Napisane: 27.11.2009
Lubię wędrować i wspinać się po górach. Lubię ten wysiłek, zmęczenie, lubię czuć pod nogami kamienie, słuchać wiatru i zachwycać się tym, co w dole…
Kilka razy pisałam już o górach. O wędrówce po łańcuchach na Kjeragbolten czy o Wanku w Alpach.
Dzisiaj kolej na norweską górę Gaustatoppen, położoną w prowincji Telemark, o wysokości 1883 m.
Podejście zaczęliśmy kilka kilometrów za miejscowością Rjukan.
Szlak był bardzo skalisty i kamienisty, ale szło się dobrze. Pogoda jak na Norwegię dość dobra, tzn. nie padało ;) Od czasu do czasu można było zobaczyć słońce. Ścieżka wąska i pełna kamieni, szlak oznaczony czerwonym T.
Stopy trzeba było stawiać uważnie, żeby się nie potknąć albo uskoczyć przed strumykami.
Szlak z oddali widać bardzo dobrze, gorzej, jak się nim kroczy.
Osiągnąwszy już odpowiednią wysokość, u naszych stóp rozciągał się taki piękny widok, wprawdzie zamglony, ale te wijące się wstążki dróg i jeziora, skały…
Aż chce się krzyczeć z radości!
Pod koniec wędrówki zrobiło się stromo, na wysokości 1860 m znajduje się chata, gdzie można latem napić się herbaty, zjeść dopiero co upieczone gofry, odsapnąć…
A potem skalistym szlakiem jeszcze na szczyt. I ja zostaję krótko przed tym ostatecznym szczytem na wysokości ok. 1870-75.
Stoję, a właściwie to siedzę na wąskiej krawędzi, a wokół mnie stromo w dół… Pan W. poszedł na szczyt.
Wokół mnie ani żywego ducha. Wielu ludzi kończy wspinaczkę pod chatą.
Siedząc tam sobie i marznąc, mogłam oglądać śliczne widoki po obu stronach krawędzi.
Mgła zrobiła mi grzeczność i na parę minut zniknęła, aby za chwilę
niczym mleczny welon otoczyć wszystko wokół mnie. Moich wyciągniętych rąk nie widziałam…
Za to w drodze powrotnej słońce pięknie świeciło ;)
Wędrówka była świetna. Całość zajęła nam ok. 6 godzin.
I chociaż ja chętniej chodzę po łańcuchach, to tu też miałam dużo radość.
A na koniec andegdotka. Rozdzieliliśmy się z Panem W. krótko pod szczytem. Jak pisałam, siedziałam sobie na krawędzi w gęstej mgle i czekałam na jego powrót. Biało i cicho. Po kilku minutach słyszę głos Pana W. jak rozmawia z jakimiś ludźmi i prosi ich o przekazanie mi informacji, że wszystko ok. i jest już prawie na szczycie. Cicho jak makiem zasiał i choć oni są oddaleni ode mnie, to i tak wszystko rozumiem. Ludzie ci po angielsku zapewnili go, że mi informację przekażą. Po czym się pożegnali i owi spotkani przez Pana W. wędrowcy zaczęli schodzić po kamieniach. A ja sobie siedzę i na nich czekam. I ich słyszę, bo akustyka wspaniała, można było szeptać a i tak było zrozumiałe ;) No i słyszę sobie, że rozmawiają po polsku (oczywiście, naszych wszędzie się spotka :)) o różnych „ciekawych” i intymnych rzeczach, które niekoniecznie muszą wiedzieć osoby postronne – jak ja ….
W końcu do mnie doszli i zagadnęli mnie od razu po angielsku, czy ja czekam na tego mężczyznę, jeśli tak to… A ja im na to dziękuję po polsku… Ale mało tego, dobijam ich tym, że już od dawna ich słyszę, od momentu rozmowy z Panem W….
Młodzi Polacy ruszają dalej i niepomni moich uwag, że tu akustyka jest fantastyczna i wszystko słychać na dużą odległość, rozmawiają dalej i jeden z nich mówi: No popatrz, a czemu ten facet rozmawiał z nami po angielku, jak to Polak jest… Pewnie chciał zaszpanować….
Myślałam, że się popłaczę po śmiechu. I tak to Pan W., rodowity Niemiec, znający parę zdań w moim języku ojczystym, został Polakiem i do tego takim, który szpanuje językiem angielskim… :)
*****
Komentarze:
Gość: capucine, areims-256-1-78-228.w90-58.abo.wanadoo.fr
27.11.2009 20:35
Witaj O., fajne takie wyprawy! Czlowiek sie umeczy ale jak pozniej pieknie sie wspomina. A jakie pejzaze gorskie! My w tym roku na wakacje pojechalismy w autriackie Alpy z zamiarem pojscia w gory. Niestety nie mielismy szczescia bo pogoda byla fatalna w licpu. Lalo prwie codziennie i nici z naszych wycieczek. A ja mialam nawet kupione buty gorskie i nawet ich nie ubralam! Najbardziej to ja lubie isc takim zboczem, juz na pewnej wysokosci, i podziwiac widoki. A te gofry w schronisku brzmia bosko! Przyznaj sie ile zjadlas i z czym lubisz najbardziej? Buziaki
obiezy_swiatka
27.11.2009 20:44
Capucine, ja najbardziej lubię łańcuchy, ale każda góra sprawia mi przyjemność. To nieładną mieliście pogodę, szkoda wycieczek, ale na pewno kiedyś to nadrobicie :) Gofry lubię, sama regularnie je w domu robię, więc tam się w sumie nie objadłam. Ja lubię najbardziej z masłem. Dobrego wieczoru! O.
Gość: capucine, areims-256-1-78-228.w90-58.abo.wanadoo.fr
27.11.2009 20:53
oj, dziwne te gofry z maslem…;-) Ja lubie albo z konfitura albo z bita smietana i owocami ale po tym to juz zgon:-) Jak sie udala chinska kolacja? Ja knedlikow jeszcze nie robilam, wczoraj byl hachis parmentier i kot tanczyl pod stolem i na stole zeby dostac kawalek miecha. Zaczelam juz zakupy swiateczne i „gromadze” lupy. Milego wieczorku dla Was. Czy robicie sobie Andrzejki bo my zawsze wosk lejemy przynajmniej. Sciskam
obiezy_swiatka
27.11.2009 20:58
Pyszne są z masłem, cudo. Ale i z bitą śmietaną i gorącymi wiśniami, albo z kremem kasztanowym. Ale z masłem najlepsze :) A jak Kocur? Dostał w końcu pyszności kawałeczek? O, właśnie o laniu wosku pisałam u Dr_Ewy, ona swoim wpisem przypomniała mi, że to już andrzejki. W Niemczech leje się wosk albo ołów, albo cynę w sylwestra ;) Tak więc konflikt interesów ;) Poleję więc sobie wosku dwa razy ;) Przyjemnego lania wosku dla Was :) O.
chiara76
27.11.2009 22:39
ja góry polubiłam dwa lata temu podczas wyprawy do Tyrolu. Aczkolwiek my lightowo sobie po nich spacerujemy, zdecydowanie… ale widoki bezcenne i doznania również. My mieliśmy kiedyś taką głupią sytuację w pewnym hotelu, że niestety pokoje kiedyś były łączone a teraz zrobiono z nich dwa osobne i ciekawe, my słyszeliśmy wszystko , co mówili ludzie obok, traf chciał, że Polacy. Poszliśmy im powiedzieć o tym, ale niespecjalnie się przejęli. Zmieniliśmy potem pokój, chociaż z trudem.
ekolozkaa
28.11.2009 11:47
Przecudne widoki! Góry lubię w każdą pogodę, chociaż zdecydowanie mniej lubię się po nich wspinać, gdy leje jak z cebra. Natomiast mgła dodaje bardzo dużo uroku, taka, jak ta z Twoich zdjęć… :) Koniec przygody z Polakami mnie rozbawił. Nie wiem czy to jakiś brak wyobraźni, ale skoro wiedzieli, że akustyka taka dobra, to chyba mieli świadomość tego, że końcówka ich rozmowy o Panu W. doleci do Ciebie… ;) Pozdrawiam sobotnio!
gusiook
28.11.2009 12:24
Niesamowite widoki… Piękną mieliście wyprawę. Lubię, gdy w górach są pustki… Można wtedy poczuć przestrzeń wdzierającą się z każdej strony… Podobne kamienie widziałam w Karkonoszach. Dobrego dnia:)
obiezy_swiatka
28.11.2009 14:58
Chiaro, lightowo czy nie – ważne, żeby każdy znalazł coś dla siebie. Dobrze, że udało się Wam wtedy zmienić pokój. Ciepło pozdrawiam! O.
obiezy_swiatka
28.11.2009 14:59
Ekolożko, góry są piękne :) Zawsze! A wiesz, mi się wydaje, że ludzie nie myślą, po prostu. A już na pewno nie myślą, jak są na łonie natury, zachowują się okropnie. Macham serdecznie! O.
obiezy_swiatka
28.11.2009 15:00
Gusiook, tak – tłumom w górach i w ogóle mówię NIE! Takie kamienie mają w sobie wiele uroku, prawda? Dobrej soboty! O.
Gość: capucine, areims-256-1-78-228.w90-58.abo.wanadoo.fr
29.11.2009 12:00
A wiesz co, mila O., ze ja sobie wlasnie siedze w cieplym domeczku i pije pyszna herbatke owocowa. Za oknem wichura, ulewa i ziab a ja sie bardzo ciesze, ze nie musze isc pod gore:-))Buziaki
obiezy_swiatka
29.11.2009 12:32
Droga Capucine, to sobie obie siedzimy :) i pijemy herbatkę. Mi coś dzisiaj bardzo zimno od środka, mam nadzieję, że się nie rozłożę. Dobrej niedzieli! :) O.
Gość: capucine, areims-256-1-78-228.w90-58.abo.wanadoo.fr
29.11.2009 13:12
Oj, to nie dobrze, ze Cie rozklada. Gdzies mi ktos cos mowil, ze nie ma to jak wymoczenie nog w goracej, pachnacej wodzie! Potem skarepty i do lozka z herbatka i ksiazeczka. Pewnie sie ze mnie smiejesz, ze ja zawsze jakies gusla opowiadam;-) Jak Ci idzie z Noll? Ja mam jedna Gur, ta z filharmonii. Jeszcze nie zaczelam bo koncze dziwny skandynawski kryminal. Zaraz przyjda Goscie a gulasz pachnie w calym domu… Kot sie tylko oblizuje;-) Juz ma przygotowana miseczke na kaski:-) takze sie o niego nie martw!Wygrzej sie! pa
obiezy_swiatka
29.11.2009 13:20
Capucine, nie śmieję się z Ciebie. No co Ty! Noll przeczytałam tę książkę Kalt ist der Abendhauch i Aptekarkę, innych nie zdążyłam, bo ten tydzień miał wielkie wymagania czasowe wobec mnie ;) Fajna jest :) U mnie dzisiaj piersi kurczaka z ziołami ;), gulasz robiłam niedawno ;) Bawcie się dobrze i smacznie!!! O Kota się nie martwię w takim razie ;) Serdeczności! O.
Gość: capucine, areims-256-1-78-228.w90-58.abo.wanadoo.fr
29.11.2009 18:26
I juz po gosciach, gary umyte, my obzarci i opici (z umiarem;-)) a kot spi. Dostalam swietne prezenty w tym taki instrument z Kolumbii, rodzaj malego tabmurynka na nozce, pieknie zdobionego w peruwianskie wzory. I Teos sie panicznie go boi;-)Jak Twoje „zimne wnetrze”?:-)Przesylam cieple calusy
obiezy_swiatka
30.11.2009 10:50
Capucine, fajny taki prezent, musi być głośny, że Teoś się go boi? Zimne wnętrze wczoraj grzałam w łóżku, dzisiaj trochę mniej zimno ;) Ściskam i dobrego poniedziełku! :) O.
Gość: , 178.235.53.13*
01.11.2010 19:01
Kochane TURYSTKI bardzo wam zazdroszczę tych pięknych gór też bym tak chciała ale nie ja nie dała bym rady bo serce słabe życzę dalszych sukcesów i wytrwałości pozdrawiam KASIA.
0 comments on “Gaustatoppen”