Pranie w podróży

Self-service laundry, Waschsalon albo Lavandería, czyli wieczór w pralni

Napisane: 13.02.2008
Tak się jakoś złożyło, że nie mamy pralki… No, nie mamy. Wstydem to jednak tutaj nie jest. Wiele osób rezygnuje z zakupu na rzecz właśnie owych pralni samoobsługowych. Jedna (po niemiecki Waschsalon) z nich znajduje się niedaleko nas.

Zresztą tu są one dość popularne, są czyste, duże i przede wszystkim szybko piorą. I tak, raz na jakiś czas, spędza jedno z nas (lub oboje) upojne chwile w owym salonie, tudzież idzie na przymusowy spacer oglądając wystawy sklepów.

Akcesoria potrzebne do tej jakże prozaicznej czynności są następujące:

Brudne rzeczy – w ilości dowolnej

Kosz(e) na rzeczy – w ilości zależnej od ilości prania

Pieniążki – bo za to się płaci…, w ilości odpowiednio odliczonej J

Książka – żeby mile spędzić czas – siedząc, jak w poczekalni u lekarza, na krzesełkach –wsłuchując się w cichy miarowy odgłos maszyn

Ewentualnie:

Proszek do prania, płyn itp. – dlatego ewentualnie, bo jeśli ktoś ma swój ulubiony lub jest alergikiem, to przynosi własny, a jeśli nie to może tu dowolną ilość w automacie kupić.

Kiedy pierwszy raz odwiedziłam taki oto przybytek, a było to prawie dziesięć lat temu w Stanach, nie przypadł mi on jakoś do gustu. Inna sprawa, że mi tam niewiele przypadło do gustu, więc może i dlatego nie zapałałam jakimś pozytywnym uczuciem. Ale trudno się powiedziało i prało się w tamtejszej Self-service laundry, tyle, że tam było głośno jak na jarmarku i z czytania nici.

Tymczasem w Niemczech atmosfera jak w bibliotece J, osoby, które tam przychodzą, zaraz po włożeniu prania, uruchomieniu automatu, wyciągają książki, zajmują miejsca i zagłębiają się w błogiej lekturze. Przyznam się szczerze, że zaglądałam ukradkiem, co tam ów lud pralniczy podczytuje. Przeważa literatura współczesna, nazwiska, które się dopiero pojawiają na tutejszym rynku wydawniczym. W kilku wypadkach (starsi ludzie) czytali klasyków, kilku studentów kuło z notatek.

Jak do tej pory, to straty spowodowane korzystaniem z tego przybytku to jedna moja bardzo kolorowa skarpetka… ;-) A przecież zaglądałam tyle razy do pralek, czy niczego nie zostawiłam. No nic.

Inne pralnie poznaliśmy z kolei w Argentynie. Tam samoobsługowych nie widzieliśmy, za to pełno takich z miłą obsługą. Lavandería to przeważnie rodzaj rodzinnego zakładu/warsztatu, przy czym „zakład” to już jest baaaardzo wielkie słowo. Zwykle dwie osoby, maleńkie pomieszczenie pełne ubrań, pachnące proszkiem, praniem i prasowaniem. W Puerto Madryn mieliśmy swoją ulubioną pralnię, kilka domów od nas. Panie szybko się z nami zaznajomiły i traktowały jak swoich, potem nawet przynosiły nam pranie. Czyściutkie, wyprasowane i jeszcze ciepłe J

W Polsce,oprócz pralni chemicznych, nie znam żadnych. Nie wiem nawet, czy takie istnieją, że każdy może przyjść z ulicy i wyprać sobie odzież. W sumie każdy teraz pralkę w domu ma…

*****

Komentarze:
reiwsz
13.02.2008 23:01
Pewnie się pojawią. Rozmawiała przy mnie osoba, która chciała taki interes założyć i napotkała na stos przeszkód: specjalne pralki (nie ma takich, trzeba importować, transport drogi), specjalne pozwolenie, ekstar wymiary pomieszczenia, wentylacje oraz inne sracje, byle tylko zniechęcić.
obiezy_swiatka
14.02.2008 10:07
Reiwsz, może i się pojawią. A powinno się ludzi przecież zachęcać, aby interesy zakładali/rozkręcali. I nie mam tu na myśli pralnie, ale wszystkie dziedziny. Pozdrawiam czwartkowo, O.
dr555
14.02.2008 16:42
Byłam kiedyś w Niemczech w takiej pralni. Chciałabym, żeby takie były w Polsce, ale u nas ciagle ludziom, którzy chca otworzyć własny interes, kładzie się kłody papierkowe pod nogi. Ostatnio też czytam więcej literatury współczesnych pisarzy np. „Wybór Marty” Lidii Witek. Nie znałam wcześniej tej pisarki, a ksiażka naprawdę niezła. Pozdrawiam walentynkowo.
obiezy_swiatka
14.02.2008 19:06
Danusiu, ludzi odstraszają te papierki, chodzenie po urzędach, czekanie na pozwolenia itp. Szkoda. A książki, o której piszesz, nie znam. Ale jak będę w Polsce to sobie pobuszuję po księgarniach i zakupię na zapas. Dobrej lektury i przyjemnie spędzonego wieczoru, Uściski, O.

0 comments on “Self-service laundry, Waschsalon albo Lavandería, czyli wieczór w pralni

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *