W lipcu ojciec mój wyjeżdżał do wód…
– to pierwsze zdanie ze „Sklepów cynamonowych” Schulza nasunęło mi się zaraz po tym, jak dotarłam do Parku Narodowego Hot Springs w Arkansas. Dlaczego właśnie to skojarzenie? Bo odniosłam wrażenie, że w ciągu kilku minut przeniosłam się w przestrzeni …. Dopiero co jechałam przez Amerykę, a tu nagle, po kolejnym zakręcie trafiam do całkiem zwyczajnego uzdrowiska. Europejskiego.

I nałożyły mi się obrazy odwiedzonych już przeze mnie „wód”, miejscowości uzdrowiskowych z źródłami wód mineralnych. A tych było całkiem sporo w mojej historii sanatoryjnej. Tak na marginesie, to jako dziecko chętnie próbowałam każdej wody, nawet tych najbardziej cuchnących – w życiu nie zapomnę pierwszego łyka Tytusa w Rymanowie-Zdroju… Kto się nie skrzywił, niech podniesie rękę ;)
Ale wracam do Hot Springs w stanie Arkansas. Pierwszy rezerwat przyrody założono tutaj już w 1832 r. Status parku narodowego nadano mu w 1921 r. Ze względu na występowanie wód o zdrowotnych właściwościach oraz termalnych źródeł utworzone tutaj uzdrowisko cieszy się do dziś wielkim powodzeniem.



A jak wygląda? Prawie tak jak u nas… Zabytkowe łaźnie, ścieżki wśród gorących źródeł, relaks i odpoczynek…




Wody oczywiście też spróbowałam. Tytusa jednak nie przebije ;)





SPA LAMAR, 1923


0 comments on “Hot Springs National Park”