I coś pęka… jak bańka mydlana

Napisane: 20.01.2012
6.45 – ciemno, zimno, leje jak z cebra i nic nie widać. Tysiące ludzi opakowanych szczelnie w swoje auta udaje się do pracy. Wśród nich i ja, tyle, że przed pracą czeka mnie nagła i szybka wizyta u lekarza, więc jadę w przeciwną stronę do miasta B. Jest tak wcześnie, że czarna jak smoła herbata wypita przed kilkoma minutami wbrew prawom herbacianej natury w ogóle nie działa. Snujemy się wszycy w korkach, snujemy się…

Jest nieprzyjemnie i wilgotno. Podkręcam ogrzewanie na maksa. I o dziwo podkręcam też radio, które zwykle ciuchutko wypełnia niewielką przestrzeń samochodu. O 6:45 jednak nastawiam na głośniej. Właśnie nadają krótką audycję o filmie, o pewnym nowym filmie, na który z chęcią bym się wybrała, przynajmniej do 6:47 trwam w tym zamiarze… Słucham, słucham, słucham… i po kilku minutach dociera do mnie naga prawda. I do tego okrutna. 0 6:53 zaczynam wzburzona sama do siebie gadać, że to niemożliwe. 0 6:54 prawie, że chwytam za telefon, ale od zadzwonienia powstrzymuje mnie zasada, że kierowca nie telefonuje w czasie jazdy i to, że moja przyjciółka o 6:54 ma jeszcze kilka minut w reglamentowanych w czasie tygodnia objęciach Morfeusza do wykorzystania, a że ja okrutna nie jestem, więc rezygnuję z wyrywania jej z tych objęć. Telefon do Pana W. eliminuję od razu. On bardziej niż ja przejmował się moją wizytą u lekarza, więc każdy niespodziewany telefon przyprawiłby go zapewne o zawał. Jadę dalej. Ciemno, nic nie widać i leje. Zimno mi już nie jest.

Wzburzenie jednak szybko mija, przechodząc w rozczarowanie. A ono trwa i trwa. Nawet wtedy, kiedy biegnąc przez kałużę docieram w końcu cała przemoczona do lekarza. Rozczarowanie i ja. I tak sobie trwamy razem. Przynajmniej tak długo, aż otrzymuję natychmiastowe skierowanie do szpitala na dalsze badania i muszę się zaprzyjaźnić z nową myślą, że kolejne dni spędzę jednak inaczej. A potem praca i myśl o badaniu. Rozczarowanie przycicha. Do wieczora, kiedy to znowu powraca przy okazji rozmowy z Panem W., który nie bierze na serio mojego problemu, no bo jak ma brać, skoro postacie MUPPET SHOW mówiły do niego ZAWSZE PO NIEMIECKU….

Tak, zapomniałam na śmierć, kiedy cieszyłam się na wieczór kinowy na filmie MUPPET SHOW, że oni tu wszystko, a więc i TEN film kultowych Muppetów, dubbingują! Od zawsze. Każdy film, animowany czy nie, wszystko po niemiecku. Nie ma lektora. Nie ma oryginalnych głosów. Nic. I o ile szybko przyzwyczaiłam się do filmów fabularnych, to z MUPPET SHOW mi się to nie uda. Nie chcę nawet. To się nie mieści w mojej głowie. Pod pewnymi względami jestem niereformowalna. Zwłaszcza, jeśli coś dotyczy pięknych wspomnień dzieciństwa.

I jak usłyszałam rankiem rzekomego Kermita i rzekomą Świnkę Piggy w radio mówicych po niemiecku, to się rozczarowałam.

Bo dla mnie Muppety mówiły zawsze po angielsku. Całe szczęście, że telewizja polska nie wpadła wtedy na pomysł, aby synchronizować odcinki. Te charakterystyczne głosy! Jim Henson jako Kermit – no proszę państwa, nie można inaczej. To już nie jest to. To już nie są Muppety… To już nie jest MÓJ Muppet Show…

Mało tego. Wyszukałam polski zwiastun filmu z nadzieją. I co? I znowu rozczarowanie. Muppety mówią po polsku…i wcale mi to nie pasuje… Wiem, na nic zdadzą się moje protesty. Ale dla mnie właśnie coś skończyło się na zawsze…

Pozostaje mi jedynie oglądnięcie filmu w oryginalnej wersji (niestety również bez głosu Jima Hensona, co zrozumiałe) … i szukanie starych odcinków Muppetów z polskim lektorem…

*****

Komentarze:

una_invitada
20.01.2012 14:03
w UK pacyny mówią po angielsku. tu nic nigdy nie jest dubbingowane. żaden język.i to mi się podoba. zdrowia obieżyświatko.
gania76
20.01.2012 16:23
Wybieram się z dzieciakami na Muppety, ale wiesz, że nie przyszło mi do głowy, że będą dubbingowane? Rzeczywiście to już nie będzie to samo…
agpagp
20.01.2012 17:26
mam nadzieje że ze zdrowotnymi sprawami będzie dobrze. Trzymam kciuki. i sprawdziłam nasze Muppety … też dubbing :/
artdeco1
20.01.2012 17:50
tez mam nadzieje, ze zdrowotne problemy mina; nie lubie dubbingu, tutaj na szczescie jeszcze wiekszosc po angielsku :)
obiezy_swiatka
20.01.2012 18:52
Uno, a Niemcy filmów z lektorem sobie nie wyobrażają ;) Dziękuję. O.
obiezy_swiatka
20.01.2012 18:53
Ganiu, fajnie, że się wybieracie. Może Twoim dzieciom się spodoba? Ja o dubbingu w ogóle nie myślałam, aż do tej audycji. W sumie to może i lepiej, bo bym chyba w tym kinie w ogóle nie wysiedziała ;) O.
obiezy_swiatka
20.01.2012 18:54
Pestko, no dubbing, jak nic. Też oglądnęłam zwiastun i niestety, to nie to… Dziękuję za kciuki, przydadzą się :) O.
obiezy_swiatka
20.01.2012 18:55
Artdeco, no tak :) Jednak produkcje anglojęzyczne dominują. Też mam nadzieję, co do zdrowia. dziękuję :) O.
una_invitada
20.01.2012 19:00
tu nie ma żadnych lektorów. literki, literki się czyta:)w tv także.
obiezy_swiatka
20.01.2012 19:05
Uno, jak dla mnie to ok :) Mogę czytać, mi nie przeszkadza. Ale przyzwyczajenie to druga natura, tu literki nie przejdą, to znaczy z trudem. Ostatnio oglądałam świetny film, niemiecko-turecki pt. Almanya – Willkommen in Deutschland, o pierwszych tureckich Gastarbeiterach w Niemczech. Dialogi były częściowo po turecku i do tego napisy po niemiecku, film świetny, dostał wiele nagród, ale wśród szerszej widowni jakoś się nie przyjął. To te napisy – przypuszam :) O.
fusilla
20.01.2012 20:00
Pewne rzeczy powinny być niezmienne! Życzę zdrowotności!
obiezy_swiatka
20.01.2012 20:03
Fusillo, :) tak. Dziękuję. O.
lidka1810
20.01.2012 20:26
nie znoszę dubbingowanych filmów, mają być napisy, polski dubbing Miss Piggy jest za mało świński, Kermita matowy a reszta tez pewnie odbiega od dawnego MS :(ale chyba pokusze się o obejrzenie, z sentymentu :) zdrowiej O i miłego weekendu :)))
izzi80
20.01.2012 21:47
Przypomniało mi się gdy w 95roku moje kuzynki przyjechały do kraju po ok. 6latach w Niemczech i pobiegły do wypożyczalni kaset video ;) po film z Brad’em Pitt’em chyba Seven i po Cztery wesela i pogrzeb z H. Grant’em. Ściskając te kasety w rękach wzdychały i radowały się, już na samą myśl o tym, że nareszcie usłyszą ich głosy :))) Wtedy tego nie załapałam, dubbing? jaki dubbing? ;) Mapety nie po swojemu, uuuu. O. trzymaj się zdrowo.
obiezy_swiatka
22.01.2012 12:47
Lidko, ja się tu przyzwyczailam, ale do Muppetów nie mogę. O.
obiezy_swiatka
22.01.2012 12:49
Izzi, no tak, tu ci znani aktorzy mają tu wprawdzie prawie zawsze te same głosy, bo są aktorzy, którzy dubbingują tylko H. Granta itp. Ale to nie oryginały. Dla mnie Muppety, to miał być taki powrót do dzieciństwa, więc sobie je oglądnę kiedyś po angielsku. O.
spacer_biedronki
25.01.2012 22:04
:DDD Ja Cię rozumiem…Pewnych rzeczy nie wypada widzom robić. W ogóle niemiecki kaleczy mi uszy. Ktoś mi pisał, bo jest w Niemczech,że leciało we Święta „Love Actually”.. Ja bym nie przebolała gdyby mi głosy i akcent(!) Brytyjczyków spaprali tą drewnianą, twardą mową.. Och jak dobrze mieć DVD z napisami;)
atanerusa
26.01.2012 04:57
Zycze zdrowka Obiezyswiatko, pozdrawiam:)
domi_nika1
30.01.2012 23:28
Zdrowia!
obiezy_swiatka
31.01.2012 10:48
Spa, mnie język niemiecki się podoba, nawet bardzo, więc filmy dubbingowane mi własciwie nie przeszkadzają. Ale Muppety muszą być po angielsku, inaczej nie będą Muppetami :) Wszystko jedno, czy to byłby dubbing polski, czeski (kocham ten język) czy szwedzki (ten też) – jaki język, nie robi to różnicy, jeśli to nie angielski ;) Ja chcę po prostu Muppety w oryginale, bo do takich się przyzwyczaiłam. A to akurat przyzwyczajenie jest bardzo miłe ;) O.
obiezy_swiatka
31.01.2012 10:48
Ataner, dziękuję :) Przyda się bardzo! O.
obiezy_swiatka
31.01.2012 10:48
Margarytko, dziękuję :) O.
zen.ona
31.01.2012 22:27
O: właśnie dlatego cieszę się, że jesteśmy jako kraj skansenem – a może oazą świetlistej nowoczesności w zdabingowanym świecie. To w końcu jeden z najważniejszych plusów naszej medialnej kultury. :)
obiezy_swiatka
01.02.2012 09:58
Zen, jak pisałam wyżej, do dubbingu niemieckiego szybko się przyzwyczaiłam. Ale wyrosłam na filmach z lektorem i też mi nie przeszkadza. Z Muppetami to raczej sprawa wspomnieniowa :) W Polsce też bym była niezadowolona, bo jest dubbing, tym razem polski. O.

0 comments on “I coś pęka… jak bańka mydlana

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *