San Francisco

If you’re going to San Francisco, be sure to wear some flowers in your hair

Napisane: 07.03.2010
Było ich dwie.
Było ich dwie. Z wyglądu bardzo różne, w duszy podobne.
W. była niską, drobną blondynką o wielkich niebieskich oczach, M. nieco wyższą brunetką. Poznały się po maturze, na studiach.
Obie były romantyczkami, obie miały wielkie marzenia. Koniec lat 50 tych i początek lat 60. – M. nie miała złudzeń – tu nie może spełnić swoich marzeń. To nie ten kraj – mówiła. Gdzieś tam daleko żyje się inaczej, bardziej kolorowo. Ja też tak chcę.
W. też chciała, ale miała za dużo obowiązków, za mocne było przyciąganie grawitacyjne w jej miejscu, aby te marzenia o odległym świecie przekuć w czyn.
M. mówiła, że wszystko jest możliwe. I nie tylko mówiła.
Był początek lat 60. Ostatni uścisk, ostatnie spojrzenie w oczy, kilka łez spadające na policzki ich obu. Z biletem w kieszeni sztucznego krótkiego futerka przerobionego z płaszcza matki, z jedną brązową zniszczoną walizką, z ostatnim: Uważaj na siebie! – M. zniknęła w drzwiach pociągu pospiesznego do Warszawy. W. została na peronie, machając długo na pożegnanie.
W. została parenaście lat później moją Mamą, M. doczekała się dwóch córek i jednego syna.
Kilka miesięcy po wyjeździe przyszedł list z zagranicznym znaczkiem: Droga W. marzenia się spełniają….
Po pierwszym liście przyszły następne. Pełne kolorowych zdjęć i słów, pod wpływem których stopy same ruszały w drogę, walizka pakowała się sama i tęsknota za tym nieznanym uczuciem stawała się nie do wytrzymania.

Pamiętam te zdjęcia. Odklejałam je z albumu, aby przeczytać opis miejsc, których nie znałam, a których nazwy były tak tajemnicze.
Przyjeżdżaj do Kalifornii…
„all the leaves are brown

and the sky is grey
I’ve been for a walk
on a winter’s day
I’d be safe and warm
if I was in L.A
California Dreamin’
on such a winter’s day….”

San Francisco cię oczaruje…

„If you’re going to San Francisco
Be sure to wear some flowers in your hair
If you’re going to San Francisco
You’re gonna meet some gentle people there
For those who come to San Francisco
Summertime will be a love-in there
In the streets of San Francisco
Gentle people with flowers in their hair…”

Bądź zdrowa!

Pamiętam, że lubiłam słuchać o szalonej M., o tym, że nie bała się niczego i świat należał do niej. Pamiętam pierwsze i jedyne spotkanie w latach 80.tych z M. Byłam zauroczona.
Ich korespondencję przerwała śmierć Mojej Mamy.
Nikt nie powiadomił M. o tym, co się stało. Być może listy, które potem nadeszły, wracały z pieczątką „adresat nieznany”. Być może M. zrozumiała…

Kiedy dorosłam, postanowiłam ją odszukać. Do Stanów leciałam zaopatrzona w starą ocalałą kopertę z adresem nadawcy. Pod wskazanym adresem w Ohio od dawna już nikt nie mieszkał. Czy mogłam oczekiwać czegoś innego?
Stałam przed jasnym domem z ogródkiem i …

Nigdy nie byłam w Kalifornii, choć dwa razy miałam taką możliwość. Czy to nie jest wystawianie losu na próbę?
Należy wykorzystywać okazje, bo drugi raz się nie zdarzą…
Czy mogę liczyć na trzecią szansę?
Nie wiem, czy M. żyje. Ale jeśli tak, to wyobrażam sobie ją jako szaloną starszą panią, z wielkim kapeluszem z kwiatami, długiej trapezowej sukience, w butach na koturnach… I z tym magicznym uśmiechem w oczach i na ustach.
I kiedy słyszę, jak Scott Mackenzie śpiewa swoją najsłynniejszą piosenkę, kiedy słyszę California Dreaming w wykonaniu The Mamas and The Papas… kiedy słyszę muzykę szalonych lat 60tych, to muszę myśleć o M.
O szalonej M. w szalonych latach 60.
I bardzo chciałabym przenieś się w czasie – żeby spotkać ją…

