O-fiszki w e-formie
Pozwólcie, że Wam przedstawię nową kategorię wpisów na blogu: O-fiszki.
W poprzedniej notce wspominałam o małej zmianie i to jest właśnie ona.
Przenosząc blog pod inny adres, nie uwzględniłam wszystkich kategorii z toniemojebuty.blox.pl. Nie przeniosłam żadnej z Rozmówek polsko-niemieckich, które to dawały mi m.in. możliwość wprowadzenia innego (humorystycznego) akcentu na blog. Również Hafti opuściłam.
Ale tak sobie pomyślałam, że od czasu do czasu mam ochotę na napisanie czegoś niekoniecznie o podróżach, w formie takich luźnych uwag, które często notuję sobie (ręcznie ;)) w notesie-kalendarzu albo na kolorowych fiszkach… I tak narodził się pomysł O-fiszek, ale cyklicznych. Taki roczny eksperyment dla mnie, ale i dla Was, bo przecież znacie mnie dotychczas przede wszystkim z notek podróżniczych. Te oczywiście cały czas stanowią punkt ciężkości bloga, bo podróże, wyjazdy, wyprawy, wycieczki – małe i duże – kocham, a nowych miejsc, budowli, wydarzeń mam Wam do pokazania mnóstwo. Chcę jednak wypróbować tę nową kategorię.
Mam na to rok, 52 tygodnie, 52 notki o rozmaitościach, 52 …
Postanowiłam sobie, że raz na tydzień postaram się opublikować taką o-fiszkę w e-formie :), o książkach, które mi towarzyszą, o obrazkach, które oglądam, o historiach, w których uczestniczę i które obserwuję, o zdjęciach, które mnie poruszają, ale i o tych, które sama robię, o….
Blog to dla mnie hobby, więc oprócz założenia, że będzie to cotygodniowy wpis, nie chcę narzucać sobie konkretnego dnia. Raz na tydzień można interpretować bardzo szeroko. I jak mówię, to tak jako dodatek, kąt dla innych aspektów moich poczynań, bez zbędnych prywatnych szczegółów.
To, coś jak Piątek z Pankracym, tyle, że niekoniecznie w piątek i bez Pankracego. Za to mogę służyć moim fikcyjnym kotem, który od czasu *poniższej wymiany zdań między mną a Panem W. jest sprawcą wszystkich „nieszczęść” u nas.
Zatem zapraszam Was na rok z O. Zobaczymy, ile wytrzymamy ;)
*A tu wspomniana rozmowa:
Rzecz dzieje się w moim małym mieszkaniu. Pan W. siedzi na podłodze i sortuje papierzyska, po jego prawej i lewej stronie piętrzą się stosy, już poukładanych, dokumentów. Ja przechodzę zamaszyście obok nich i niechcący rujnuję pieczołowicie ułożone papierowe wieżyczki. Nie zauważam tego jednak i znikam w drugim pokoju:
Pan W.(wzburzony): Uważaj, zburzyłaś mi stosy.
Ja: To nie ja. To kot.
Pan W. (zbity z tropu): Przecież my nie mamy kota.
Ja: Widzisz, nie dość, że go nie ma, to jeszcze rozwala papiery.
I tym samym, jeśli nie ma winnego, to winny jest nasz fikcyjny kot ;)
O-jak fajnie! :)
Wszystkiego NAJ w Nowym Roku!
Domi, mam nadzieję, że fajnie ;) I Wam również samej pomyślności! :)
O.
Ciekam z niecierpliwością na pierwsza O-fiszke.
I aż się uśmiechnęłam, bo właśnie opublikowałam pierwszy wpis z planowanej serii o tym co się dzieje w naszych winnicach… I tez sobie dałam rok, żeby pokazać cały cykl winnego misterium.
Porównanie z „Piątkiem z Pankracym trafione” :) Nawet jeśli to nie będzie zawsze piątek i nawet bez Pankracego.
Nika
Niko, to świetnie :) Na pewno bardzo ciekawe są spostrzeżenia o winnicach, ja sama żadnych doświadczeń w uprawie nie mam, wina nie pijam, ale winnice nad Mozelą, Renem i we Francji oczywiście odwiedzam chętnie :)
Pozdrawiam!
O.
Mnie się to bardzo podoba. Oczywiście, lubię tu czytać relację z podróży, bo mogę dowiedzieć się mnóstwa ciekawych rzeczy, ale będzie fajnie poznać Cię również z nieco innej strony :)
Ken, :) mam nadzieję, że będzie ok. I wielostronnie :) Miło mi, że Ci się spodobał pomysł.
Dobrego weekendu.
O.
Zabrzmialo to jak noworoczne postanowienie z odrobina dystansu. Bardzo dobrze bo jak trafisz podczas swych podrozy tam gdzie nie ma internetu to nie rozerwiemy cie na strzepy gdy nie ukarze sie kolejna z nich. Chyba, ze opracujesz kilka na zapas.
Trzeba zmieniac wyglad bloga i urozmaicac wpisy aby stare wydawalo sie nowym. To cos takiego jak przemeblowanie mieszkania w celu poszukiwania idealu.
Ataner, no tak, ja tego aż taaak wąsko nie widzę. W miarę możliwości oczywiście.
Przemeblowania mieszkania bardzo lubię ;)
Pozdrawiam!
O.
mnie już się podoba :)) na kota nie mam szans ale za tą krasnale małopolskie :)
Pestko, :) krasnale też są dobre;)
O.
Czekam z niecierpliwością na nowy wpis :)
Ganiu, :) niebawem :)
O.
swietny pomysl, jestem bardzo ciekawa :)
Artdeco, jeszcze sama nie wiem, jak mi to wyjdzie, ale od czasu do czasu taki wpis mi się w głowie układa ;)
O.
Świetny pomysł z o-fiszkami!
Myślę, że masz wiele mądrego do powiedzenia. Będę czekać na cotygodniowe o-fiszki :-)
Anegdota z kotem, który broi, a którego nie ma – rewelacyjna. Piękny sposób na zapobieżenie kłótni ;-)
Manitou, ale wymądrzać się nie zamierzam ;), mam taką nadzieję przynajmniej ;)
A kot czuje się bardzo dobrze ;)
O.
Ciekawy pomysł.Poza tym dodaje troszkę regularności blogowi.
Fajnie to określiłaś, żeblog to hobby.Sama się ostatnio zastanawiałam, co mi mój daje.Patrząc po ostatnim roku, to raczej niewiele pisałam.Teraz mam trochęwięcej energii. Zobaczymy, co wyjdzie :)
Gusiook, regularność – na pewno, ale bez jakiegoś stresu, że coś muszę ;)
Trzymam zatem kciuki za nową energię :)
O.
Już za chwileczkę, już za momencik
Piątek z Pankracym zacznie się kręcić!
Pamiętam, zwłaszcza że byłem już wtedy starym koniem :)
A przypowieść zacna – u nas w domu za wszystkie wybryki odpowiada nas wesoły duch – psotnik. Szczególnie upodobał sobie niespodziewane zamykanie drzwi do pokoju. Poważnie!
IamI, PzP będzie się kręcił ;)
Super, mieć takiego domowego ducha-psotnika :), jesteście wybrańcami losu. I jak on jest wesoły, a nie złośliwy, to mu można nawet to zamykanie drzwi wybaczyć ;)
O.
Jestem jak najbardziej za fiszkami!
Sposób z kotem wart opatentowania! ;-)))))
Fusillo, fiszki będą :) Wirtualne co prawda, ale będą ;)
Kot mój! :)
O.
Obieżyświatko, wielkie gratulacje z obu powodów:
że będziemy mieć cudne O-fiszki i że umiesz być takim cudnym kotem :-)
Almetyno, :) oby, oby :)
Kot zawsze dobry na takie sytuacja :)
Pozdrawiam!
O.