Lato 2015 roku. Mała angielska wioska. Pola pełne złotych kłosów zboża. Kilka domów. Ulica, po której szybko jeżdżą samochody. Hrabstwo Kent. 50 kilometrów na południowy wschód od Londynu. Przy drodze skromny szyld: All Saints Church. Idę poboczem, w dłonie łaskocze mnie dojrzewające zboże.
Tudeley
Z daleka widać wieżę wiejskiego kościółka, do którego zmierzam. Jasny kamień i czerwone cegły. Drewniane ogrodzenie i otwarta furtka. Kilka nagrobków wokół malutkiej, skromnej świątyni. I tuje, wyrośnięte i wysokie. A przy murach kościółka przycupnięte bujne krzaki pięknie kwitnącej hortensji. Jest późne popołudnie. Pusto i cicho. Nawet wiatru nie słychać. Popycham wielkie, stare drewniane drzwi, by po chwili znaleźć się w całkiem innym świecie. W świecie witraży Marca Chagalla.
All Saints Church
Kościółek Wszystkich Świętych w Tudeley wybudowano pod koniec XVIII w. i prawdopodobnie podzieliłby on los wielu innych uroczych kościółków wiejskich, gdyby nie witraże Mistrza Chagalla. Jednak historia ta zaczęła się od śmierci młodej kobiety o imieniu Sarah, która zginęła w wypadku żeglarskim u wybrzeży Wielkiej Brytanii w 1963 r. Rodzice chcieli ocalić od zapomnienia pamięć o córce i poprosili Mistrza o jeden witraż. Ale Chagall zgodził się nie tylko na jedno okno – zaprojektował wszystkie! Nie obyło się wprawdzie bez problemów, gdyż mieszkańcy opowiedzieli się przeciwko temu, aby zastąpiono wszystkie wiktoriańskie okna nowymi witrażami. Ale ostatecznie wspólnota doszła do porozumienia i tak w malutkiej, nieznanej wiosce Tudeley można dzisiaj podziwiać prawdziwe perły.
Witraże
Główny witraż poświęcony zmarłej kobiecie znajduje się we wschodniej części kościoła, w oknie ołtarzowym. Przedstawia on m.in. Sarah w odmętach wody oraz jej matkę cierpiącą po stracie dziecka. Okno tonie w błękicie…
Pozostałe witraże
Złoto i błękit…
Po Krakowie, Moguncji i Zurychu ponownie miałam okazję zobaczyć dzieła Mistrza na żywo. Tu w tym maleńkim, wiejskim, angielskim kościółku, z dala od głównej trasy turystycznej. Poza szlakiem znaleźć często można prawdziwe perły.
A tu wpisy m.in. o moim pierwszym spotkaniu z Mistrzem: Marc Chagall
Cudowna jest ta niebieska poświata z witraża…
„Idę poboczem, w dłonie łaskocze mnie dojrzewające zboże” – nie wiem czy zdajesz sobie sprawę jak wiele poezji zawarłaś w tym zdaniu :)
Ken.G, te witraże są wspaniałe. Ja trafiłam na niezbyt słoneczny dzień. A i tak świetnie to wyglądało. Co dopiero, kiedy słońce świeci z całej siły!
Dziękuję :) Tam było taaaak pięknie. Tak sobie szłam i szłam, i było cudnie.
Serdeczności,
O.
Czasami warto zejść z utartego szlaku… co ja mówię, zawsze warto zejść z utartego szlaku :-) Fantastyczne są takie miejsca nieznane, gdzie wielcy pozostawili swoje ślady…
W Polsce znam dwie nieduże miejscowości, gdzie w niewielkich wiejskich kościołach zostawili swój ślad znani polscy artyści…
Hegemonie, tak, zawsze warto :)
Takie perełki są na wagę złota. Wielka sztuka trafiała często „pod strzechy” ;)
O.
Ależ piękne te witraże!
O tak!
O.
Ten kontrastujący ze sobą kolor cegieł tworzy niesamowicie ciekawy efekt. A witraże piękne, to fakt.
Ilono, kościółek, witraże, natura – wszystko to w tym miejscu tworzyło spójną całość.
O.
piękne zdjęcia ;)
Pomarańczowe, dziękuję :)
O.
Uwielbiam takie miejsca. Witraże zjawiskowe… Coś mnie ostatnio bardzo ciągnie do Anglii, może ją w końcu odwiedzę i zobaczę takie cuda na własne oczy :).
Mad, to jedź! :) Wyspy są bardzo ciekawe. Ja oczywiście jestem fanką Szkocji, Orkadów, Szetlandów i innych wysepek, ale na głównej też jest pełno pięknych budowli i przepięknych krajobrazów.
O.
Świetny blog. Uwielbiam blogi tego typu przeglądać. Będę tutaj częściej zaglądać.