Napisane: 04.02.2008
Tak się jakoś składało, że nie uczestniczyłam nigdy w paradzie karnawałowej nad Renem. Ale dzisiaj, w tzw. Rosenmontag, stało się inaczej. Dzień był deszczowy i zimny, Pan W. i ja pracowaliśmy przed południem, a w międzyczasie ludzie na ulicach Kolonii, Düsseldorfu i innych miast w okolicy zbierali się na parady karnawałowe. Pan W. rzucił w przestrzeń od niechcenia: „Popatrz, jak się bawimy” i włączył migającą skrzynkę.
No i zobaczyłam: tysiące ludzi przebranych za wszystko możliwe ciągnęło w pochodach, śpiewając, muzykując przy tym i rzucając zgromadzonym na ulicach dzieciom cukierki…
Pan W.: Jedziemy do Kolonii?
Ja: Nie mamy przecież zielonej naklejki*
Pan W.: Ach tak, to co?
Ja.: To ubieraj się, idziemy zobaczyć, co u nas się dzieje na mieście.
No i wyszyliśmy, nie zrażając się ulewą i wiatrem.
Ruszyliśmy do centrum, miasto było jak wymarłe, na sklepach wisiały kartki: Rosenmontag geschlossen (Rosenmontag – zamknięte). Ale gdzieś w oddali słychać było muzykę i hałas…
Taaa, i weszliśmy dokładnie w „epicentrum” karnawału.
Biedronki, piraci, pszczółki, więźniowie, misie, księżniczki, rycerze, czarownice…
Mali i duzi – wszyscy poprzebierani! Dorośli z butelkami w ręku, dzieci z reklamówkami i torbami… A gwar!
Również my ustawiliśmy się wzdłuż ulicy, po której miał przejść pochód z królem karnawału, w strugach deszczu staliśmy tam i oglądali pomysłowe pojazdy, na których jechali fikuśnie ubrani karnawałowicze.
Bardzo szybko przekonałam się, czemu służą owe torby w rękach maluchów, po pierwszym cukierku, którym dostałam w głowę! ;)
Sama niestety niczego przy sobie nie miałam, ale od czego są kieszenie, prawda?
Podaję więc dzisiejszą zdobycz:
1 wafelek czekoladowy
3 cukierki typu krówka
1 cukierek witaminowy
1 karmelek truskawkowy
1 karmelek eukaliptusowy
5 niezidentyfikowanych cukierków
i….
3 osobno opakowane wilgotne chusteczki.
Karnawałowicze rzucali jeszcze maskotkami, lizakami i popcornem (w torebkach), ale ja się nie załapałam. Ci mniejsi i przebrani byli szybsi ode mnie… ;-)
Za to Pan W. patrzył na mnie wielkimi ze zdziwienia zielonkawymi oczami, jak zawzięcie zbieram z ziemi moją zdobycz.
Ja: Pomógłbyś mi trochę, co?
Pan W.: Kiedy nie mogę, ty robisz to z taką radością. Następnym razem kupię kilka opakowań karmelków i porozrzucam je po całym mieszkaniu, jeśli ci to taką frajdę sprawia…
Hmmmm, po prostu się dopasowałam. Guzów nie mam, umiejętnie czyniłam uniki ;-)
A teraz pijemy gorącą herbatkę i „wysychamy”.
* W Kolonii wprowadzono plakietki uprawniające samochody do poruszania się po mieście, kolor plakietki zależy od stopnia zanieczyszczenia środowiska przez auto. Zielona jest najlepszą, z nią można się poruszać bez ograniczeń po mieście.
*****
Komentarze:
ja-zolza
04.02.2008 18:20
:]rewelacyjny ten Pan W. :))) i co, porozrzucał cukierki po mieszkaniu? ;)
obiezy_swiatka
04.02.2008 18:31
Witaj Ja-Zołzo, ;-)ta, Pan W. podśmiechuje się ciągle jeszcze. Stwierdził, że będzie mi dozował taką formę radości, cobym nie przytyła i na dziś już wystarczy ;-). Ale jak ja go znam, to w najmniej oczekiwanym momencie obietnicę spełni. ;-) Pozdrawiam cieplutko, O.
ja-zolza
04.02.2008 18:35
:))) to fajnie z Nim masz :))
dr555
04.02.2008 21:46
Dobry wieczór Obieży_światko! Znalazłam Cię i jestem. Rozsiadłam się wygodnie w Twoim mieszkaniu pełnym miłości i dobrego humoru. Znam ten karnawał, który jutro się w Niemczech skończy. W którejś z ostatnich notek o nim wspomniałam. Uczestniczyłam w nim nawet 3 lata temu w Paderborn. Zostałam tam zaproszona przez moich przyjaciół Niemców tzn. Ron jest Niemcem, a jego żona Jean Angielka. Świetnie się bawiłaś. Pan, który jest z Toba, musi być fantastycznym, dowcipnym człowiekiem. Jeśli pozwolisz, zalinkuję Twój blog na swoim blogu. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrej, spokojnej nocy. :-******************
obiezy_swiatka
04.02.2008 22:25
Dobry wieczór Danusiu, świetnie, cieszę się bardzo z Twoich odwiedzin! Zaraz zrobię herbatkę, żeby Cię ugościć, a i ciasto też jest! Znasz karnawał i wiesz, jak Niemcy się bawią. Śmiechu, gwaru i niezliczonej ilości przebierańców nie brakowało. Tylko pogoda nie za dobra, ale Pan W. twierdzi, że zawsze w ten poniedziałek pada. Tak więc i tym razem tradycji stało się zadość :-) A tak, Pan W. jest dowcipny, zresztą jedno drugiemu nie zostaje dłużne. W każdym razie jest wesoło. Tak w ogóle to ciągle jeszcze potrafią mnie Niemcy zadziwić, jak duże poczucie humoru mają, chociaż już od kilku lat obcuję z nimi, mam wielu znajomych, no i Pan W. Ten to jest! A co do zalinkowania, to bardzo dziękuję. Ja chciałabym Twój blog również umieścić w zakładkach, jeśli nie masz nic przeciwko – mam nadzieję, że mi się to uda, do tej pory to tylko banerki wstawiałam. Pozdrawiam ciepło, O.
obiezy_swiatka
04.02.2008 22:44
Udało mi się wstawić zakładkę, Danusiu! Dobrej Nocki, O.
dr555
04.02.2008 22:48
Masz rację, Niemcy maja duże poczucie humoru i potrafia się świetnie bawić. U mnie bywaja latem, a i ja nie pozostaję im dłużna. Kiedyś spędzałam Wigilię w Paderborn i Sylwestra. Było cudownie. Ci moi znajomi maja stadninę koni, psy, koty, a po stawach w ich parku pływaja cyraneczki. Zawsze mieszkam w domku dla gości. A co do zalinkowania – już to zrobiłam. Jeśli chcesz, możesz mnie u siebie zalinkować, ale nie musisz, to zależy tylko od Ciebie. Moc całusów na dobranoc. Herbatka była pyszna i ciasto też bardzo smakowało. Dziękuję.
dr555
04.02.2008 22:50
Widzisz, jaka jesteś zdolna? Papapa!
reiwsz
04.02.2008 23:00
Und wieso Rosenmontag? Róże?
obiezy_swiatka
04.02.2008 23:07
Reiwsz, Sie streiten sich darüber, bis heute. Jedno z wyjaśnień chce upatrywać pochodzenia w dolnoniemieckim słowie „Rasen”, co oznacza „lustig sein”. Ale czy to się zgadza? :-)
dr555
05.02.2008 14:20
Poczytałam trochę Twego bloga. Grałaś na gitarze. Mnie zmuszano do nauki gry na pianinie. Z poczatku tego nie lubiłam, a później polubiłam i to bardzo. Jeszcze teraz czasem siadam i gram szczególnie, kiedy jest mi smutno. Ale dzisiaj jestem bardzo wesoła; na dworze świeci słońce; wieczorem jadę na basen i saunę. Miłego dnia.
obiezy_swiatka
05.02.2008 18:26
Danusiu, ja bardzo lubię muzykę. Gitara, pianino, saksofon. Ale moim marzeniem zawsze były skrzypce. Niestety, w moim dzieciństwie nie było to możliwe, a potem, kiedy już mogłam, moje palce nie dały się już tak „urobić”. Cieszę się bardzo, że dziś jesteś wesolutka i mam nadzieje, że basen i sauna sprawiły Ci jeszcze dodatkowej radości. Pozdrawiam cieplutko, O.
Pingback: Rosenmontag | Zapiski Obieżyświatki