubie tez bardzo sukienki do kolan ale nie krotsze. Nie znosze brazow, pomaranczy, bieli i bezow. Bardzo fajna ta Twoja kurtka ale moze za ciepla bedzie? W Kr kupilam polbotki szare i teraz je rozbijam bo kurcze ciasne troche. Laze w nich w dwoch parach skarpet i jecze albo klne troszke a moj Ko sie na mnie patrzy jak na swira:-) Buziaki. Przepis podam Ci jutro, pa
obiezy_swiatka
23.03.2010 22:43
Ganiu, po polsku casual clothes to może coś jak „wygodne rzeczy” – nie wiem, ale po niemiecku to Freizeitbekleidung ;), czyli coś w rodzaju: „ubranie przeznaczone na czas wolny ;)”. Pooglądałam właśnie te spodnie i super są. dobrej nocy! O.
obiezy_swiatka
23.03.2010 22:48
Droga Capucine, fajnie, że jesteś :) Ja też lubię tuniki. Dżinsów w szafie nie mam, nie umiem sobie dobrać odpowiedniego fasonu. Jak kiedyś chodziłam w dzwonach, to nosiłam i dżinsy, ale to było dawno :) Ja to sztruks, len i bawełna. Kurtka wygląda na grubą ale nie jest, to tylko bawełna na taki przejściowy okres jest dobra. Właśnei o taką mi chodziło, bo inne takie podszyte wiatrem to mam. Zresztą też w takim kolorze ;) Oj biedna jesteś z butami! Ja to znam, mnie niestety gryzą wszystkie. Trzymam kciuki, żeby się szybko rozbiły! Przepisem się nie stresuj, to ma czas. Spokojnej nocy! O.
Gość: czara, 77.236.0.*
24.03.2010 00:14
Ach! Nosiłam taką kurtkę w liceum i ją uwielbiałam! Ja mam bardzo ambiwalentny stosunek do zakupów… Nie lubię czegoś potrzebować i szukać, mam alergię na „galerie handlowe” i wszystkie tego typu. To co lubię, to wejść gdzieś przypadkiem i zakochać się… Od razu kupuję, nawet jeśli drogo, bo wiem, że taka miłość od pierwszego wejrzenia gwarantuje długi i udany związek. Teoria „odrazukupowania” upadła ostatnio, gdy „zakochałam się” w sukience za… 800 euro. Hehe ;) Znalazłam podobną w Polsce za… 80 zl. Ubrałam – raz. ;) Pozdrawiam Obieżyświatko i gratuluję cennych łupów :)
chiara76
24.03.2010 16:46
ech, moje zakupowe drogi, to już nie przez mękę…nie będę Ci pisać, jak dawno coś nowego sobie kupiłam, bo..zakwestionujesz moje bycie jako kobietę;)) wiesz, co? Ja Ci zazdroszczę sklepów C&A…owszem, w Polsce też są, jak najbardziej. Ale to w Monachium weszłam i z miejsca kupiłam trzy sztuki ciuchów, jakie do dziś noszę z radością a i lnianą przepiękną maerynarkę w kolorze trway z Paryża z tego sklepu przywiozłam. Dla mnie tam linia Jessica jest obłędnie „moja”. Nazywa jest dość dziwna, taka dziuniowata a ciuchy wręcz odwrotnie. O butach pisać nie będę bo i po co;))) Z serdecznymi pozdrowieniami.
chiara76
24.03.2010 16:47
a jeszcze. bo o co mi chodziło z tymi sklepami…u nas są, ale wybór był zdecydowanie na korzyść Monachium;( taka prawda…i Paryża też, chociaż w Monachium były rzeczy zdecydowanie więcej „dla mnie” zwykłej dziewczyny, kobiety jak by pewnie niektórzy powiedzieli:) tym bardziej zazdraszczam;)))
chiara76
24.03.2010 16:51
dobra, to ciągle ja;)) No, bo to ciekawe, zakupy ciuchowe to dla mnie męka, serio, serio, ale pisać o tym mogę jak widać w nieskończoność niemal:) Bo ja jak weszłam do niemieckich sklepów, to nagle zobaczyłam, że ja bym tam się ubrała. Chlip chlip. U nas w sklepach głównie ciuchy dla dziuń zdecydowanie;( niestety… Również w Portugalii widziałam w sklepach wspaniałe rzeczy, tylko, że wtedy jakoś na zakupach się nie skupiłam…a w Monachium to żałuję szczerze, że jednego dnia tylko na to nie poświęciłam, było by na kilka następnych :) dobra, już idę sobie precz;)))
obiezy_swiatka
24.03.2010 17:25
Czaro, bo takie kurtki są super :) No 800 Euro i 80 PLN to wielka różnica ;) No właśnie, problem z zapotrzebowaniem i szukaniem. Tyle się trzeba olatać! A potem jeszcze to mierzyć. Wiosenne pozdrowienia przesyłam! O.
ekolozkaa
24.03.2010 17:30
Też się chyba kiedyś rozpisywałam, że zakupów nie lubię… najfajniejsze ciuchy udało mi się kiedyś upolować latem w Holandii i były to moje najlepsze zakupy. Nie znoszę zakupów, bo jestem średniego wzrostu i szczupła (złośliwce mówią, że chuda), więc większość rzeczy wygląda na mnie jak na wieszaku. Nie przepadam też za stylem sportowym, który by mógł mnie wspomóc i zaoszczędzić kłopotu w wyborze ciuchów. Najczęściej odwiedzam sklepy, gdzie maja małe rozmiary i już na pamięć znam ich nazwy, co oszczędza mi czasu, bo nie wchodzę już do innych, żeby sie dowiedzieć, że ich tzw. rozmiar 34 wisi na mnie i odstaje we wszystkich możliwych miejscach. I mrugam do Chiary, bo ja się kiedyś obłowiłam w fajne rzeczy właśnie w C&A w Amsterdamie. pozdrawiam!
obiezy_swiatka
24.03.2010 17:33
Chiaro, ale nie idź! Tak, C&A ma fajne rzeczy i niedrogie. Ale trzeba trafić. Ja tym razem nie znalazłam niczego. U mnie w miescie jest kilka filii tego sklepu, a z tego przynajmniej jedna, gdzie tylko seria Jessica panuje :) O ile się nie pomyliłam, to własnie tam widziałam fajną koszulę safari, ale była za gruba, a mi się raczej takie cienkie podobają. Fajne mieli pulowerki w zimie i polarki. Właśnie ta zimowa kolekcja była kolorowa. Może jak następnym razem będziesz w Monachium, to wygospodarujesz jeden dzień na zakupy? Ja tam zamierzam w Anglii ;) Uściski! O.
obiezy_swiatka
24.03.2010 17:41
Ekolożko, widzisz, ja się tak obłowiłam przed 10 laty w Stanach… Rzeczy mam do dziś i to były świetne ubrania. Ale po tych latach to się naprawdę zużyły ;) Jak przeczytałam, że rozmiar 34 nosisz, to własnie sobie pomyślałam, że faktycznie masz trudnosci. Jak szukałam dla siebie (38 zwykle) i przeszukiwałam wieszaki, to widziałam tylko od 36. A tak w ogóle to te rozmary to już przestarzałe są. Czytalam jakiś artykuł, że od lat nic nie zmieniono w tych proporcjach, chociaż jednak sylwetki się pozmieniały. Inna sprawa, że rozmiar np. M jednego producenta nie odpowiada rozmiarowy M innego producenta. Z pozdrowieniami! :) O.
ekolozkaa
24.03.2010 23:00
Obieżyświatko, te dziwne rozmiary, to też jest problem. W jednych sklepach 34 jest za duże, w innych 36 sprawdzam i okazuje się w porządku. I bądź tu mądrą… Rozmiar M omijam obecnie zawsze, bo nie zdarzyło mi się, żeby na mnie leżał. Kilka razy skusiłam się na swetry M, bo podobały mi się i choć nie były jakoś bardzo przylegające, zdawały się nie wisieć, ale po pierwszym praniu przeklinałam swoją głupotę. Teraz już nie ryzykuję, chyba że trafię na jakiś na pierwszy rzut oka wyglądający na mały i okaże się ładnie dopasowany ;) Ze spodniami mam trochę łatwiej i nawet bezboleśnie przechodzę przez kupno. Ze spódnicami już tak nie jest. A żeby nie wypaść na koniec tak marudnie, to jeśli o kolory w zasadzie większość mi pasuje, więc chociaż pod tym względem nie jest źle. ;))
spacer_biedronki
25.03.2010 08:38
tak się tu wczoraj rozpisałam,a komentarza nie ma:(
dr555
25.03.2010 11:44
Witaj! A ja lubię zakupy w Londynie albo w Aberdeen. Nie mam problemów z rozmiarem, bo raz na ogół sa wszystkie, a dwa – noszę rozmiar 38 albo 40, więc kupuję ciuchy bez problemu. Lubię przymierzalnie i takie odrzucanie albo branie. Hanka Bielicka, żeby poprawić sobie humor, kupowała nowy kapelusz; ja natomiast kupuję nowa torebkę, buty albo spódnicę, choć ostatnio wolę spodnie. Nie lubię odkrytych nerek, ale lubię obcisłe leginsy, bo podkreślaja szczupłość i długość nóg. Nie narzekaj, Obieżyświatko, bo świat jest piękny! Pozdrawiam serdecznie.
dr555
25.03.2010 19:36
To jeszcze raz ja, no, bo chciałam powiedzieć, że nie zawsze lubię cekiny, tzn. od czasu do czasu -tak, więc mam kilka takich bluzeczek z cekinami. Ostatnio kupiłam w Aberdeen dwa śliczne, jedwabne płaszcze. Nie widziałam takich w polskich sklepach. Jeden to w krateczkę-pepitkę białoróżowobeżowa, drugi kremowy. Obydwa bardzo dopasowane do pasa, zawiazywane szarfa w pasie i od pasa jeden w bombkę, kremowy tylko marszczony. Sa długościa przed kolana i maja szalowe kołnierze. Do nich noszę wysokie szpile. W następnym tygodniu połażę po sklepach, żeby kupić jakaś fajna kreację na święta. Ten kremowy płaszcz ma taka fajna, duża broszkę. Pozdrowionka.
obiezy_swiatka
25.03.2010 20:55
Ekolożko, różnice rozmiarowe są. Przy tej odysei zakupowej mierzyłam spodnie. Już jak brałam z wieszaka, widziałam, że to moje 38 jakieś duże. No i się utopiłam w nich. Zmierzyłam 36 było ok. Jak mierzyłam inne, to 38 było dobre. I bądź tu człowieku mądrym :) Usciski! O.
obiezy_swiatka
25.03.2010 20:56
Spacerku, ja odpowiedziałam na Twój komentarz pod wpisem, do którego odsyłam we wpisie, do tego z ubiegłego roku. Tam jest Twój wczorajszy komentarz. Serdeczności! O.
obiezy_swiatka
25.03.2010 20:58
Danusiu, niespodzinka!Nie wiedziałam, że tu jeszcze zaglądasz :) Gratuluję wspaniałych zakupów. Widzisz, ja narzekam, bo mi się po prostu te rzeczy, które są w ofercie nie podobają. I trudno mi znaleźć coś takie, że jest fajne i dobrze na mnie leży. A świat jest piękny, naprawdę. Serdecznie pozdrawiam! O.
dr555
25.03.2010 22:49
Zagladam, choć nie zawsze komentuję. Lubię te Twoje zapiski. A rozmiar rozmiarowi nierówny, to prawda. Dobrej nocy.
obiezy_swiatka
26.03.2010 12:57
Danusiu, :) O.
kot_w_butach84
31.03.2010 21:36
Obiezy swiatko :-) Rozumiem Twój ból, sama nieraz też spędzałam kilka godzin w sklepie, ciągnąc za sobą coraz bardziej znudzonego K. i szukając czegoś co nie kosztuje majątek i nie czuję się w tym źle.Jest taki typ kobiet, które co włożą to wyglądają super. Ja np jak ubiorę się w popularne w Polsce ciuchy z indyjskich sklepów wyglądam jak żebraczka. Zdecydowanie nie mój styl, i K. który lubi mnie we wszystkim, przyznaje że rzeczywiście mi to nie pasuje. Ja mam jeden, spory dylemat: najładniej mi w tych najdroższych ciuchach. hahaha. Ile ja się muszę nachodzić żeby na promocjach coś znaleźć? Inny temat to sukienki. Producenci radośnie zakładają że jak ktoś nisi rozmiar 34 to nie ma biustu i kiecki dla trzydziestek-czwórek szyją bez miejsca na nawet najskromniejszy biust (albo ja mam takiego pecha do kiecek). Kolejny drażliwy temat to spodnie. Producenci nie przewidują, że kobieta może mieć tyłek. A jeśli już ma ten tyłek to na bank nie ma talii. I tu rodzi się dylemat: albo wcisnę się w spodnie i odstaje w pasie, albo w pasie jest ok ale na dupkę nie wejdzie. Normalnie czad jak się można w takich spodniach zakleszczyć hehe. Ostatnio nie narzekam bo była promocja w Orsayu i znalazłam spodnie 34 za: 29 zł:-)))) Bardzo eleganckie jeansy. Innym razem w H&M spodnie rurki, pas i w tych z Orsaya i z H&M odstaje ale nie aż tak że może mi się tam zmieścić druga osoba:-) Mój sposób na udane zakupy to nie planowanie zakupów, tylko takie z doskoku, przy okazji. A i branie tego co akurat jest: tzn jeśli akurat chce kupić bluzkę a znajdę spódnicę to brać i się cieszyć:-)) Rozpisałam się, ale ja o ciuchach to mogę dłuuugo. Mykam i dobrej nocy!! :-)
obiezy_swiatka
31.03.2010 21:48
Kocie, a nie ciągaj Ty K. ze sobą ;) Zanudzisz go ;) No widzisz, czyli Ty też masz problem i rację masz, jak się znajdzie nie to, co się chciało, to trzeba brać ;), bo potem jak się będzie szukało tego drugiego, to oczywiście nic się nie trafi. Dobrej nocy! O.
0 comments on “Tytuł bardzo prozaiczny, czyli Obieżyświatka i zakupy – Trauma zakupowa”