Komentarze:
Gość: capucine, areims-256-1-18-6.w92-131.abo.wanadoo.fr
07.03.2010 17:33
Droga O. mysle, ze powinnas kontynuowac poszukiwania i znalezc M. W zyciu czesto gubimy dobre znajomosci. Ktos sie przeprowadzi, gdzies wyjedzie, nie zna sie adresu i kontakt urywa sie. Ja juz od kilku lat poszukuje dwoch osob z rozna czestotliwoscia. Po prostu bardzo chcialabym z nimi porozmawiac po tylu latach. Wizyta w muzeum udana, teraz ogladam filmy. Po Ritterkach pozostal slodki slad, papierki i okruchy;-))Buziaki
kocurkowata
07.03.2010 17:40
Piękna opowieść, pewnie byłabym niewiele młodsza od Twojej Mamy, gdyby żyła. Czuję tego zwariowanego ducha, którym byli w tamtych czasach niektórzy naznaczeni. Skąd ja to znam?! Żelazna kurtyna! Koturny! Kolory pomimo czarno-białej aury. Ale chciałam o czyms innym – bo wydawało mi się, że na powroty do przeszłości, na układanie sobie jej po swojemu przychodzi czas później. To znaczy, po przejściu do okresu młodości wtórnej;)) Tak na marginesie, niektóre moje koleżanki nadal wyjeżdżają za morza na stałe, by spełnić marzenia? Są takie co mówią to samo co Przyjaciółka Twojej Mamy – i bardzo dobrze! Dużo dobrego Obieżyswiatko Droga:) K.
obiezy_swiatka
07.03.2010 18:21
Droga Capucine, takie spotkania po latach mogą być bardzo wzruszające. Czasem jednak istnieje niebezpieczeństwo, że będą bolesne, bo nie odnajdzie się w tej osobie, tego, co się zapamiętało. Ale ja też jestem za szukaniem :) Cieszę się, że wizyta w muzeum była udana! I fajnie, że Ci Ritterki smakowały :) Serdeczności! O.
obiezy_swiatka
07.03.2010 18:25
Witaj Kocurkowata :), dla mnie osoba M. jest takim przykładem, że trzeba mocno marzyć i wierzyć, że to się spełni. Ona marzyła pewnie długo przed tym, zanim poznała moją Mamę. Mama mówiła, że ona była przepełniona marzeniami. Ściskam Cię mocno! O.
chiara76
07.03.2010 21:40
piękna opowieść…Obiezy_swiatko, życzę Ci, abyś ją jednak kiedyś mogła spotkać.
ekolozkaa
07.03.2010 22:00
Zycie pisze bardzo różne scenariusze. Może jeszcze uda Wam się kiedyś spotkać… pozdrawiam ciepło!
obiezy_swiatka
07.03.2010 22:54
Chiaro, dziękuję. Już by mi nawet kontakt mailowy wystarczył :) Serdecznie pozdrawiam! O.
obiezy_swiatka
07.03.2010 22:55
Ekolożko, może… Nie wiadomo. Dobrej nocy! O.
spacer_biedronki
08.03.2010 10:47
wzruszyłam się..
agpagp
08.03.2010 17:48
wzruszające … mimo że notka wczorajsza pasuje mi jak nic do dzisiejszego dnia :)
obiezy_swiatka
08.03.2010 18:08
Spacerku, a mi smutno, bo w ciagu moich wielu przeprowadzek zawieruszyły się dwa albumy z tamtymi zdjęciami. No nic. Dobrego wieczoru! O.
obiezy_swiatka
08.03.2010 18:08
Agpagp, a wiesz, ja sobie o dzisiejszym dniu zapomniałam :) Serdecznie pozdrawiam! O.
fusilla
09.03.2010 11:37
Wzruszające!
chiara76
09.03.2010 11:38
właśnie leciała w radio i od razu o Tobie pomyślałam…
Gość: czara, 55.245.101-84.rev.gaoland.net
09.03.2010 12:58
Uwielbiam ludzi, którzy tak bardzo wychodzą na przeciw swoim marzeniom. Po raz kolejny, Obieżyświatko, robisz mi ogromny apetyt na dalszy ciąg historii… Trzymam kciuki za trzecią szansę!
obiezy_swiatka
09.03.2010 16:17
Fusillo, tak bywa czasem. Uściski! O.
obiezy_swiatka
09.03.2010 16:18
Chiaro, dziękuję za myśli :) O.
obiezy_swiatka
09.03.2010 16:20
Czaro, gdybym wtedy była dzisiejszą mną to inaczej bym spędziła czas w Stanach. Zobaczyłabym o wiele więcej ciekawych miejsc niż wtedy. Dotarłabym pewnie i do Kalifornii, ale to był inny czas i inna ja… Dobrego popołudnia! O.
Gość: jodo8, aekr18.neoplus.adsl.tpnet.pl
28.03.2010 22:45
Wszystko jest po coś.. Może masz ją mieć w myślach taką, jaką widziałaś ją ostatnio? Jak nie, to ją spotkasz, bo czeka na Ciebie? Pięknie piszesz, jak zawsze. Uściski Joter
obiezy_swiatka
28.03.2010 23:22
Joter, no niby tak. Wszystko jest po coś… Serdeczności! O.

3 comments on “If you’re going to San Francisco, be sure to wear some flowers in your hair

  1. Pingback: Odnalazłam M. | Zapiski Obieżyświatki

  2. wciagnal mnie ten Twoj blog :) ( a robota lezy ;))

    • Obiezyswiatka

      Obroni,
      bardzo miło mi to słyszeć :)
      Piszę od 8 lat, pokazuję świat, jakim go widzę. Tym bardziej cieszę się, jeśli ten świat i ja przemawiam do Czytelników.
      Pozdrawiam!
      O.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *