Malinowo

Podróż do lata

Napisane: 05.06.2008
Pewnego dnia w ubiegłym tygodniu, bladym świtem, w jednym z miast w Zagłębiu Ruhry można było usłyszeć takie oto wtrącenie: Słuchaj, a czy ty jakieś buty wzięłaś? – spytał mężczyzna jeszcze nieco zaspany stojąc w przedpokoju i kontemplując jego zawartość, jakby pierwszy raz w życiu to widział. Kobieta, która właśnie usiłowała wtrynić jeszcze jedną książkę na podróż i walczyła z jedną z kieszeń plecaka, spojrzała na miejsce, gdzie stały buty. Jej buty.

Oczywiście, że wzięłam – odpowiedziała nie przerywając swojej czynności – a co?
A nic, tylko tyle jeszcze ich tu stoi… – zawiesił głos mężczyzna.
Ciesz się, że nie jestem stonogą – odparło dziewczę, które z sukcesem domknęło kieszeń.

W roli mężczyzny występował Pan W., w roli zajętej kobiety – Obieżyświatka :)
No i udali się oboje na dworzec główny, skąd szybki pociąg miał zawieźć Obieżyświatkę do stolicy nad Szprewą. Bowiem tym razem Obieżyświatka wybrała kolej, niemiecką i polską, na środek lokomocji. Na dworcu Pan W. nie machał chusteczką, ale minę miał niezbyt raźną. W każdym razie O. wsiadła do pełnego pociągu i stojąc w wagonie (pociąg był bez przedziałów) rozglądała się za swoim miejscem. W jednej chwili dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn wstało ze swoich foteli i chwycili bagaże Obieżyświatki, aby umieścić je na górnej półce. O. podziękowała im serdecznie i zaszczyciła spojrzeniem jej błękitnych ocząt ;)
Podróż minęła szybko i bez przygód.
Przybywszy na stację Berlin Hbf, Obieżyświatka wzięła swoje bagaże, ekonomicznie rozlokowała je na sobie i udała się w kierunku rozkładu jazdy, aby sprawdzić, czy na pewno ekspres relacji Berlin – Warszawa, odjeżdża z toru nr 12. Odjeżdżał, a do odjazdu miał jeszcze prawie dwie godziny. Pogoda była słoneczna, Obieżyświatka pełna życia, więc dawaj, ruszyła w drogę nad pobliską Szprewę, gdzie udało jej się bez przeszkód znaleźć wolną ławkę. A że pora była przedpołudniowa, należało więc coś przekąsić na śniadanie. Dziewczę miało w plecaku drożdżówkę z rodzynkami, którą zagryzało kawałeczkami sera Gouda Jung. I tak miło zleciało śniadanie prawie na trawie, z widokiem na rzekę i tłumy turystów podbijających Berlin. Posiliwszy się nieco, Obieżyświatka postanowiła również podejść do Reichstagu. Wprawdzie budynek ten zna bardzo dobrze, ale jakże to: być w Berlinie i go nie odwiedzić? Po takim małym spacerze z kilkunastoma kilogramami bagażu, dziewczę wróciło na dworzec i udało się na peron. Kiedy pociąg nadjechał, Obieżyświatka bez trudu i tłoku odnalazła swój przedział. Był pusty. Ale tylko przez kilka kolejnych sekund ;). Towarzystwo było międzynarodowe. Starsza dama w kapeluszu z Monachium udająca się pierwszy raz na polskie wesele, dwoje głośnych, ale sympatycznych Włochów, którzy Obieżyświatce mało oczu nie wybili podczas ich gestykulacji, jeden Polak i O. Starsza pani w kapeluszu, rozentuzjazmowana podróżą do Polski, wciągnęła Obieżyświatkę w konwersację i po paru zdaniach nieśmiało spytała: Aber Sie sind eine echte Polin? (Ale pani jest taką prawdziwą/oryginalną Polką?). Klar – przytaknęła Polka z krwi i kości, tudzież gdzieniegdzie z tłuszczyku – ich bin eine echte Polin… i poczuła się, tak, jak musieli czuć się Indianie, kiedy zostali odkrywani przez Europejczyków ;)

Pociąg po niemieckiej stronie jechał sprawnie, za to od granicy jak ślimak. Nic tylko wysiąść, pozbierać polnego kwiecia i wrócić. Dwoje Włochów w międzyczasie opuściło przedział i na ich miejsce przesiedli się dwaj Polacy. Wiadomo – Polacy są narodem uczynnym. A że owi Włosi byli częścią większej grupy, więc cały czas – a to w naszym, a to w tym drugim przedziale odbywały się ich wzajemne odwiedziny. Kiedy zamieniono się miejscami, myśleliśmy, że owe pielgrzymki ustaną, ale że Włosi potrafią być wdzięczni, więc jak tylko przechodzili do toalety, to wkładali głowę w drzwi naszego przedziału i dziękowali w kilku językach dwóm uczynnym Polakom… A podróż trwała więcej niż 6 godzin i oni wysiadali w Warszawie… Taaa. W pewnym momencie Obieżyświatka wzbudziła powszechną wesołość wśród rodaków – ale o tym innym razem ;)

W końcu pod wieczór pociąg dowlókł się do stolicy nad Wisłą. Obieżyświatka, poinformowana uprzednio o fajnej knajpce (puszczam oko do Zołzy) w pobliżu dworca centralnego, miała zamiar poczekać tam owe dwie godziny na kolejny pociąg do Krakowa, ale.. Jak wysiadła z nieco spóźnionego pociągu i zobaczyła te dzikie tłumy przy kasach, to się już w myślach z knajpką pożegnała. I rację miała. Stała dobre 30 minut…. Bilet jednak dostała i zapatrzona w polski jogurt pitny o smaku żurawiny, polską bułkę i ekwadorskiego banana, udała się na peron (nudne to już, nie? Ciągle te perony i perony ;)). Kiedy zajadała swoją kolację, zaczęły schodzić się tłumy, pragnące udać się do Stołecznego Miasta Krakowa. Obieżyświatka lubi obserwować ludzi, więc i tym razem miała taką możliwość, tylko dwa razy musiała odpowiedzieć na jakieś Dzień Dobry rzucone przez jej starych studentów z czasów, kiedy to tuż po studiach edukowała przyszłość polskiej inteligencji. Kilka lat upłynęło od tego czasu, ale nie znowu tak dużo, a jednak zdziwiła się nieco, że niektórzy ją zapamiętali. Mało tego, już w pociągu spotkała się oko w oko z pewnym profesorem, u którego zdawała kiedyś egzamin. Hm, chyba była jakaś konferencja w stolicy.

W końcu po kilkunastu godzinach spędzonych w pociągach znalazła się w Krakowie.

A tu czekały na nią wspaniałe chwile, świetne rozmowy nocne, długie spacery i bieganina po lekarzach. A więc jest w sumie dobrze! Nic groźnego, tyle, że trzeba obserwować. Jeszcze w następnym tygodniu trzeba zrobić jedno badanie, które pośrednio może też coś o tym powiedzieć. Ale nie ma podstawy do obawy.(Dziękuję wszystkim za trzymanie kciuków! Bardzo dziękuję).

W każdym razie po kilku bardzo intensywnych dniach Obieżyświatka zaszyła się w małym miasteczku gdzieś na południu kraju i prowadzi od wczoraj życie wyznaczane rytmem prac w ogrodzie (dzisiaj wyplewiła prawie całą marchewkę, jutro znowu ;), targiem w miasteczku, pianiem kogutów i zapachu akacji i bzu czarnego… Wprawdzie kaszle, kicha i nie może mówić, ale przede wszystkim otoczona jest truskawkami, takimi, co to się rankiem po nie boso wychodzi do ogrodu, orzeźwiając się rosą łaskoczącą w stopy, takimi zebranymi w koszyku z szypułkami, takimi już obranymi, umytymi i posypanymi cukrem, albo właśnie wygrywającymi pieśń smaku ze śmietaną. Rano, wieczór i w południe :)!

I jeszcze dialog młodszej młodzieży w domu Babci:

Młodzieniec l. 17 – a co Babciu jest dzisiaj na obiad?
Babcia – Truskawki z pierogami
Młodzieniec – chyba pierogi z truskawkami
Babcia – nie, truskawki z pierogami, bo przecież O. przyjechała…
Młodzieniec – aha, no tak, to znaczy, że do końca jej pobytu nie muszę pytać, co będzie na obiad.
I wszystko jasne! Jak dla mnie to bardzo chętnie to danie, każdego dnia, no może za wyjątkiem kilku, kiedy chętnie zjadłabym kopytka…

PS. A Pan W. jest informowany o uczcie smaków na bieżąco i go zazdrość zżera :) . Poza tym oddaje się swojej nowej pasji ornitologa i spędza dni z dzikim ptactwem miejskim, które postanowiło dotrzymać mu towarzystwa podczas mojej nieobecności…Poza tym podobno nie poznam mieszkania, jak przyjadę… Taaa. Ale zastrzegłam sobie, że mój pokój ma zostać nietknięty!

*****

Komentarze:
kasiar74
05.06.2008 23:12
Hm nie poznasz mieszkania?;))) Pierogi truskawkowe niam niam, małe miasteczka i ogrody rewelacja:)) Pozdrawiam
obiezy_swiatka
05.06.2008 23:20
Kasiu, no właśnie, podobno nie poznam ;), remont dopiero był, więc jakoś się go nie obawiam, ale co w takim razie? :) Zmykam spać, bo jutro czeka mnie praca na roli ;). Buziak i dobrej nocy, O.
chiara76
06.06.2008 11:11
cieszę się, że lekarz rozwiał TWoje obawy…zasyłam ciepłości. Chiara.
kasiar74
06.06.2008 13:11
Ja nie wiem czemu, ale wiedziałam, że będzie dobrze;)) Miłego weekendu O.
obiezy_swiatka
06.06.2008 21:57
Chiaro, i ja się cieszę. Bardzo. Serdeczności, O.
obiezy_swiatka
06.06.2008 21:58
Kasieńko, dziękuję :) I wspaniałego odpoczynku dla Ciebie! Ściskam, O.
ja-zolza
06.06.2008 23:07
Dopiero tu trafiłam . Miałam iść spać, ale postanowiłam zobaczyć, co u Ciebie :) Aaaaale Ci fajnie! Tez tak chcę! A i przypomniłaś mi, że musze udać się do apteki, co by zaopatrzyc się w tabletki odczulające, aby móc delektować się wspaniałym smakiem truskawek :))) Ale mi smaku narobiłaś! :) Pozdrawiam serdecznie! mordka :*
obiezy_swiatka
07.06.2008 13:21
Zołziku, to Ty jesteś uczulona na truskawy? To kup sobie szybciutko te tabletki odczulające i się delektuj truskawkami :) Ja jem cały czas, zachłannie, aby się na cały rok najeść ;) Uściski, O.
kurtnovotny
07.06.2008 15:21
Udanego pobytu w kraju;)
obiezy_swiatka
07.06.2008 15:27
Kurt, dzięki, dzięki :) – staram się ;) Pozdrawiam, O.
dr555
07.06.2008 20:57
Cieszę się bardzo, że z Twoim zdrowiem jest dobrze; trochę się martwiłam, ale tak jak pisałam, nie musiało to być złośliwe. Pierogi, kopytka i naleśniki to moje ulubione dania. Bilety zawsze kupuję do miejscowości docelowej, wtedy nie trzeba stać w jakiejś miejscowości w kolejce do kasy. Życzę miłego pobytu w kraju-raju i serdecznie pozdrawiam.
karolina_76
08.06.2008 12:05
Twoja podróż przynajmniej ciekawa była :) Udanego, pogodnego „wypoczynku” :)))) Uściski – Karolina
foto.anne
08.06.2008 13:20
Dobrze, że wszystko dobrze… :)))
ekolozkaa
08.06.2008 16:33
ha i dzięki temu wpisowi odkryłam krajankę :) Bardzo się cieszę, że to nic groźnego! Jesli chodzi o podróż pociągami to bardzo je lubie, bo mają swój niepowtarzalny klimat i ludzie się świetnie potrafią integrować. Lubię też latać samolotami, ale to już inna bajka ;) pozdrawiam słonecznie!
reiwsz
08.06.2008 17:35
:o)))
dr555
08.06.2008 22:12
Obieży-światko – proszę wejdź na stronę Surfinia, jest w moich zakładkach i przeczytaj notkę: „Empatia”. Potem będziesz wiedziała, co zrobić. Miłego tygodnia życzę.
obiezy_swiatka
08.06.2008 22:51
Danusiu, dziękuję za troskę. A z tymi biletami – to ja też zawsze kupuję do stacji docelowych, tym razem jednak zdecydowałam sie jechać inaczej w ostatniej chwili. Do Surfini juz zajrzałam, zostawiłam ślad w komentarzach. Dobrej nocy, O.
obiezy_swiatka
08.06.2008 22:52
Karolinko, „wypoczynku: – tak ;))) Buziak, O.
obiezy_swiatka
08.06.2008 22:52
Aniu, i ja się cieszę z tego ;)) Pozdrawiam i dobrej nocy, O.
obiezy_swiatka
08.06.2008 22:54
Ekolożko, gra słów sprawiła, że krajankę skojarzyłam z rodzajem ciasta… ;) Widzisz, tak to jest, jak głodnemu chleb na myśli ;) Aż się musiałam w głos roześmiać ze swojego roztrzepania. Ja lubię w sumie każdy środek podróżowania ;) Ściskam, O.
obiezy_swiatka
08.06.2008 22:55
Reiwsz, pozdrawiam cieplutko i dużo siły dla Ciebie! O.
atydak68
14.06.2008 16:58
coś długa ta podróż do lata :)) czekam na nowe wieści…uściskuję we wszystkich kolorach czerwca :)
obiezy_swiatka
16.06.2008 00:14
Atydak, już jestem w domu, niestety podczas podroży do lata internet działał jak miał na to ochotę ;) A do tego ręce miałam pełne roboty. Pozdrawiam czerwcowym zapachem ogrodu! Napiszę wkrótce :) O.
kasiar74
17.06.2008 10:36
Hop hop:))) Nie wiem jak reszta, ale ja się stęskniłam za Twoją klimatyczną notką.
foto.anne
17.06.2008 17:56
A gdzie się teraz podziewasz kochana? Czekamy na Ciebie z niecierpliwością :) Pozdrawiam ze znów ciepłego i słonecznego L. :)
ja-zolza
17.06.2008 18:13
podpisuję się pod ostatnimi komentarzami! :*
kurtnovotny
17.06.2008 22:24
Pisz, pisz;)
obiezy_swiatka
17.06.2008 23:59
Kasiu, :), notkę napisałam, wprawdzie raczej fotograficzną niż powiastkową ;), ale zaległości nadrobię, bo mam bardzo dużo do napisania, tylko tego czasu brak. Ściskam mocno! O.
obiezy_swiatka
18.06.2008 00:00
Aniu, po Zagłębiu się włóczę ;), w roli przewodnika. Ale do Was zaglądam. Pozdrawiam ciepło :) O.
obiezy_swiatka
18.06.2008 00:01
Zołziku, ja jestem, jestem, tylko milczę ;), ale czytam. Buziak, O.
obiezy_swiatka
18.06.2008 00:01
Kurt, no piszę, teraz krótko, ale się poprawię! Obiecuję! Dobrej nocy, O.
ja-zolza
18.06.2008 00:23
:*

0 comments on “Podróż do lata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *