Był zwykły sobotni poranek na początku lipca. Pogoda pozostawiała wiele do życzenia. Jedliśmy wczesne śniadanie, gdyż w planach mieliśmy krótki wypad na wrzosowiska do przygranicznego belgijskiego parku krajobrazowego Hohes Venn, który bardzo lubimy. Nie byliśmy tam już jakiś czas, a że daleko nie jest, więc jeszcze przed południem moglibyśmy tam być.
Wiesz co, zaczął niepewnie Pan W. smarując sobie powidłem pajdę ciasta śniadaniowego (niem. Frühstückskuchen – coś w rodzaju naszego piernika, krojonego w kromki, który można zjadać z dżemem, nutellą albo jak ja – z masłem i solą ;)), a może tak byśmy pojechali …. Tu zawiesił głos, więc ja dokończyłam z nadzieją w głosie – … nad Morze Północne? Pogoda była w sam raz na wypad nad wietrzne Morze Północne i szkoda by jej było po prostu nie wykorzystać.
Greetsiel
Tak więc spontanicznie zamiast 150 kilometrów, pokonaliśmy 300 i to w przeciwnym kierunku, i wylądowaliśmy nad naszym ukochanym morzem. Tym razem w malowniczym miasteczku Greetsiel. I od razu ruszyliśmy na ośmiokilometrową wędrówkę wałem do latarni morskiej Pilsum. A ta była sielska. Baranki, owieczki, krowy, wiatr i słońce. I tak nam się spodobało, że powędrowaliśmy jeszcze raz wieczorem, licząc na piękny zachód słońca. To akurat nie wyszło, ale światło było ciekawe.
Latarnia morska Pilsum
Latarnia morska Pilsum zbudowana została pod koniec XIX w. i była jedną z pięciu takich obiektów wybudowanych w ramach kooperacji niemiecko-niderlandzkiej. Latarnia jest malutka, ma tylko 11 metrów wysokości i od ponad 100 lat już nie działa. Ale stoi dumnie na wale między Greetsiel i Pilsum, i jest niejako symbolem Fryzji Wschodniej. Jest bardzo popularna i rozpoznawalna po swoim charakterystycznym wyglądzie i kolorach (mnie przypomina trochę sztukę Hundertwassera). Dzisiaj w latarni znajduje się pokoik ślubów. A na zewnątrz ustawiono instalację dla zakochanych par, które mogą zostawić tu swoje kłódeczki – symbol miłości. Trochę to kiczowate, ale lepiej kochać niż nienawidzić ;)
Duzo udanych podrozy w nowym roku zycze:)
Artdeco, dziękuję i wzajemnie!
O.
Pięknie tam. Zdjęcia wspaniałe.
Iwona, dziękuję :)
O.
Ale ładne zdjęcia. Klimatycznie. Pozdrawiam ;)
Imprezy,
miło mi,
O.
Strawa dla moich oczu :) Piękne, spacerowałabym!
Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku :)
Ken.G, to się cieszę :)
Tobie udanego roku!
O.
„lepiej kochać niż nienawidzić” – o, o! w sednoś utrafiła :-)
niestety nie ma gwarancji, że zapięcie takiej kłódki uchroni parę przed przejściem od jednego do drugiego…
jak na Hundertwassera, to za dużo linii prostych ;-)
Er, ;) rację masz, sama się zastanwiałam, ilekroć takie kłódeczki widzę, ile par przetrwało ;)
A nie, mnie to trochę ten styl, tak, linie za proste, ale kolory.
O.