Terezin

W dół rzeki

Napisane: 18.04.2008
Jak to było Babciu? Ciągle w dół rzeki? Tak, w dół rzeki, żebyś się nie zgubiła. Jeśli będziesz się jej trzymać, dojdziesz do celu. Jak długo będę szła? Krócej niż ja, ale wystarczająco długo, aby zrozumieć….
Marzec 1945: z obozu koncentracyjnego w Terezinie (niem. Theresienstadt) pewna kobieta-więźniarka rusza w drogę powrotną do domu. Chora, wychudzona, wyczerpana pragnie dotrzeć do swojego rodzinnego miasta. Piechotą, bo inaczej się nie da. W Litomierzycach (czes. Litoměřice, niem. Leitmeritz), w mieście położonym niedaleko Terezina udaje się nad rzekę. Nad Łabę. Wie, że jeśli będzie szła z biegiem rzeki, dojdzie w końcu do swego domu, w Hamburgu. I idzie więc trzymając się brzegu rzeki, żeby nie zabłądzić, żeby się nie zgubić.

Kwiecień 2008: z Terezina wyrusza znowu pewna kobieta. Przeszła do dzisiaj kolejno przez Litoměřice, Ústí nad Labem, Děčín, Bad Schandau, Krippen, Pirnę, Drezno, Miśnię, Torgau, Wittenbergę, Woerlitz. Ciągle wzdłuż rzeki. Ciągle w dół rzeki. 20 – 25 km w ciągu dnia. Przed nią jeszcze długa droga, ale 11 maja 2008 powinna być już w Hamburgu. W mieście rodzinnym swojej babci.

Inne czasy, ta sama historia.

Brzeg Łaby wygląda dzisiaj całkiem inaczej niż wtedy. Prawie na całej długości znajduje się jedna z ładniejszych ścieżek rowerowych w Niemczech, infrastruktura jest jak najbardziej rozwinięta. Kobieta depcząca po śladach swojej babci chce odnaleźć żyjących może jeszcze świadków tamtych wydarzeń. Może żyje jeszcze ktoś, kto pamięta wychudzoną więźniarkę, trzymającą się biegu rzeki?

Podróże obu tych kobiet różnią się bardzo. Wnuczka ma zarezerwowane noclegi w hotelach leżących po drodze, babcia spała, gdzie popadło. Wnuczka ma prowiant, babcia nie miała niczego.

Angie Littlefield jest historykiem sztuki, mieszka w Toronto. Drepcze po śladach swojej babci Anny Skrainki-Schilling, aby choć w pewnym stopniu spróbować zrozumieć…

*****
Komentarze:
kasiar74
18.04.2008 13:05
Poruszająca ludzka historia, teraz mamy takie dobre spokojne czasy i tak rzadko to doceniamy.
chiara76
18.04.2008 13:21
och, bardzo mnie to zaciekawiło…takie swoiste sięgnięcie w głąb siebie, swoich korzeni, duszy…niezwykła, chociaż na pewno emocjonalna, wyprawa…
atydak68
18.04.2008 14:26
niezwykła i wzruszająca jest taka wyprawa…często żałuję, że moi dziadkowie tak szybko zmarli, nie opowiedzieli mi swoich historii do końca…
obiezy_swiatka
18.04.2008 14:56
Kasiu: też mnie jakoś poruszyła ta historia, jakby Łaba była bliżej, to bym się chętnie z tą kobietą spotkała. Ona nastawiona jest tam na spotkania ze świadkami historii, ale od zwykłej rozmowy też nie stroni. Pozdrawiam słońcem! ****** Chiaro: wnuczka chce napisać potem o tym książkę, zbiór historii rodzinnych. Będę śledziła rynek wydawniczy również pod tym kątem. Pozdrowienia wiosenne! ****** Atydak: moja Babcia czasem opowiada nam historię i przygody rodziny. Ostatnio przyszło mi do głowy, że może trzeba by to spisać. Jest najstarsza w rodzinie, młodsi tego nie pamiętają, a szkoda by było, żeby barwne opowieści wpadły w zapomnienie. Przesyłam pozdrowienia zielone! O.
karolina_76
18.04.2008 21:48
Przejmująca i piękna historia… tym bardziej przejmująca, że prawdziwa… Ilu ludzi w ten sposób wracało do domów… Moja babcie wywieziona została wraz z matką na Syberię. Wracała do kraju z armią Andersa… Tam poznała mojego dziadka… Gdyby nie to, nie byłoby mnie dzisiaj… Do dnia dzisiejszego siedzi w niej jednak ta Syberia… Głód, mrozy i upały, i upodlenie… 40 km przez pustkowie po bochenek chleba… Ona nauczyła mnie szanować chleb… I dziękuję jej za to…
dr555
18.04.2008 22:43
Obieży-światko, a tytuł i autor tej ksiażki? Koniecznie muszę ja przeczytać. Czy jest wydana w J. polskim? Od wielu lat rozczytuję się w takiej literaturze i lubię takie filmy. Moc całusów i pozdrowień oraz wspaniałego weekendu życzę.
foto.anne
19.04.2008 09:26
Poruszyła mnie ta historia… Bardzo… I żałuję, że kiedyś zarzuciłam rozmowy z Dziadkiem na temat rodzinnych historii. Dziś jest już za późno. Straciłam szansę… :(
kurtnovotny
19.04.2008 17:32
Babcia wiele opowiadała mi o wojnie, powstaniach, getcie. Pokazywała mi w Warszawie miejsca z tymi wydarzeniami związane. Wiele z nich jest jakoś upamiętnione. Ale pokazywała mi babcia również miejsca, gdzie zamiast czegoś związanego z tymi historiami, np biegną tory tramwajowe…
obiezy_swiatka
19.04.2008 21:22
Karolinko: właśnie, ilu ludzi wracało w podobny sposób do domu, z obozów, z Syberii, z łagrów, z robót. Każda taka historia zasługuje na pamięć. Ja również, podobnie jak Ty, bardzo szanuję chleb. Wyniosłam to z domu, w którym kiedyś tego chleba brakowało. Pozdrawiam ciepło! ******* Danusiu: tej książki jeszcze nie ma. Wnuczka tej pani ma ją zamiar napisać, kiedy skończy ten marsz. Chyba będzie w j. angielskim. Jak wyjdzie, albo wcześniej się czegoś dowiem, to dam Ci znać. Ja interesuję się również takimi historiami, także zawodowo. Ściskam mocno! O. ****** Anne: czasem za pewne rzeczy zabieramy się za późno. Ja z moim dziadkiem też nie o wszystkim zdążyłam porozmawiać. Wiosennego wieczoru! O. ****** Kurt: I wiesz co myślę, że może obowiązkiem wnuków jest ocalenie od zapomnienia tych miejsc, chociażby w rodzinnej pamięci. Pozdrawiam serdecznie! O.
ja-zolza
19.04.2008 22:33
Niesamowita historia… Mój Dziadek opowiadał nam historie ze swojego dzieciństwa [był chłopcem, kiedy trwała wojna…] a także bajki, które słyszał od swojego dziadka… Coś mnie ściska w gardle, kiedy o tym myślę… Pamiętam, jakby to było wczoraj… Siadaliśmy Dziadziusiowi na kolanach, a ze miał ich tylko dwa, reszta rozsiadała się dookoła i zasłuchani otwieraliśmy buzie z zaciekawienia, przenosząc się w krainę baśni albo w dawne czasy, kiedy mały chłopiec z rodziną ukrywał się w okopach niedaleko domu, modląc się, by kolejna bomba nie zniszczyła ich rodzinnego domu. Żałuję, że nie spisałam tych opowieści. Teraz pamiętam tylko fragmenty, ale chyba na zawsze zapamiętam tamten klimat, kiedy nasz ukochany Dziadziuś miał czas tylko i wyłącznie dla nas…
obiezy_swiatka
20.04.2008 17:28
Masz skarb ogromny Zołziku, bo przechowujesz w pamięci właśnie te wspomnienia, atmosferę, która towarzyszyła opowieściom…. Pozdrawiam niedzielnie, O.

0 comments on “W dół rzeki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *